*Tae*
Wędrowaliśmy dłuższy czas opierając się jedynie na wiedzy Hoshiego.
Początkowo z niewiadomych przyczyn mężczyzna mocno nalegał na skrócenie naszej drogi i wejście od lasu od bliższej nam strony, jednak nie ustąpiłem pozostając zdania, że najlepiej będzie zacząć nasze poszukiwania dokładnie w miejscu, gdzie widział Gguka po raz ostatni. Tam mogły być wskazówki, ślady krwi, cokolwiek. To był nasz jedyny punkt zaczepienia.
Błądząc z innej strony lasu, mimo iż z pewnością gwarantowaliśmy sobie krótszą drogę, to nie byliśmy nawet pewni czy tak naprawdę trafimy do owego ostatniego miejsca pobytu chłopca.Schodziliśmy właśnie ze wzgórza po którym wcześniej ponoć miał zbiegać Mały, a ja szukałem jakichkolwiek dowodów na potwierdzenie słów boga. Trawa rzeczywiście była zdeptana i mokra, jakby wcześniej przebiegła po niej co najmniej armia, ale to wciąż było za mało by potwierdzić moje przypuszczenia.
Chociaż chyba nic poza martwym ciałem Jeongguka, nie mogło mnie przekonać do prawdziwości tych słów.
Czy to głupie, że naprawdę miałem nadzieję że wywlekły go z celi po to by dać mu bilet na Bali, a ten teraz leży na słonecznej plaży i popija drinki z palemką?
Jeśli tak, to jestem prawdziwym idiotą.
Stawiałem swoje kroki niezwykle ostrożnie, podłoże było naprawdę nierówne i śliskie. Trudno było nie skręcić sobie kostki w zwykłym chodzie, a co dopiero w biegu.
Zanim moje myśli miały choćby szansę na nowo wrócić do mojego zauroczenia, Seokjin oplótł delikatnie moje ramię w opiekuńczym geście. Zupełnie tak jakby wyczuł dokąd zmierzają moje przemyślenia. Jakby chciał mi powiedzieć, że to wszystko nie ma sensu.
Że już lepiej jest być tym idiotą i wierzyć w niemożliwe.Na złość, smutek i żal jeszcze przyjdzie czas.
Dłonie hyunga pocierały delikatnie nagą skórę moich ramion, a ja dopiero teraz spostrzegłem jak okropnie zimno jest na zewnątrz, oraz jak wygląda moje ubranie.
Nie byłem przygotowany do wycieczek, szamotania, walk i poszukiwań towarzyszy.
Jedyne na co byłem przygotowany to sen w miękkim śpiworze pod ciepłym kocem, obserwując przy tym gołe niebo oraz melancholijne oczy mojego ukochanego i tak właśnie byłem ubrany.
Nie czułem, że drżę dopóki hyung nie zarzucił na moje ramiona długiego czarnego płaszcza, w którym rozpoznałem własność Namjoona hyunga.
Czyżby zaczęli się aż tak afiszować?Hyung uśmiechnął się do mnie delikatnie, a ja nie wiedziałem, że moje usta kiedykolwiek jeszcze będą w stanie wykrzywić się w tym okropnym geście, póki zupełnie niezamierzenie odpowiedziałem mu tym samym.
Byłem wdzięczny, że Chisana trafił akurat na tego hyunga w swoim życiu.
Że to on był przy nim w najtrudniejszych chwilach.
Że to właśnie on go wychował i wprowadził w życie.Nie wiedziałem wiele o ich przeszłości w sierocińcu, jedynie to co Seokjin hyung powiedział nam wszystkim, jednak było w tym tak mało szczegółów... Sam Jeonggukie nigdy nie chciał o tym rozmawiać, a już tym bardziej o czasach gdy w jego życiu zabrakło "jego hyunga", jak zwykł go nazywać.
Podejrzewam, że było mu ciężko.
Okropnie ciężko.Czasem myślę, że to właśnie Seokjinnie hyung spaja naszą grupę.
Zna każdego z nas od podszewki, nawet jeśli my wciąż nie jesteśmy siebie pewni.
Dobrze wie co należy powiedzieć, co zrobić by nas pocieszyć.
CZYTASZ
νύχτα | Taekook |
Fanfiction|Ταεκσσκ, mγτhσlσgγ αυ!| "Gωιαzδγ błσgσsłαωιą mrσκ, bσ ση ρσzωαlα ιm błγszczεć."