31. Zaproszenie

1.9K 173 29
                                    

Dopiero reakcja matki uświadomiła Rosalee, czemu podświadomie chciała utrzymać w tajemnicy tożsamość swojego gościa. Teraz było już za późno, by jakoś odkręcić to, co powiedziała.

Arabella wpatrywała się w córkę ze zgrozą. Nie mieściło jej się w głowie to, co usłyszała. Jej córka i ten potwór w ludzkiej skórze? Nie, to nie mogła być prawda!

Z kolei Richard, który chwilę wcześniej wszedł do mieszkania i usłyszał ostanie kilka zdań, usiadł przy stole i zamierzał się wtrącić w ich rozmowę, ale żona zdążyła go ubiec:

– Rosalee... Jak możesz się z nim zadawać! – wykrzyknęła z przejęciem. – Przecież ten czł... to śmierciożerca! Był prawą ręką Sama–Wiesz–Kogo! To on zamordował Dumbledore’a, największego czarodzieja na świecie!
– Tak, wiem! – przerwała jej nagle rozzłoszczona córka. – Wiem o tym, kim był! Wiem też, że gdyby nie on, to pewnie Voldemort wygrałby wojnę!
– Nie wierzę, że Snape przyczynił się do wygranej jasnej strony! Po prostu w to nie wierzę!
– A ja tak! – krzyknęła Rosie. – I w ogóle mnie nie obchodzi, co o nim myślisz! Uratował mi życie! A ostatnio, gdy zostałam napadnięta w Hogsmeade, to on mnie obronił!
– Ale... – zaczęła Arabella, jednak nie dane jej było dokończyć.

Jej, zazwyczaj spokojny i ugodowy, mąż zrobił coś, co mu się nigdy wcześniej nie zdarzyło. Huknął dłonią w stół i krzyknął:

– Dość! Gdyby nie ten człowiek, którego tak oczerniasz, nie miałabyś teraz nikogo!
– Richard, o czym ty mówisz? – spytała zrozpaczona kobieta, która była już bliska ataku histerii.
– Sama słyszałaś, co zrobił dla naszej córki – zaczął tłumaczyć pan Crawford. – Ale nie tylko ją uratował. Kiedy zostałem porwany przez śmierciożerców, to on pomógł mi uciec z lochu.
– Nigdy nam o tym nie mówiłeś – stwierdziła zaskoczona Arabella.
– No cóż, Severus Snape to... dziwny człowiek. Zabronił mi o tym mówić. Ale gdyby nie on... nie było by mnie tutaj.

Rosalee spojrzała na ojca z wdzięcznością. Nie musiał wstawiać się za Severusem. W końcu to, co przeżył w lochach śmierciożerców mogło go negatywnie nastawić również do człowieka, który kiedyś mu pomógł.

– Ale czy to odpowiedni mężczyzna dla naszej córki? Z jego przeszłością?
– O tym ja będę decydować! – Rosie wciąż nie mogła się uspokoić.
– Zgadzam się z Rose. Ona na pewno zna go lepiej niż my – stwierdził spokojnie Richard, pomimo tego, że wcale nie był pewien, czy jakikolwiek mężczyzna zasługuje na uwagę jego małej córeczki.

Arabella zamilkła. Rosalee założyła ręce na piersi i prychnęła ze złością. A Richard cierpliwie czekał, aż obie kobiety uspokoją się i dojdą do porozumienia. Pani Crawford złamała się pierwsza.

– No dobrze, nie będę go oceniać, dopóki go nie poznam – powiedziała, a jej najbliżsi od razu zrozumieli, co zamierzała dodać. – Może zaprosisz go do nas na kolację? Na przykład za tydzień?

Rose nie odpowiedziała od razu. Pomysł sam w sobie nie byłby zły, gdyby chodziło o kogoś innego. Jednak Severus mógł mieć zupełnie inne wyobrażenie odnośnie ich relacji. Dopóki nie była pewna na czym stoi, dopóty nie chciała, żeby miał kontakt z jej rodziną.

– To chyba nie jest najlepszy pomysł – powiedziała w końcu.
– Dlaczego? Skoro zawdzięczam mu życie mojego męża i córki, to chciałabym mu się jakoś odwdzięczyć – oznajmiła Arabella, która dość szybko przewartościowała swoje poglądy dotyczące Snape’a.
– Myślę, że jeszcze na to za wcześnie – wyznała Rosalee z odrobiną żalu w głosie.
– Spotykacie się, więc nie możesz go wiecznie ukrywać – zauważyła jej matka.
– Mama ma rację, ja też chciałbym go lepiej poznać. I podziękować mu za to, że się tobą opiekował.
– Tylko że ja nie wiem, czy my... – zaczęła się plątać Rosie. – Dopiero raz się spotkaliśmy... To znaczy...

Rodzice, na szczęście, zrozumieli co miała na myśli. I chociaż nie do końca im się podobało, że ich córka wplątała się w niepewną relację ze sporo starszym od niej mężczyzną, to postanowili nie naciskać na nią zbyt mocno. Przynajmniej przez jakiś czas. Richard, chcąc załagodzić sytuację, powiedział:

– Może wrócimy do tego kiedy indziej? Chyba mama za bardzo się pospieszyła z tym zaproszeniem.
– Chyba tak – zgodziła się z nim córka. – I rozumiem, że się o mnie martwicie, ale ja wiem, co robię. Nie dam sobie zrobić krzywdy.

Starała się zabrzmieć przekonująco, choć wcale tak się nie czuła. Jednak rodzice chyba jej uwierzyli, a przynajmniej taką miała nadzieję. W każdym razie już więcej nie wspominali o Severusie.

