Ciemnowłosemu nie dane było wypocząć po jakże emocjonalnym dniu, ponieważ trzydzieści minut po powiadomieniu Hoseoka o przegranej misji ze szkolną miłością, zatroskany przyjaciel wparował do domu Yoongiego z reklamówką dobroci dla smutnego nastolatka. Czerwonowłosy przejął się stanem przyjaciela, jako iż nie został jakkolwiek zbesztany czy skrzyczany za wtargnięcie na jego posesje, bez uprzedniego powiadomienia, za pomocą klucza, który dorobił bez pozwolenia w wieku piętnastu lat.
Kładąc przyniesione smakołyki na podłodze, obok biurka starszego, usiadł na brzegu łóżka uważnie zerkając czy licealista śpi. Po dokładnym sprawdzeniu, Hoseok stwierdził, że biedactwo nawet się nie obudziło, kiedy to wchodząc przez próg mieszkania donośnie oznajmił swoje przybycie. Obliczając długość snu Yoongiego od ostatniej wiadomości wysłanej do przyjaciela, Hoseok dał mu wypocząć przez następne kilka minut nie wiedząc, że czarnowłosy ze smutku nie potrafił nawet porządnie zasnąć i teraz udawał przed przyjacielem licząc, że zostawi go samego, ten jeden raz.
Oh jak Yoongi się mylił, stwierdzając, że ten plan zadziała. Po kilku minutach, poczuł lekkie szturchnięcie w jego zakryte kocem ramię.
- Hej.. Yoongs, pogadajmy może, co? - zaczął niepewnie przyjaciel, odkładając własny telefon na szafce przy łóżku, uprzednio wyłączając grę, którą zajmował czas dając odpoczynek drugiemu.
- Nie ma o czym gadać. - wymamrotał ponuro czarnowłosy, wpatrzony w ścianę.
Drugoklasista, po głębszym przemyśleniu jego sytuacji, stracił już jakąkolwiek nadzieję na odzyskanie różowo-włosowego pierwszoklasisty, który niestety, mimo posiadania drugiej połówki, nadal przesiaduje w głowie nadąsanego nastolatka. W jego wyobraźni ta sprawa poszła już dawno na straty.
- Oczywiście, że jest o czym gadać. Widziałeś tego jego chłoptasia? Może tylko ci się wydawało, że są razem. Pytałeś się go? W ogóle z nim rozmawiałeś? - zaczął rzucać pytaniami w leżącego nastolatka.
Prawda jest taka, że Hoseok zdawał sobie sprawę, że jego przyjaciel czasami potrafił przesadzać i zmieniać sytuacje na jego własną niekorzyść.
Pamięta to jak wczoraj.
Dzień, w którym mały, sześcioletni Yoongi, ze łzami w oczach, siedział w rogu bawialni dla przedszkolaków, ponieważ na podwieczorek dostał inny smak budyniu, niż inne dzieci i poczuł się odosobniony od grupy. Dopiero, gdy Hoseok siadł przy nim, pytając co się stało, zasmucony opowiedział historie, przez co otrzymał długi wykład od nowego przyjaciela, wyjaśniający mu, że nikt nie chce go odosobnić z grupy i zapewniający go, że nadal ma przy sobie Hoseoka, a on nie zamierza ot tak sobie odejść od bruneta.Więc z tym wspomnieniem w głowie, po nie otrzymaniu odpowiedzi od zamyślonego przyjaciela, Hoseok wyciągnął go spod koca, usadawiając niższego na jego krześle przy biurku. Po posadzeniu czarnowłosego, wyciągnął, z wcześniej przyniesionej reklamówki, paczkę żelków, pół litrową butelkę smakowej wódki i dwie paczki papierosów.
Same ulubione rzeczy Yoongiego. Ten widząc rzeczy wyciągane przez przyjaciela uśmiechnął się lekko, myśląc może nie będzie tak źle.
