4. Tożsamość

2.6K 175 17
                                    

– Przynajmniej już wiemy, że twoje wspomnienia są możliwe do odzyskania – stwierdził po chwili milczenia. – Co prawda przydałoby nam się więcej bodźców, żebyś odzyskała je wszystkie.
– Nie znalazłeś przy mnie niczego więcej? – spytała choć wiedziała, jaką uzyska odpowiedź.
– Niestety nie – potwierdził jej obawy.
– To trochę dziwne, że miałam na sobie tyle biżuterii, ale nie założyłam butów – stwierdziła zamyślona.
Snape zaklął pod nosem. Jak mógł o tym nie pomyśleć?! Gdzieś na mokradłach powinno być jej obuwie. Być może w miejscu, w którym została napadnięta?
– Powiedziałam coś nie tak? – spytała źle interpretując jego wściekłą minę.
– Powinienem był sam na to wpaść – stwierdził starając się zachować spokój.
– Miałeś ważniejsze sprawy na głowie – powiedziała łagodnie.
Usprawiedliwiła go? Tak po prostu? Bez złośliwości, bez wyrzutów? To było dla niego coś nowego. Od bardzo dawna nikt nie stawał po jego stronie. Od wielu lat.
– Najwidoczniej – zgodził się z nią. – Później to nadrobię.
– Nawet jeśli, to niewiele da się z nich wywnioskować – stwierdziła przytomnie dziewczyna.
– Zapewne nie. Czy w takim razie mogę ci coś zaproponować?
– Oczywiście – zgodziła się od razu.
– Zagramy w skojarzenia – powiedział z chytrym uśmiechem, który był pierwszym w miarę przyjemnym grymasem, jaki dostrzegła na jego twarzy. – Ja będę zadawał ci pytania, a ty będziesz odpowiadać. Jeśli czegoś nie będziesz wiedziała, to przejdziemy dalej, ale jeśli cokolwiek ci się będzie kojarzyło, nawet coś zupełnie abstrakcyjnego, to masz to powiedzieć. Później z tych skojarzeń spróbujemy ułożyć mapę twoich myśli.
– Podoba mi się twój pomysł – uśmiechnęła się do niego.
– Zaczniemy od rzeczy, o których wiem, że miałaś z nimi kontakt – dodał jeszcze Severus i zaczął: – Kawa?
– Kwaśna.
– Wanna?
– Woda – dziewczyna zarumieniła się lekko.
– Lustro?
– Rozczarowanie.
– Właśnie o to chodzi – pochwalił ją. – Teraz będę cię pytał o inne rzeczy... Kolor?
– Niebieski – odpowiedziała po chwili namysłu.
– Muzyka?
– Taniec.
– Książka?
– Romans.
Reakcje, choć rozczarowujące, były prawidłowe, więc Severus przeszedł do trudniejszych pytań:
– Dom?
– Budynek – mruknęła nie wymyśliwszy nic innego.
– Szkoła?
– Hogwart.
– Noc?
– Sen... Ciemność... – jej głos zabrzmiał głucho, Severus to podchwycił:
– Co widziałaś w swoim śnie? – strzelił.
– Już ci mówiłam – mruknęła, ale widząc jego ponaglające spojrzenie, dodała: – On, bo zakładam, że to był jakiś facet, najpierw trzymał w ręku różdżkę, a później ją odłożył i wziął kamień...
– Mówił coś?
– Nie słyszałam...
– Opisz mi wszystkie dźwięki – poprosił.
– Szum, jakby wody czy wiatru – przymknęła oczy, żeby odtworzyć sobie swój sen. – Jego śmiech... i bicie serca, mojego.
– Jaka była pora dnia?
– Było jasno, chyba... południe – zawahała się.
– Pamiętasz coś jeszcze?
– Było ciepło... i to chyba wszystko – wzruszyła ramionami. – Czemu o to pytasz? Mieliśmy grać w skojarzenia.
– Liczyłem na to, że jak rozruszasz umysł, to przypomni ci się coś więcej – wyjaśnił.
– Jak widać, to nie działa – stwierdziła z goryczą.
– Coś jednak udało nam się ustalić – stwierdził jadowitym głosem. – Lubisz tańce, romansidła i kolor niebieski. Z drugiej strony Hogwart jest dla ciebie synonimem szkoły, chociaż nigdy do niego nie chodziłaś, ale zakładam, że chciałaś, skoro dom nie kojarzy ci się z miłością i ciepłem rodzinnym, tylko z budynkiem.
Kobieta zerwała się z miejsca, zacisnęła pięści i spojrzała na niego ze złością. Chciała krzyczeć, że nie ma racji. Że jest gburem i chamem, że gówno o niej wie. Nawet jeśli czuła, że trafnie ją określił, to usłyszenie tego z jego ust wydało jej się obelgą.
– Nie masz prawa... – zaczęła.
– Wyciągnąć wniosków? – zdziwił się.
– ...obrażać mnie – dokończyła.
– Czyli zgadzasz się z moją obserwacją?
– Nie. Nie podoba mi się to, co o mnie myślisz – warknęła. – Nawet jeśli rzeczywiście taka byłam.
Zastanowiło go to, że użyła czasu przeszłego. Czyżby nie chciała być taka, jak to przedstawił?
– Zostawmy to na razie – spróbował zmienić temat.
– No właśnie, lepiej mi powiedz, czemu myślisz, że nigdy nie uczyłam się w tej szkole... w Hogwarcie?
– Byłem tam nauczycielem i na pewno bym cię zapamiętał – odpowiedział po chwili wahania.
– A czemu już nie jesteś?
– To długa historia w dodatku na inną okazję – skwitował jej pytanie. – Podałaś mi wszystkie szczegóły ze swojego snu... a wcześniej pytałaś, czy mógł być wspomnieniem tego, co się wydarzyło... Co ty o tym myślisz? Czy tak właśnie było?
– Nie wiem... wszystko wydawało się takie żywe... realne – odpowiedziała, choć początkowo chciała nakłonić go do opowiedzenia jego historii. – W końcu to dosyć prawdopodobna wersja wydarzeń, prawda?
– Też mi się tak wydaje – przyznał. – Możemy założyć, że tak właśnie było...
– Możemy – przerwała mu. – Tylko co nam to daje?
– Dlaczego nie użył na tobie zaklęcia, po którym straciłabyś pamięć? Zamiast tego wybrał tak prymitywny sposób, jak rozwalenie ci głowy kamieniem?
– Może go nie znał? – zastanowiła się.
– A ty? Wiesz, jakie to zaklęcie?
– Wiem, że kiedyś to wiedziałam – odparła po chwili namysłu. – Mam to na końcu języka...
Ona próbowała przypomnieć sobie zaklęcie, które kiedyś na pewno znała a on przyglądał się jej uważnie. Czoło przecięła jej głęboka zmarszczka, nad górną wargą skroplił się pot... Snape zaklął w duchu. Przesadził.
– Przypomnisz to sobie w swoim czasie. Na dzisiaj wystarczy tego...
– Przesłuchania? – weszła mu w słowo i uśmiechnęła się zaczepnie.
– Niech ci będzie – mruknął. – Muszę coś załatwić, mam nadzieję, że jak cię zostawię samą, to sobie poradzisz?
– Chyba tak. A czy mogłabym wyjść na zewnątrz?
– Bez butów? – spytał zerkając na jej bose stopy.
– No tak... – w jej głosie słychać było zawód.
– Chyba że wystarczy ci, jak wyjdziesz na ganek?
– Och tak! – ucieszyła się.
Poszła za nim i z odrobiną niepokoju opuszczała dom. Jakiś impuls kazał jej spytać o możliwość wyjścia na zewnątrz. Nie rozumiała tego, ale nie chciała z tym walczyć.
Dzień był piękny. Słońce stało w zenicie, ptaki śpiewały, kryjąc się przed upałem w krzewach otaczających dom. Rosnące w ogrodzie zdziczałe kwiaty wydzielały oszałamiający zapach. Kobieta usiadła na bujanym fotelu, przymknęła oczy i chłonęła dźwięki i zapachy.
– Niedługo wrócę – głos Snape'a wdarł się w tę sielankę zgrzytliwym dysonansem.

Severus Snape - ZaginionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz