Wszystko wróciło do porządku codziennego. Może oprócz włosów Parka bo przefarbował je, z pomocą starszego, na jasny blond, co uzyskało same komplementy. Jimin za namową przyjaciół, w tym Mina, zaczął regularnie jeść. Nawet jeśli nie jest aż tak głodny. Jungguk i Taehyung nadal byli parą, co nie zaskakiwało już nikogo, a Yoongi pogodził się z Hoseokiem, zaraz przed pamiętną rozmową z Parkiem.
Czarnowłosy nigdy nie był szczęśliwszy, jak po odprowadzeniu młodszego do jego domu, a entuzjazm ten utrzymywał się za każdym razem, kiedy jego oczom ukazywał się rozweselony licealista.
Postanowili ograniczyć swoje wyjaśnienia, dotyczące pogodzenia się, do minimum. Szczera rozmowa, podczas której się nawzajem przeprosili. Nic o miłości. Nic o pocałunkach. Powrócili do codziennych spotkań na placu zabaw, na których zaczęli bardziej doceniać samotność. Uwielbiali grupkę przyjaciół, która niedawno się utworzyła, lecz znajomi byli delikatnie uciążliwi, gdy Yoongi jedyne o czym myślał, to przytulenie się do jego aniołka, przy okazji składając kilka drobnych i niezobowiązujących pocałunków.
- Nie gadaj, że cały czas znałeś się z hyungami! - zbulwersował się Park, odwracając się przodem do starszego.
Tego dnia postanowili zostać w domu młodszego. Temperatury były już tylko na minusie i nawet jeśli Min chciałby przytulić uroczo zarumienionego aniołka, nie miał zamiaru być odpowiedzialny za jego przeziębienie. Dlatego blondyn siedział na łóżku, oparty plecami o klatkę piersiową Yoongiego, pomiędzy jego nogami.
- Uwierz, że też byłem w szoku. Jin hyung jest chyba jedyną osobą, która ma tylu znajomych - czarnowłosy wtulił się mocniej w mniejszego i pocałował jego odkryte ramię.
- Musimy kiedyś spotkać się całą paczką, co ty na to?
- Czego sobie tylko zapragniesz - mruknął w odpowiedzi, zawstydzając tym młodszego - Za niedługo są walentynki
- Jestem świadomy - Park uśmiechnął się delikatnie, przymykając powieki, czując jak duże dłonie drugoklasisty wsunęły się pod jego bluzę.
- Mam nadzieję, że nikt mi ciebie nie zabierze tego dnia - przybliżył się do ucha blondyna i przygryzł jego płatek, po chwili szepcząc - Bo zaplanowałem dla nas dużo ciekawych rzeczy
- Zaraz się spalę ze wstydu, jeśli nie przestaniesz - jęknął cicho, jednak nie odsuwając się od starszego.
Czuł się cholernie dobrze w ramionach Mina. Wiedział, że to z nim chce być, jednak nadal nie potrafił się odważyć i spytać się o to jedno. Przecież wie, że kocha Yoongiego i licealista kocha go. Nie rozumiał więc, skąd u niego ta blokada.
Chciał przytulać się do wyższego przy ludziach. Chciał pokazać tym wszystkim niewyżytym nastolatkom, że ten towar jest już zaklepany. Chciał po prostu przejść na kolejny stopień ich znajomości, jednak bał się odrzucenia. Paranoiczne myśli często odwiedzały go w najgorszych momentach. Kilka dni przedtem, gdy jakaś dziewczyna, z tej samej klasy, podeszła i spytała się, czy nie wie przypadkiem, czy Yoongi jest wolny bo chciała do niego zagadać. Oh, jak krew w żyłach mu się zagotowała, gdy usłyszał to pytanie.
Blondyn nigdy nie był agresywny. Zawsze starał się rozwiązać wszelkie konflikty poprzez spokojną rozmowę. Jednak, w tamtej chwili Park warknął na biedną, nieświadomą niczego nastolatkę, by zostawiła go w spokoju.
- Lubię, jak się rumienisz - szepnął w odpowiedzi starszy, delikatnie całując jego szyję - Spokojnie kotuś, nie mam zamiaru robić teraz czegokolwiek, ma być specjalnie
Niestety, weekend minął licealistom w zastraszającym tempie i w mgnieniu oka Jimin pojawił się na stołówce, zaraz obok Mina. Przy tym samym stoliku siedziała trójka rozgadanych chłopaków, którzy nawet nie zauważyli, kiedy dłoń Yoongiego wylądowała na udzie zarumienionego blondyna. Nie spostrzegli czułego dotyku starszego, który umiejętnie go chował pod blatem stołu, jak i nie zwracali uwagi na buraczkowe policzki Parka.
CZYTASZ
•Serendipity• YM
Fanfictionserendipity /ˌsɛr(ə)nˈdɪpɪti/ rozwój wydarzeń przez przypadek, w sposób szczęśliwy lub pożyteczny Zauważając na szkolnym korytarzu nieśmiałego chłopaka, Yoongi ustawia sobie za misje, by zdobyć serce tego niewinnego pierwszoklasisty. School au Mo...