- No mów. Spotkałeś go chociaż? Wiesz, bardziej niż tylko gapienie się na niego z drugiego końca korytarza. - Jung otworzył paczkę papierosów i podpalił jego końcówkę, po uprzednim włożeniu go pomiędzy usta.
Zwlekając swoją odpowiedź najdłużej ile tylko mógł, Yoongi wstał i otworzył okno, zapobiegając rozprzestrzenieniu się niechcianych zapachów w głąb mieszkania.
- Wendy się do niego doczepiła, wiesz która. Nie mogłem nic nie zrobić, więc ją dogoniłem. Jak już tak stałem z nim sam na sam, nie wiedziałem jak zacząć konwersacje, - zauważając wzrok dezaprobaty przyjaciela szybko dodał - ale wymieniliśmy się naszymi imionami... w sumie to tyle, bo ten jego chłopak przyszedł, lekko spóźniony, na ratunek. - kiedy Yoongi skończył wyjaśniać, co właściwie się wydarzyło zapadła cisza, podczas której Hoseok rozmyślał o co najpierw zapytać.
- No dobra.. to jak ma na imię? - zapytał zaciekawiony przyjaciel.
Otrzymał od drugiego nieśmiały uśmiech i lekko zaróżowione policzki z cichą odpowiedzią - Jimin. - starszy dopiero teraz zorientował się, jak bardzo podobało mu się to imię
- Dobra, do czegoś zmierzamy. A teraz powiedz mi, dlaczego uważasz, że ma chłopaka?
Przypominając sobie wyższego chłopaka, z brązowymi włosami i ręką wokół talii Jimina, aż krew w żyłach mu się zagotowała. Od niechcenia, wydał z siebie odgłos, jaki zazwyczaj wydawał przed lekcją wychowania fizycznego, kiedy zdawał sobie sprawę, jak bardzo nie chce mu się żyć.
- No mówię ci przecież. Przybiegł do niego, krzycząc jakieś bzdety o jakimś projekcie i chłopaku.. jak on się nazywał? Jungcock? A bo ja wiem, mniejsza z tym. No i jak powiedziałem, że może iść ze swoim chłopakiem to nie zaprzeczył. - skończył, a czerwonowłosego olśniło.
Niedawno poznał pierwszoklasistę o imieniu Jungguk, sprzedając mu kilka fajek po szkole. Ten będąc naiwnym dzieckiem, spotykając się, jak co tydzień wygadał mu się o tym, jak całował się z jakże przystojnym kolegą, z którym robi projekt. Łącząc kropki w całość, Hoseok uśmiechnął się, wiedząc, że zaraz poprawi swojemu przyjacielowi humor nowymi wiadomościami.
- Wiesz.. sprzedaje takiemu dzieciakowi fajki po szkole, co jakiś czas i tak się składa, że to jest ten cały Jungcock, czy jak ty go nazwałeś, z którym przyjaciel Jimina ma projekt. I tak się składa, że dzisiaj opowiedział mi, jak to całował się z partnerem na jednej z przerw pomiędzy lekcjami. - Yoongiemu oczy na nowo zaświeciły nową nadzieją.
Nie lubiąc zbytniego dotykania, króciutko przytulił przyjaciela, po czym z uśmiechem na twarzy chwycił butelkę alkoholu ze słowami - No to trzeba opić moje, może jeszcze istniejące, życie miłosne.
Licealiści upili się porządnie, łącząc procenty butelek z nikotyną, z teraz pustych, paczek papierosów i następnego dnia z lepszym humorem, jak i lepszym planem, udali się skacowani do szkoły.
CZYTASZ
•Serendipity• YM
Fanfictionserendipity /ˌsɛr(ə)nˈdɪpɪti/ rozwój wydarzeń przez przypadek, w sposób szczęśliwy lub pożyteczny Zauważając na szkolnym korytarzu nieśmiałego chłopaka, Yoongi ustawia sobie za misje, by zdobyć serce tego niewinnego pierwszoklasisty. School au Mo...