Posiedzieli u niej jeszcze z godzinę, dopili kawę i obejrzeli jej najnowsze rysunki. Zdawali się nie zauważać jej narastającego roztargnienia.

A Rosalee próbowała przed samą sobą udawać, że wcale nie czeka niecierpliwie na wiadomość od Severusa. Nie sądziła, że tak szybko za nim zatęskni. Być może kłótnia z matką tak na nią podziałała, ale czuła, jakby nie była w stanie oddychać, kiedy nie było go w pobliżu. Nawet gdy rodzice wreszcie poszli, nie potrafiła znaleźć sobie miejsca. Wykąpała się, wysprzątała całe mieszkanie, a później snuła się po nim bez celu. Ożywiła się dopiero wieczorem, gdy tak obsesyjnie oczekiwana przez nią sowa, wreszcie zastukała w okienko.

~*~


– Od razu widać, że lepiej się czujesz – stwierdziła zaraz po przywitaniu.
– Czy mam rozumieć, że wcześniej wyglądałem koszmarnie, skoro tak właśnie się czułem? – spytał rozbawiony. Najbardziej bawiło go zakłopotanie, w które ją wprawił.
– Jeśli tak właśnie chcesz to rozumieć – Rosalee wzruszyła ramionami.
– Coś się stało? Wydaje mi się, że coś cię gryzie – stwierdził Severus.

Dziewczyna rozparła się wygodniej na kanapie, na której siedzieli i spojrzała na niego z uśmiechem. Zamierzała wyciągnąć od niego prawdę o tym, czy coś do niej czuł, czy tylko chciał się z nią zabawić. Nie miała nic przeciwko tej drugiej opcji, ale nie chciała się dłużej łudzić.

– Pokłóciłam się z mamą – powiedziała.
– To chyba nic nowego, prawda?
– Niby nie, ale wiesz... Teraz powoli zaczynamy się dogadywać i... trochę mi przykro z tego powodu.
– O co poszło? – spytał z umiarkowanym zainteresowaniem.
– O... o ciebie – wyznała.
– Ach, tak? – zainteresował się umiarkowanie.
– Mama zorientowała się, że ktoś u mnie był, a później... jakoś tak się złożyło, że... wymieniłam twoje imię i... okazało się, że musiała o tobie słyszeć...
– To możliwe – mruknął.
– I chyba jej się nie spodobało, że się z tobą spotykam – zerknęła na niego, ale w żaden sposób nie zareagował na to stwierdzenie, więc kontynuowała: – Zdaje się, że nie miała o tobie najlepszego zdania...
– Nie dziwi mnie to – wtrącił cicho.
– ... ale tata przekonał ją, że się myliła – dokończyła myśl, a Severus spojrzał na nią ze zdziwieniem. – Podobno uratowałeś go z lochu śmierciożerców?
– Być może. Nie pamiętam go – odparł obojętnie. – Uratowałem wiele osób.
– Och, no tak... – mruknęła bez sensu, bo póki co jej próby zmierzały w niewłaściwym kierunku. – W każdym razie to ją w końcu przekonało i...
– I co? – spytał, gdy zamilkła, na nowo zakłopotana.
– Zaproponowała, żebym zaprosiła cię na kolację – wyznała.
– Zgodziłaś się?
– Nie! Uznałam, że to... za wcześnie... że dopóki nie wiem... czy to jest... – urwała, bo zrozumiała, że właśnie się pogrąża.
– Czego nie wiesz, Rosalee? – spytał Severus wstając z kanapy. – Nie wiesz, czy potraktuję cię poważnie?
– Tak. Właśnie tego nie wiem – przyznała, czerwieniąc się ze wstydu.
– Czy myślisz, że gdybym nie traktował cię poważnie, to odwiedziłbym cię dzisiaj rano? – jego głos znów był pełen jadu. – Czy może raczej wykorzystałbym cię wczoraj, kiedy aż się o to prosiłaś?
– Severusie... ja...
– A może myślisz, że to dla mnie nic nie znaczyło? – podniósł głos, nakręcając się coraz bardziej. – Że poszedłem z tobą do łóżka bo miałem taką zachciankę?
– Przestań! – krzyknęła zrywając się na równe nogi. – Wcale tak nie myślę!
– To co myślisz, co? – spytał i nie czekając na odpowiedź, dodał: – Gdyby mi na tobie nie zależało... Gdybym nie traktował cię poważnie, to w ogóle nie było by tej rozmowy!

Rosalee poczuła się jak skończona idiotka. Przecież znała go na tyle, by wiedzieć, że nie robił niczego pochopnie. I że nigdy świadomie by jej nie zranił. Dlaczego więc nie zaufała instynktowi, tylko doprowadziła do kłótni, którą być może popsuła wszystko, co było między nimi?

– Bałam się w to uwierzyć – powiedziała cicho. – Bałam się, że tylko ja to tak traktuję i... – podeszła do niego i spojrzała mu prosto w oczy – Nie powinnam była w ciebie wątpić.
– I nigdy więcej tego nie rób – powiedział nachylając się nad nią. – Wszystko, co robię, traktuję bardzo poważnie.

Pocałował ją delikatnie, z uczuciem, którego sam by się po sobie nie spodziewał. Szczególnie w takiej sytuacji.

– Ja też – szepnęła wzruszona, bo nic innego nie przyszło jej do głowy. – Czy w takim razie, pójdziesz ze mną za tydzień na kolację do moich rodziców?
– Nie ma mowy – odparł i ze złośliwym uśmiechem obserwował emocje rysujące się na jej twarzy.

Severus Snape - ZaginionaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz