– Jeśli chcesz ze mnie kpić, to nie dzisiaj. Źle się czuję i nie mam siły, żeby się z tobą użerać – uprzedziła jego ewentualne pretensje.
– Rosalee, nie dlatego tu jestem...
– Przyszedłeś, żeby się nade mną pastwić, prawda? – spytała żałośnie
– Nie miałem tego w planach – stwierdził.
– To czego ode mnie chcesz? – warknęła rozzłoszczona.
– Wyjaśnień – odparł krótko.
– Zdaje się, że wczoraj wszystko ci dobitnie wyjaśniłam – wypaliła i opuściła wzrok. Nie mogła znieść jego oceniającego spojrzenia.
– Jednak nadal nie wiem, o co ci chodziło – Severus chciał załagodzić sytuację.
– Domyśl się, idioto – krzyknęła i uciekła do łazienki.
Usiadła na toalecie i zaczęła płakać. Jaki ten facet był głupi! Mrucząc pod nosem kolejne, coraz bardziej wyszukane inwektywy, próbowała się uspokoić.
A Severus tylko się uśmiechnął, zdjął buty i płaszcz i poszedł do kuchni. Najpierw kilkoma zaklęciami odesłał do zlewu naczynia, które po kolacji wciąż stały na stole, wylał do niego także resztki wina i zaczął szykować koktajl wzmacniający dla Rosalee. Sobie zaparzył mocną, słodką herbatę.
Dziewczyna w końcu musiała opuścić łazienkę i zmierzyć się z Severusem, który, na pewno złośliwie, postanowił maltretować ją od samego rana.
– Jeszcze tu jesteś? – mruknęła.
– Nazwałaś mnie idiotą, a ja nigdy nie puszczam płazem takich zniewag – odpowiedział spokojnie.
– Na Merlina, nie używaj takich trudnych słów – jęknęła i złapała się za głowę. – Nie dzisiaj.
– Proszę, to powinno ci pomóc – podał jej szklankę z koktajlem.
Pachniał słodko, wręcz mdło, ale dziewczyna postanowiła zaufać Severusowi i chciwie wypiła zawartość naczynia. Nie miała pojęcia, co wchodziło w skład koktajlu, ale to nie było ważne. Grunt, że zadziałało. Zrobiło jej się lepiej, ból głowy minął, podobnie jak mdłości. Nie mając już więcej wymówek, usiadła na kanapie i gestem wskazała mu miejsce obok siebie.
– A teraz tak szczerze – zaczęła. – Czemu tutaj jesteś? Ja wiem, że wczoraj zrobiłam z siebie idiotkę, nie musisz mi o tym przypominać. Chciałam cię...
– Uwieść? – wszedł jej w słowo.
– Przeprosić – dokończyła rozżalonym głosem.
– Nie masz za co przepraszać – powiedział z mocą. – Nie po to przyszedłem... Tylko chciałem spytać... czy to, co powiedziałaś... czy naprawdę tego chciałaś?
Spojrzała na niego zaskoczona i zamarła z rozdziawioną buzią. Takiego Severusa nie znała. Siedział przed nią niepewny siebie, w gruncie rzeczy nieśmiały mężczyzna, z lękiem i nadzieją wpatrujący się w prosto w jej oczy. Opuścił wszystkie swoje maski i czekał na jej odpowiedź.
– Naprawdę tego chcę – szepnęła i zarumieniła się lekko. – Może... może powinnam ci była to jakoś inaczej powiedzieć, ale alkohol dodał mi odwagi i... tak jakoś wyszło...
Spuściła wzrok. Nie chciała mu się już więcej tłumaczyć. Chciała, żeby teraz to on coś powiedział.
– Wiesz, dlaczego nie mogłem wczoraj zostać, chociaż tak ładnie mnie o to prosiłaś? – spytał szeptem.
– Nie wiem... to znaczy... mogę się tylko domyślać, ale... wolałabym to usłyszeć od ciebie – czuła, że zaraz się rozpłacze.
– Gdybym został, już zawsze miałbym poczucie, że wykorzystałem chwilę twojej słabości – wyznał. – Nawet teraz tak się czuję, chociaż do niczego nie doszło.
– A szkoda – szepnęła i zaraz zakryła usta dłonią.
