II

614 39 4
                                    

Yoongi myślał o tajemniczym, różowo-włosym nastolatku przez prawie całe dwa tygodnie, poszukując go na szkolnych korytarzach. Szczęście musiało nie być ostatnio na jego stronie bo młodszy magicznie zniknął.

W trzeci poniedziałek od napotkania ucznia, gdy starszy miał już sobie dać spokój, siedząc na stołówce i słuchając podekscytowanego bablania Hoseoka o tym, jak pyszny jest dzisiejszy hamburger serwowany przez kucharki, błądząc znudzonym wzrokiem po różnych stolikach, napotkał kogoś, kogo stracił nadzieję, że już kiedykolwiek zobaczy na swoje oczy.

W samym rogu pomieszczenia, spod książki do biologii wystawała pewna różowa czupryna i Yoongi mógłby się wahać, czy to napewno chłopak sprzed trzech tygodni, gdyby nie to, że ten aniołek jest chyba jedynym w tym mieście posiadaczem tak zabarwionych włosów. Odrywając od pierwszoklasisty wzrok, spostrzegł, że ten siedzi sam ciągle zapatrzony uważnie w książkę do przedmiotu, na którego samą myśl Minowi chce się wymiotować.

   Już miał wstać i zacząć zmierzać w kierunku młodszego, lecz zanim zdążył wykonać jakikolwiek ruch, w kadrze znowu pojawił się ten sam, wysoki znajomy. Yoongi automatycznie założył, że łączy ich nawet coś więcej, sugerując się jego zachowaniem w stosunku do pilnie uczącego się nastolatka, którego uwaga została brutalnie odciągnięty od lektury, poprzez gwałtowne wyrwanie książki z jego dłoni przez wyższego. Temu natomiast, gdy tylko jego oczy oderwały się od książki, na twarzy pojawił się uśmiech.

Yoongi myślał, że chyba zejdzie na zawał, jak tylko ujrzał ten przepiękny, szeroki uśmiech ukazujący rząd bielutkich ząbków, sprawiający przymknięcie się jego oczek. Tak niewinnie wyglądać może chyba tylko on.

   Niestety, drugoklasista musiał ograniczyć swoje podziwianie chłopca o jakże anielskim dla niego wyglądzie, ponieważ oczywiście jest ktoś taki jak Hoseok, który od razu wyłapał, że jego nie słuchający przyjaciel wpatrywał się w stolik w oddali. I to nie byłby Hoseok, gdyby nie zrobiłby czegoś upokarzającego. A więc młodszy o kilka miesięcy od Yoongiego drugoklasista, stwierdził, że to będzie wspaniały pomysł, by pomóc w zdobyciu serduszka różowo-włosowego swojemu przyjacielowi.

Jakże wspaniałym pomysłem dla Hoseoka było zwrócenie uwagi dwóch pierwszaków, poprzez pomachanie im z oddali, tak idiotyczną Yoongi określił tą czynność, co na nieszczęście zaskutkowała złapaniem uwagi nie tylko różowo-włosowego, ale także jego teraz bardzo nieszczęśliwego przyjaciela.

   Yoongi nawet nie miał czasu, by powiedzieć Hoseokowi, że właśnie macha nie tylko do aniołka ale i również do szatana, a już słyszał ten sam dziki krzyk, jaki usłyszał trzy tygodnie temu, próbując zagadać do młodszego.

- Co się patrzysz zboczeńcu!? Nadal się nie poddałeś?! - i w ten sposób Yoongi już wiedział, że wypowiedź nie była skierowana do teraz skołowanego słoneczka, siedzącego obok, ale właśnie do niego.

No dobra.

Być może gapił się trochę za długo na różowo-włosowego i być może został przyłapany na tym przez wściekłego awanturnika, jak i przez obiekt skupienia jego uwagi.

Biedny Yoongi myślał, że się roztopi tam na miejscu, gdy zobaczył, jak wzrok chłopaka zajmującego jego myśli, spotkał jego własny.  W jego tęczówkach ujrzał na początku strach, jakby młodszy się obawiał, że ten zaraz do niego podejdzie i go pobije.

Yoongi nawet bardzo się nie zdziwił, biorąc pod uwagę wszystkie plotki, jakie słyszy na swój temat, więc prawdopodobnie te historyjki, którym czarnowłosy z pewnością może zaprzeczyć, doszły również do młodszego.

   Następnie zobaczył, jak bardzo zdezorientowany jest pierwszoklasista, co ukazał nie tylko wzrokiem, ale także przekrzywieniem główki, prawie niewidocznym uśmiechem i zmarszczeniem brwi. Nie trwało to jednak długo, gdy po kilku sekundach wpatrywania się w Mina, młodszy opuścił wzrok na dawno zapomnianą książkę.

   Brunet nie zauważył delikatnego rumieńca na policzkach różowo-włosowego, spowodowanego przez mocny wzrok starszego, gdy zmusił się do oderwania swojego wzroku od młodszego i skierowania go na stolik ze swoją tacką.

   Czarnowłosy był przekonany, że wprawił swoim zachowaniem młodszego tylko w okropne zakłopotanie. Zażenowany i zdenerwowany na siebie drugoklasista zaczął przewracać widelcem swoją sałatką na talerzu, powracając uwagą do Hoseoka, który teraz przepraszał i tłumaczył się, że nie wiedział, jak wygląda szalony przyjaciel aniołka, którego starszy ominął w jego dokładnych opisach.

   Jednak Hoseok nie wiedział dokładnej przyczyny zirytowania Yoongiego, więc starszy stwierdził, że nie będzie go zamartwiać i spróbuje choć trochę się rozchmurzyć, by pokazać że faktycznie nie ma problemu z działaniami przyjaciela.

- Nie ma sprawy, Hoseok. To nie twoja wina - zapewnił po raz kolejny przyjaciela.

- No to czemu jesteś taki smętny? Mam na myśli bardziej niż zawsze

- Jakoś nie mam dzisiaj humoru i tyle - wyjaśnił zmartwionemu, po czym wykorzystując sytuacje i to jaki Hoseok potrafi być miękki dla Yoongiego dodał - Nie powiem, że może bym się rozchmurzył, gdybyś postawił mi fajkę. - dokończył z leciutkim uśmiechem, widząc reakcje przyjaciela i wiedząc, że już wygrał.

- Ughh no dobra, chodź zanim się przerwa skończy. - i w ten sposób, wstali ze swoich miejsc i ruszyli do wyjścia ze szkoły, by zapalić po papierosie.

   Po drugiej stronie pomieszczenia siedział, skołowany zachowaniem starszego, pierwszoklasista. Jego myśli były kłębkiem męczących pytań.

To ja go tak zdenerwowałem?
Aż taki jestem brzydki, że nie mógł na mnie dłużej patrzeć? Ugh jestem beznadziejny.
Z tym wyglądem nigdy nie znajdę sobie chło- Jego ciąg zadręczających myśli przerwał głos jego najlepszego, czasami zbyt opiekuńczego, przyjaciela.

- Chim, idę się spotkać z tym chłopakiem, z którym dobrała mnie babka od angielskiego do projektu. Johnguk, czy jak mu tam było. Poradzisz sobie sam? - skończył, z zatroskaniem przyjaciel różowo-włosowego, na co ten tylko przewrócił oczy, przyzwyczajony do nad troskliwego zachowania nastolatka.

- Tak, Tae. Dam sobie radę, nie mam nadal dziesięciu lat. - na co ten z lekkim uśmiechem, przytulił niższego na pożegnanie i zmierzył w stronę wyjścia ze stołówki.

   Pomimo anielskiego wyglądu, pierwszoklasista nie odwzorowuje żadnego z innych aspektów charakteru anioła. Najbardziej można było to zauważyć, kiedy młodszy siedział sam. Jego aura nie była już taka radosna i żywa, jak to było z jego przyjacielem. Siedząc sam bardzo często zatracał się w swoich myślach, zazwyczaj negatywnych. I tak to było tym razem.

   Zapatrzony w nicość, rozmyślał o tym, jakie byłoby jego życie, gdyby nie był gejem albo, gdyby nie był taki brzydki czy głupi. Oczywiście, te ostatnie powątpiewania były tylko jego wymysłem, ale nie wypowiadając na głos swoich myśli, nikt nie miał szansy na zaprzeczenie tych wniosków lub zapewnienie go, że to tylko wytwór jego wyobraźni.

   I tak oto chłopak o anielskim wyglądzie gubił się w swoich przemyśleniach, do czasu, kiedy dzwonek oznaczający rozpoczęcie lekcji oderwał go od własnego monologu. Zmartwiony spóźnieniem, szybko opuścił opustoszałą stołówkę i udał się na następną lekcję, zapominając kompletnie o zdarzeniu sprzed kilku minut.

•Serendipity• YMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz