Rosalee naprawdę wzięła sobie do serca słowa Severusa i postanowiła coś zmienić w swoim życiu. Przede wszystkim napisała do rodziców. Wyjaśniła im, czemu odeszła i wcześniej nie informowała ich, gdzie się znajduje. Kiedy otrzymała od nich pełną ulgi i poparcia odpowiedź, poczuła się silna i zdecydowana. Na tyle, by umówić się z nimi na spotkanie w Hogsmeade.
Starannie się do tego przygotowała. Chciała im pokazać, że jest gotowa sama o sobie decydować. Postanowiła przyjąć ofertę pracy, którą wcześniej odrzuciła i zamieszkać nad sklepem swojego ojca. Przyszykowała kilka szkiców na podstawie najnowszych trendów z „Czarownicy” i, ubrawszy się elegancko, wyszła z zamku na spotkanie z rodzicami.
Cieszyła się, że w końcu trafiła jej się okazja, by założyć sukienkę, którą sama uszyła według jednego ze swoich projektów. Uważała, że w ten sposób przekona rodziców do swoich racji. I że być może później spotka się z Severusem, żeby pochwalić mu się swoim sukcesem. A on... może spojrzy na nią jak na kobietę?
Na myśl o Snape'ie nerwowo przeszukała torebkę. Zawsze starała się nosić przy sobie lusterko dwukierunkowe, które jej podarował. To dodawało jej pewności siebie. Wsunęła je do kieszeni płaszcza i dziarskim krokiem ruszyła do Hogsmeade.
Zamówiła kawę, usiadła przy stoliku w Trzech Miotłach i czekając na rodziców, jeszcze raz przejrzała swoje szkice. Uważała, że są naprawdę dobre. Chyba najlepsze, jakie kiedykolwiek narysowała.
– Córeczko! – zawołała od progu uradowana Arabella, która bardzo starała się udawać, że pobyt w takim miejscu nie jest dla niej czymś obrzydliwym. – Tak się o ciebie martwiliśmy.
Rodzice zdjęli płaszcze, poprosili madame Rosemertę o dwie kawy i przysiedli się do córki. Richard na wszelki wypadek milczał, dając swoim kobietom czas na pogodzenie się.
– Mamo, nie musiałabyś się martwić, gdybyś choć raz w życiu mnie wysłuchała – stwierdziła Rosalee, na chwilę tracąc całą pewność siebie.
– Byłam pewna, że bredzisz – przyznała niechętnie Arabella. – W końcu Derek to taki miły chłopiec. Idealny kandydat na męża i...
– Niedoszły zabójca – przypomniała jej córka. Matka zachłysnęła się kawą, więc Rosie postanowiła zmienić temat. – Nie mówmy już o nim. Dostał to, na co zasłużył i nigdy więcej nie zamierzam o nim myśleć.
– Masz rację, powinniśmy o nim zapomnieć – zgodziła się z nią matka, niezdolna do tego, by przeprosić córkę za to, że jej nie wierzyła.
– Właśnie – uśmiechnęła się Rosalee. – Tato, proponowałeś mi pracę i... chyba jestem gotowa.
– Naprawdę? Chciałabyś dla mnie pracować? – ucieszył się Richard.
– Oczywiście. Mam nawet kilka pomysłów...Pokazała rodzicom przygotowane projekty, zaprezentowała swoją sukienkę i cieszyła się, widząc ich radość i dumę. W tamtej chwili poczuła, że naprawdę wie, czego chce od życia.
Richard był szczęśliwy. Nie dość, że Rosie dogadała się z matką, nie dość, że chciała się usamodzielnić, to jeszcze przygotowała wspaniałe projekty, które mogły przynieść im spory zysk. Wszystko zdawało się wracać do normy, jakby ostatnie pół roku nigdy się nie wydarzyło.
Siedzieli w Trzech Miotłach jeszcze długo. Rozmawiali, śmiali się, sprzeczali na temat tego, gdzie Rosalee powinna zamieszkać. Rodzice byli szczęśliwi, że córka znowu jest z nimi i na wszelki wypadek zgodzili się na wszelkie jej warunki. Pogodzeni i pełni nadziei na przyszłość, wyszli z pubu i rozeszli się, umawiając się na następny dzień.
Rosalee oddychała głęboko, z przyjemnością wdychając lodowate powietrze. Czuła się lekka i wolna. Zastanawiając się, czy nie zrobiło się już zbyt późno na odwiedziny u Severusa, odniosła nagle wrażenie, że coś jest nie tak.
CZYTASZ
Severus Snape - Zaginiona
FanfictionUpalne lato dobiegało końca. Samotny, schorowany mężczyzna rzadko opuszczał stojący na mokradłach dom, ale pewnego dnia wyszedł z niego tylko po to, by odetchnąć świeżym powietrzem i rozprostować zesztywniałe, obolałe ciało. I szybko tego pożałował...