XVI

350 26 7
                                    

   Czuliście się kiedyś tak tragicznie, że nie chcieliście wychodzić ze swojego łóżka? Tak bardzo okropnie, że byliście znieczuleni na wszystko, co dzieje się dookoła?

   Właśnie tak czuł się Min kiedy kolejny dzień spędzał w łóżku. Nie przychodził cały tydzień do szkoły, tylko po to, by przeczekać do dwutygodniowej przerwy świątecznej. Mimo tego, że nastolatek nie przepadał za samym okresem strojenia domów i kupowania masy prezentów dla całej rodziny, Yoongi tym razem się cieszył. Mógł wreszcie odpocząć.

   Jakby tego nie robił przez cały poprzedni tydzień, kiedy zdecydował zrobić sobie wolne w restauracji, której pracował, tłumacząc się grypą.

   Zamiar nie opuszczania swojego małego mieszkanka wyparował razem z produktami żywnościowymi z lodówki licealisty. Możliwe, że poprzedniego dnia zjadł więcej niż to przewidywał na ostatnich zakupach. Dlatego można było zauważyć zakapturzonego chłopaka w supermarkecie, pakującego różnorakie smaki zupek błyskawicznych do swojego koszyka. Nie był dobrym kucharzem.

   Z reklamówką w dłoni i słuchawkami w uszach przemierzał drogę powrotną do swoich czterech ścian, kiedy nagła chęć dobrej kawy zmusiła go do zakręcenia w stronę jego ulubionej kawiarni. Przechodząc przez wejście do znajomego budynku, powlókł nogami do jego stałego stolika przy oknie i dłużej nie czekając, przysiadł na jednym z dwóch stojących krzeseł.

- Dzień dobry, czy zdecydował się już pan na zamó- Yoongi? - kelner ze zdziwienia nie dokończył natomiast przyglądał się smutnemu nastolatkowi.

Bardziej temu co z niego zostało, bo wyglądał jak wrak.

- Hej Jin hyung - siedzący próbował się uśmiechnąć. Wyszło jak zawsze. - Dawno się nie widzieliśmy

- A żebyś wiedział, że dawno się nie widzieliśmy! - Kim uderzył swoim notatnikiem głowę licealisty, po czym ten spojrzał się urażony na wyższego - Nie udawaj, że nie zasłużyłeś! Miałeś dzwonić!

- Przepraszam Jin hyung - westchnął ciężko Min, zwracając uwagę starszego.

- Coś ty taki? Wyglądasz okropnie

Czarnowłosy parsknął lekkim śmiechem - Dzięki hyung, ty to humor umiesz poprawić

- Ej serio się pytam. Czemu jesteś taki smętny? - starszy ze zmartwioną miną dosiadł się do stolika, korzystając z małego ruchu, panującego w knajpie.

- Długo by mówić - Min machnął dłonią, nie chcąc obarczać hyunga swoimi nastoletnimi problemami.

- Mam czas

Licealista westchnął głośno, próbując w tym czasie zebrać wszystkie myśli i zdecydować się od czego tak właściwie zacząć - Pamiętasz jak ci opowiadałem o takim chłopaku z mojej szkoły? Strasznie mi się spodobał, ale on mnie unika i- kurwa, ale jestem głupi, hyung - chłopak sam przerwał swoją historię, kładąc głowę na stoliku, kiedy przypomniały mu się wszystkie rozmowy z jego aniołkiem.

No spierdolił chłopak sprawę.

- To nic nowego. Pamiętam, ale nigdy nie powiedziałeś jak się nazywa

- Park Jimin - wymamrotał, nadal z głową na stoliku.

- Pierdolisz?! Wiedziałem, że to byłeś ty! - wyznał energicznie kelner, dezorientując nastolatka na tyle, by ten podniósł ponownie głowę i spojrzał z przymrużonymi oczami na Seokjina.

