Pov. Olivia
Will odstawił mnie do domu około 2 w nocy. Wiolet oczywiście zażądała pełnej relacji. No cóź móc nie móc musiałam jej wszystko streścić. Znaczy nie tak wszystko, powiedziałam jej o rozmowie o tym że matka Willa twierdzi że każdy jej syn powinien mieć przynajmniej minumut piątkę dzieci, o tym że martwi mnie zachowanie Dafne. Ale nie wspomniałam o pocałunku, nie mogłam sama się dźiwnie po nim czułam, miałam wyżuty sumienia bo tak naprawdę to w jakiś sposób, zdradziłam swojego męża. Kiedy dotarłam do pokoju było około czwartej nad ranem więc tak naprawdę słońce właśnie wchodziło. Lubiłam ten widok, chciałabym kiedyś pokazać je swoim dziecią siedząc z mężem może nawet tutaj. Promienia tak pięknie rozchodziły się po nierównościach pastwisk, w oddali widać było jeszcze nocną mgłę.
Nagle mój telefon zawibrował powiadamiaj mnie o wiadomość.Hej Olivia przedłóżyłam Ci urlop o cztery dni więc dyżur masz dopiero za półtora tygodnia..
Margaret.Margaret to sekretarka która pracuje w naszym szpitalu. Ma dwójkę dzieci parkę, że swoim partnerem uznali że nie chcą brać ślubu bo to tylko papierek.
Cóż wynika z tego że mogę zostać tu trochę dłużej. Wiol będzie zachwycona, ostatnio nazekała że ja i ISA jej wogóle nie odwiedzamy.
Postanowiłam tylko zrzucić sukienkę i wskokyć pod kołdrę spać.Obudziłam się wyspana jak nigdy mam dziwne uczucie że w najbliższym czasie coś się stanie. Wiem jestem dziwna. Ale cóż. Bywa.
Wstałam i poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po założeniu spodenek i koszulki. Zdziwiła się bo słońce wygląda jakby było popołudnie.
Biorę telefon jeżący na szafce.
Ooooooo
4:24
Ze co poszłam spać o 5 a śpię już 12 godzin..
Wowwwww.
Jezu jutro festyn?
Rogaliki.
Otwieram drzwi i czuję zapach czegoś słodkiego. No nieźle. Zbiega na dół gdzie jest Wiola, Defne z synkiem i żona Josepha.
-Dzień dobry?
-Dobry, dobry Olivciu wyspałaś się chociaż?
-Tak czemu mnie nie obudziłaś? Pomogła bym Ci.
Wiol uśmiecha się i pokazuje na dziewczyny.
-Miałam genialne pomocnice. Ty pomogła mj zdobić całe ciasto.
Siadam na krześle obok Defne i biorę od niej małego.
-Hej przystojniaku.
Delikatnie dotykam go po nosku.
-Lubi Cię!
Defne uśmiecha się do mnie i podaje małemu kubeczek z sokiem. Zostałysmy same w kuchni.
-Dafne? - Dotykam ją po ręce-Co się dzieje?
-Olivia! OBIECAJ mi coś! - Patrzy mi w oczy jakby chciała mnie przestrzec przed czymś. - Wyjedziesz z tąd! Nie dasz się Willowi omotać. Wyjedziesz z tąd i nie pozwolisz skończyć jak ja.
-DAF.
Chciałam jej przerwać ale ta mnie powstrzymał ręką.
-Patrz co mam kilku miesięczne dziecko i następne w drodze, nie możesz tu zostać! Will będzie chciał cię zatrzymać jak mnie jego brat.
Co jak on ją zatrzymał i nagle mnie oswieciło mały miał dziewięć miesięcy. Oni byli po ślubie 13 miesięcy.
Jezzzzu on zrobił jej dziecko żeby ją zatrzymać.
-Defne mogę Ci jakoś pomóc?
-Mi? Kobieto ratuj siebie. Will chce poprosić cię o rękę.
-Co ooo? Nieeee może.
Wstałam i zaczęłam chodzić po kuchni, kręcąc głową.
-On myśli że zostaniesz tu.
-Defne nie zostanę tu i na pewno nie zostanę jego żoną bo ja..
Siadam obok niej i łapę za ręce.
-Kochana,... Boże... Ja mam już mężaa..
Defne słysząc to wypuszcza powietrze i uśmiecha się.
-To dobrze Olivia, wracaj do domu. Uciekaj.Wieczorem założyłam na siebie letnią sukienkę do połowy uda i wycietą u góry gdzie było widać plecy i dekolt do tego wzięłam kolczyki które dostałam on Nathan. Chciałam je założyć ale pod opuszkami poczułam nierówność. Podniosła je wyżej i zaczęłam czytać wygrawerowany napis.
Ukochanej Livuni.
Livuni tylko jedna osoba tak do mnie powiedziała.
Uśmiechnęłam się do siebie. Na dole była Wiol a na dworze słychać było silnik samochodu czyli Will już przyjechał. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu w którym miał się odbyć festyn. Wszyscy wyglądali odświętnie, dojrzałe kobiety miały na sobie eleganckie sukienki mężczyźni ciemne spodnie i koszule większość białe ale młodsi mieli na nich wzorki. Dzieciaki biegał z wyrysowanymi twarzami, na których gościł uśmiech. Sama uśmiechnęłam się do siebie kiedy jeden chłopiec z tygryskiem na buzi posłał mi buziaka. Poczułam że ktoś obejmuje mnie w talii.
-Chciałabyś takie? - Wymruczał Will przygryzająz płatek ucha.
Chyba każda kobieta chciałaby mieć dziecko.
-William słyszałeś podobno ten skurwysyn tu będzie, tak twierdzi Alon był u burmistrza rano. Ten stary debil umawia się z nim za naszymi plecami.
Podszedł do nas facet może trochę młodszy od Will ale podobnej postury. Will, aklął pod nosem.
-Przepraszam ale o kim mówicie?
Obydwaj spojrzeli na mnie.
-Taki dupek nie szanuje nikogo, chce wubuudowac hale produkcyjną swojej firmy. Chodź.
Złapał mnie za nadgarstek co muszę przyznać bolało i pociągnął w stronę miejsca gdzie była jego rodzina i inni między innymi Wiolet która dyskutowała z jakąś kobietą.
Przy stole siedzieli bracia Willa i dziewczyny, Dafne siedziała obok podobnej do niej starszej kobiety. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się.
-Olivia yo moja mama Iren.
Iren tak jak moja.
-Witam panią, miło mi Panią poznać.
-Mi też. - Spojrzała na mnie z góry do dołu i zwróciła się do matki Willa-No, no wszystko pięknie ale to wycięcie w sukience nie przystoj przyszłej mężatce.
Wioletta słysząc te słowa odwróciła się do mnie, w jej oczach błysła panika. Zrobiła się jakaś niezręczna cisza. Wszyscy patrzyli na siebie a Dafne złapała moja rękę i scisneła ją.
-Hahahahahab ty nie byłaś młod Iren w przyszłości, też pewnie będzie nosił te nasze sztywne ubranka, a teraz daj spokuj.
Matką Willa uśmiechnęła się i podała wszystkim alkohol. Usiadłam obok Defne i zabrałam od niej Henrego.
-O i nie są normalni.
Usłyszą am od Defne ale nie tylko chyba ja bo jej mąż dziwnie się na nią spojrzał.
Chłopiec uśmiechnął się do mnie i uderzył grzechotką w rękę.Will wyszedł parę minut temu jestem tu już od jakiś dwóch godzin i gdyby nie mały to dziwnie bym się czuła. Jedyna osobą z którą tu rozmawiam jest Defne. Kiedy wyjadę na pewno będę za nią tęsknić.
-Kiedy wracasz?
-Max 2 dni.
-Gdzie się wybierasz kochana.?-Matka Willa przysiadła się do nas.
-Wracam do domu. Do pracy.
-Ahhaa-Klepie mnie po ramieniu i wstaje w tym samym czasie przychodzi Will, kobieta idzie do niego i szepcze do ucha na palcach pokaujazując dwa palce.
Will siada obok mnie i przygląda mi się.
-Will idzie tu.
Kasper podchodzi do brata. Powiew wiatru przynosi mi znajomy zapach męskich perfum. Słyszę rozmowę jakiś osób którzy się zbliżają
- Nie wyjeżdża Muszę coś załatwić poczekaj tu na mnie!
Ten zapach.
Wstaje i odwracam się w stronę w którym stoi starszy mężczyzna i Nat.................
-Nie liczyłbym na to że moja żona tu zostanie!
CZYTASZ
Fallen love(ZAKOŃCZONA)
RomanceNathan-przystojny, egoistyczny dupek który wszystko traktuje jak tranzakcje biznesową. Dla niego uczucia nie istnieją, kochał ale to było dawno i nieprawda. Olivia-piękna, Pani doktor, ratuje i pomaga każdemu. Od dawna nie wie co oznacza rodzina za...