Severus roześmiał się cicho i delikatnie dotknął dłonią jej policzka.Uniosła głowę. Nie wierzyła, że wczorajsza katastrofa, może mieć takie zakończenie. Serce biło jej szybciej, w ustach jej zaschło, ale odważyła się spytać:
– I co teraz?
– Teraz... chciałbym coś sprawdzić – odpowiedział bardzo poważnym tonem i nachylił się, żeby ją pocałować.
Dziewczyna zadrżała, tym razem z radości i podniecenia. Zarzuciła mu ręce na szyję, a on mocno objął ją w pasie. Kiedy oderwał się od jej ust, spytała:
– I jak oceniasz ten eksperyment?
– Ciężko powiedzieć – mruknął jej do ucha. – Mam jeszcze za mało danych.
Rose roześmiała się i pocałowała go. Od chwili, gdy zrozumiała, że oboje chcą tego samego, czuła, że wypełnia ją bezgraniczne szczęście. Całowała go zapalczywie, namiętnie, do utraty tchu.
Severus rozluźniał się stopniowo. Nigdy nie czuł się swobodnie w towarzystwie kobiet, nie potrafił być czarujący, nie podrywał, nie uwodził. Czując, że jest raczej niezdarny, długo nie pozwalał sobie na żadne czułe gesty. Jednak swoboda Rosalee, jej pełne wdzięku i zmysłowości ruchy sprawiły, że w końcu uwierzył w siebie.
– A teraz? – spytała zdyszana dziewczyna, skubiąc płatek jego ucha. – Zebrałeś już wystarczająco dużo danych?
– Jeszcze nie. Na razie eksperyment oceniam na powyżej oczekiwań – szepnął.
– Och, to kiepsko, panie profesorze – zachichotała. – Myślałam, że zasłużyłam na ocenę wybitną.
– Zasłużyłaś – zgodził się i przytulił ją delikatnie. – Nie wiem tylko, czy ja na nią zasługuję.
– Masz jeszcze jakieś wątpliwości? – spytała poważnie.
– Liczne – uśmiechnął się krzywo.
– Zupełnie niepotrzebnie – zapewniła go.
Całowali się, co jakiś czas podsumowując wyniki rzekomego eksperymentu. Oboje dyszeli ciężko i coraz mocniej pragnęli przekroczyć kolejną granicę.
Severus pierwszy zaryzykował:
– Chyba musimy rozszerzyć zakres badań.
Napięcie w jego głosie było tak silne, że dziewczyna zadrżała i kiwnęła ochoczo głową. Kiedy sięgnął ręką do zapięcia jej piżamy, przymknęła na chwilę oczy. Przypomniała sobie ich pierwsze spotkanie i jego słowa, że nie ukrywa pod ubraniem nic, czego by już nie widział. Jednak gdy teraz patrzył na jej powiększający się dekolt, poczuła się, jakby była jego pierwszą kobietą. Ten zachwyt w jego oczach sprawił, że zarumieniła się jeszcze mocniej. Nigdy nie czuła się tak pożądana, jak w tym momencie.
Jednak gdy ona chciała rozpiąć mu koszulę, Severus zaprotestował.
– Wolałabym nie – powiedział, choć zdawał sobie sprawę, że być może wyda jej się śmieszny.
– Dlaczego? – zdziwiona odsunęła się od niego ostrożnie. – Chyba nie wstydzisz się swoich blizn?
Już otwierał usta, żeby jej powiedzieć, że to nie jej sprawa, ale zdołał się powstrzymać. Przecież w tej sytuacji, miała prawo wiedzieć... Czuł, że zaczynają go piec policzki, więc zawstydzony odwrócił twarz.
– Nie tylko tego się wstydzę – powiedział, z trudem wydobywając z siebie głos.
Dziewczyna pożałowała swojego pytania, jednak nie mogła go już cofnąć. Wzięła jego twarz w dłonie i zmusiła go, by na nią spojrzał.
– Nie masz się czego wstydzić – zapewniła go.
– Mam – odparł nieco pewniej. – Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać.
– Wyjątkowo się z tobą zgadzam – uśmiechnęła się do niego. – To na czym skończyliśmy?
Tym razem to on się roześmiał. Podobało mu się, że Rosalee nie kryła się już ze swoimi pragnieniami. On też nie zamierzał. Chciał być z nią. Chciał pokazać jej, jak bardzo mu się podoba i że naprawdę mu na niej zależy.
Pomimo pewnych wewnętrznych oporów, zdjął w końcu koszulę.
Dziewczyna od razu wykorzystała tę okazję i zaczęła delikatnie gładzić jego skórę, dając mu tym samym do zrozumienia, że naprawdę nie powinien wstydzić się swoich blizn. W końcu, jak sam twierdził, opowiadały one pewną historię – w tym przypadku smutną i momentami przerażającą. Rosalee wiedziała, że to właśnie te trudne chwile ukształtowały charakter Severusa.
On starał się o tym nie myśleć. Zresztą, całą jego uwagę pochłonęła nie do końca rozpięta piżama Rosie. Bardzo szybko naprawił to niedopatrzenie. Rozpiął ostatni guzik i zsunął ją z jej ramion. Jeden jedyny raz widział ją nago, ale wtedy bardziej interesowało go to, czy dziewczyna w ogóle przeżyje planowaną operację. Teraz mógł się nacieszyć widokiem jej gładkiego, jędrnego ciała. Jej cudownie krągłymi piersiami, które aż się prosiły, by poświęcić im więcej uwagi.
Jęknęła, kiedy językiem zaczął obrysowywać jej sutki. Czuła ogień rozlewający się po całym ciele i pragnęła, by on go ugasił. Drżąc z niecierpliwości rozpięła mu spodnie, ale dopóki siedział, nie mogła ich z niego ściągnąć.
– Jesteś strasznie niecierpliwa – powiedział ze śmiechem.
– Bo zbyt długo na to czekałam – odparła z godnością.
– Nie tak długo jak ja – mruknął i nagle zerwał się z kanapy.
Pociągnął ją za rękę i poprowadził w kierunku łóżka. Do przejścia mieli zaledwie kilka kroków, ale po drodze zdążyli pozbyć się reszty ubrań. Rosalee zauważyła, że Snape kiedyś musiał być bardzo wysportowany. Teraz, tajemnicza choroba odebrała mu dawną sprawność, ale nie zaburzyła ładnie wyrzeźbionej sylwetki.
Severus zarumienił się pod wpływem jej palącego spojrzenia. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek doświadczy czegoś takiego. Zwykle kobiety godziły się z tym, że nie zdejmował koszuli i nie nalegały, by zobaczyć go nago. Przez to sądził, że jest wyjątkowo nieatrakcyjny.Wstydził się swojego ciała, blizn i Mrocznego Znaku, który szpecił jego lewe przedramię. Rosalee rozwiała jego wątpliwości. Jej się podobał, a to było dla niego najważniejsze.
Przyciągnął ją do siebie, pocałował i położył się z nią na łóżku. Oboje byli spragnieni pieszczot i nie szczędzili ich sobie. Cały świat przestał się liczyć, a wszelkie nieporozumienia przeszły do historii. Byli tylko oni i gorąca, namiętna, niespodziewana miłość.~*~
Byli tak zmęczeni, że szybko zasnęli przytuleni. Severus obudził się pierwszy. Spojrzał na śpiącą dziewczynę i zaklął w myślach. Co będzie, kiedy już się obudzi? Czy będzie żałowała tego, co się stało? On nie żałował. Nie dręczyły go też żadne wyrzuty sumienia, choć wcześniej był pewien, że na pewno go dopadną. Bał się tylko jej reakcji. W końcu nie powiedziała mu, czy zależało jej tylko na seksie, czy też liczyła na coś więcej. Bo on nie miał wątpliwości. Chciał, by wypełniła pustkę w jego sercu. By wniosła radość i kobiecy wdzięk do jego życia. Chciał być z nią.
Kiedy otworzyła oczy i, jeszcze zaspana, spojrzała na niego, jej twarz rozświetlił pełen błogości uśmiech. Nie musiała nic mówić, by zrozumiał, że oboje chcieli tego samego. Niedowierzając we własne szczęście, nachylił się i pocałował ją delikatnie.
CZYTASZ
Severus Snape - Zaginiona
FanfictionUpalne lato dobiegało końca. Samotny, schorowany mężczyzna rzadko opuszczał stojący na mokradłach dom, ale pewnego dnia wyszedł z niego tylko po to, by odetchnąć świeżym powietrzem i rozprostować zesztywniałe, obolałe ciało. I szybko tego pożałował...