- Ale o czym ty mówisz hyung? Przecież ledwo co ci o nim mówiłem

- A co? Nie mogę mieć innych znajomych? To, że tobie nic nie mówiłem, nie znaczy, że z nikim innym się nie przyjaźnię. Jestem otwartym mężczyzną - szatyn wzruszył ramionami na koniec, lecz nagle przypominając sobie wcześniejszą wypowiedź młodszego, jego uśmiech zniknął - Co zrobiłeś mojej klusce?

Na poważny ton wyższego, Min przełknął mocno ślinę, obawiając się konsekwencji jego czynów. To nie tak, że nie myślał o tym, że jego słowa mogły skrzywdzić Jimina. Wręcz prawie codziennie do jego głowy wlatywał obraz zranionych oczu młodszego. Nie rozumiał tylko dlaczego Park był nagle smutny. Przecież dał sobie radę tyle czasu bez niego, to dlaczego jego mina trzymała tyle bólu, kiedy usłyszał słowa czarnowłosego?

Rozważania licealisty zostały przerwane chrząknięciem, niecierpliwie czekającego kelnera - Wszystko zaczęło się we wrześniu kiedy Jimin na mnie wpadł. Wtedy pierwszy raz go zobaczyłem i...

   Minęło dziesięć minut, a Yoongi właśnie skończył opowiadać całą jego historię z Jiminem. Wpatrywał się wyczekująco w starszego, który wpatrzony w stolik przed nim, zaciskał usta w cienką linię.

- Czasami zastanawiam się, czemu w ogóle zadaje się z takimi tępakami - mruknął jakby do siebie, zaciskając mostek nosa palcami w zamyśleniu.

   Jak przekazać temu idiocie, o skali jego głupoty?

- Yoongi - zwrócił uwagę zamyślonego nastolatka - Zdajesz sobie sprawę, że nie każdy z kim przyjaźni się Jimin, jest jego chłopakiem?

- No wiem, ale jak miałem nie być zazdrosny, kiedy on tak łatwo zaufał Hoseokowi, a do mnie się nie odzywał, jeśli ja tego nie wymusiłem? - ułożył łokcie na stoliku i schował twarz w dłonie, nie wiedząc już nic.

- Hoseok jest twoim przyjacielem. Nie sądzę, żeby chciał odebrać ci szansę na związek, kiedy wcześniej ci pomagał w sprawie Jimina - próbował przemówić do rozsądku Minowi, który powoli zaczął rozumieć sens zdań starszego.

- Może masz rację - oparł się o krzesełko wypuszczając powietrze z płuc.

- A o tym, że cię ignorował, to nie ze mną musisz porozmawiać. On sobie tak radzi ze stresem, z tego co wiem

- Mógł przecież mi powiedzieć, że naciskam, czy coś - wymamrotał nie rozumiejąc myślenia Parka.

- Racja, ale nie mogę się tłumaczyć za niego - Jin wzruszył ramionami

- Przecież Jimin mnie teraz pewnie nienawidzi - jęknął przerażony przypominając sobie słowa, które wypowiedział do młodszego prawie dwa tygodnie temu.

- Z tym, że jesteś głupi to się zgodzę, ale wątpię żeby od razu cię znienawidził. On też ma trochę winy - oznajmił powoli wstając i poprawiając swój fartuch - Jest za dobrym dzieckiem, żeby długo się gniewał. Pewnie już dawno odezwałby się do ciebie, ale wstyd go zżera od środka. Jimin ma tendencję do obwiniania się dosłownie o wszystko, więc musisz mu wytłumaczyć, że obie strony spierdoliły, a nie tylko on

- Dziękuję hyung - odpowiedział, układając już w myślach plan co powiedzieć Parkowi, by ten mu wybaczył.

   Czarnowłosy wyjął telefon, by sprawdzić godzinę, po czym uznając, iż jest poza swoim domem na pewno więcej niż przewidział, zamówił sobie kubek gorącej latte na wynos i z delikatnie lżejszym sercem skierował się do swojego mieszkania.

   Resztę dnia spędził na rozmyślaniu o tym, jak z samego rana w szkole musi przeprosić Hoseoka za ignorowanie jego telefonów i wiadomości, a następnie musi znaleść jego aniołka.

   Teraz wszystko naprawi.

•Serendipity• YMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz