Od mojego wyznania minęło trochę czasu.
Wszystko wróciło do normy, a grupa dała mi czas i przestrzeń do zaaklimatyzowania się i zaakceptowania sytuacji. Możliwe też, że było im po części odrobinę głupio.
Nie powiem, że nie zrobiłem tego specjalnie, w końcu mogłem się ujawnić na samym początku.
Mogłem, ale czy wtedy miałbym aż taki spokój?
Czyż nie szok i wstyd nie wpłynęły najbardziej na to iż nie jestem teraz oblegany przez każdego z nich?
Z czasem nauczyłem się akceptować swoją wadę oraz reakcje ludzi na ową wiadomość.
Najróżniejsze reakcje.
To Jin przejmował się tym o wiele bardziej.
Może dlatego, że to właśnie on opatrzył każdą moją ranę zadaną mi przez wywyższające się dzieciaki. Naprawiał każdą zepsutą mi rzecz, którą rzucali podczas przepychania mnie między własnymi ramionami, bądź kopania gdzieś w rogu sali.
Może dlatego, że bał się że z każdym odrzuceniem staje się coraz bardziej zamknięty w sobie i niedostępny.Nazywał mnie kamiennym chłopcem o złotym sercu.
Jednak chyba nawet jego przeraziła wizja tego iż w końcu kamień pochłonie mnie całego.
Że nie będzie mógł nawet nazywać mnie człowiekiem.
Tylko mój hyung nie bał się nie potrafiącego mówić chłopca.
Nie uważał się za lepszego od niego.
Nie mówił o mnie jak o nieudanym eksperymencie, czy jakimś wybryku natury.
Traktował mnie jak równego sobie.
Troszczył się o mnie, pomagał mi.
Po prostu był.
Dlatego też i ja zostałem.
Tylko dla niego.
Tylko ze względu na niego.
Ponieważ dawno temu obiecałem sobie, że zrobię dla niego wszystko. Wszystko o co mnie poprosi, zupełnie bez wahania, tak jak on kiedyś robił wszystko by moje życie było lepsze.
Dlatego też nie zamierzałem podważać żadnej z informacji jakie przekazała mi grupa.
Nie uwierzyłem w to tak łatwo, jednak jeśli mój hyung się z nimi zgadzał, to ja także powinienem.
Nie mogłem zmienić jednak mojej słabej w wierze natury.
Musiałem wiedzieć.
Musiałem widzieć.
Musiałem być pewny.Dlatego codziennie wertowałem książki podarowane mi przez Seokjina, które jakimś cudem wraz z moim małym bagażem zostały przeniesione do obozu z wypadku.
Obserwowałem też dyskretnie każdą z nieświadomych tego osób, doszukując się zaskakujących wniosków.
Hoseok, najżywszy z towarzystwa okazał się synem boga bogactwa, co dla mnie osobiście wydało się dziwne, gdyż chłopak według mnie powinien być synem jakiejś bogini gadulstwa, plotek, czy niczym nie zmąconego humoru.
Nic poza smrodem banknotów wodzącym się za nim przez długi czas i kurą która znosi złote jaja, nie wskazywało by miał on do czynienia z tak pokaźnym majątkiem.
W ciągu zaledwie kilku minut, chłopak zdążył wyjawić mi całą historię swego życia i jak mniemam niemal wszystkie swe tajemnice.
Jak mówił, Plutos omamił jego matkę licznym bogactwem i wielkimi obietnicami, a potem zostawił ją samą z brzuchem i niespełnionym snem o wielkiej miłości.
Jak powiedział mi później Jin, było nieco inaczej, a Hoseok jest niezłym naciągaczem i manipulatorem, zwłaszcza wobec prawdy.
Chłopak żywo opowiadał o swoich spotkaniach z jak to mówił "dzianym tatkiem". To on podarował mu ową kurę, jak i wiele innych drogocennych rzeczy. Kurę jednak Hoseok traktował niczym najcenniejszą rzecz na świecie, domowe zwierzątko na które przelewał całą swą miłość.Przypominał mi tym mnie z młodości przez co współczułem mu naiwności i tak wielkiej podatności na zranienie.
Nikt kto obdarza coś lub kogoś miłością, nie może spać spokojnie.
Chłopak przyznał mi się zarazem do swych mocy, a przynajmniej części z nich. Jak mówił, miał dar do pieniędzy, których nigdy mu nie ubywało.
Mówił też o jakimś dostrzeganiu w ludzkim spojrzeniu najcenniejszych dla nich rzeczy, tego czego tak naprawdę chcą i co dla nich ważne, ale wydało mi się to zbyt nieprawdopodobne.
Posiadał też radar na wszelkie kosztowności, a jego dar do handlowania i hazardu był wręcz niezmierzony.
CZYTASZ
νύχτα | Taekook |
Hayran Kurgu|Ταεκσσκ, mγτhσlσgγ αυ!| "Gωιαzδγ błσgσsłαωιą mrσκ, bσ ση ρσzωαlα ιm błγszczεć."