25. Ewa & Michaił

785 82 10
                                    

Przychodzę z trzema sprawami. Po pierwsze, szczęśliwego nowego roku! Po drugie, zapraszam na nowe opowiadanie — "Ani kropli prawdy", tym razem z mocniej zaznaczonym wątkiem kryminalnym, odrobiną erotyki oraz bohaterami już dorosłymi, nie zaś nastoletnimi, jak tutaj. Na razie opublikowany został prolog, pierwszy rozdział pojawi się w piątek.
A po trzecie, zapraszam na kolejną część "Szronu", tym razem już normalnej długości!

***

   Gabinet psychiatry, do którego zawitaliśmy w poniedziałek, mieścił się w prywatnym ośrodku zdrowia. Chociaż sam budynek to była jedna ze starych kamienic w okolicach rynku, wnętrze zostało wyremontowane i urządzone bardzo nowocześnie, nie przypominając wcale przychodni, jakie kojarzyłam. Zamiast do tradycyjnej poczekalni ze starym linoleum na podłodze i zrzędliwą pielęgniarką, weszliśmy do przestronnego pomieszczenie z fototapetą na jednej ze ścian i fotografiami w antyramach na drugiej. Po drugiej stronie marmurowej lady stała młoda pielęgniarka w różowym, krótkim fartuchu, spod którego widać było biurową sukienkę. 

   — W czym mogę pomóc? — zapytała, gdy ledwo zdążyliśmy wsunąć się do środka i rozglądaliśmy się niepewnie.

   — Byliśmy umówieni do doktora Banasia — Michaił odezwał się pierwszy. Pielęgniarka skinęła głową. 

   — Państwa nazwiska? — Gdy podaliśmy jej swoje personalia i uiściliśmy opłatę za wizytę, wyszła zza kontuaru, aby wskazać nam drogę. — Gabinet numer osiem, prosto tamtym korytarzem i w prawo. W gabinecie jest jeszcze pacjent, tak więc prosiłabym, żeby chwilę poczekać.

   Minęliśmy kącik dla dzieci, wyposażony w nieśmiertelne stoliczek i krzesełka z Ikei, tablicę do rysowania oraz regał z milionem zabawek. Za załomem korytarza, przy wskazanym nam gabinecie, mieścił się komplet wypoczynkowy ze skórzaną kanapą, dwoma fotelami i niskim kawowym stolikiem, na którym poustawiano tekturowe stojaki z ulotkami, dotyczącymi zdrowia i szczepień. 

   Stanęłam niepewnie, lecz Misza od razu skierował się do sofy i opadł na nią, z westchnieniem ulgi odkładając kulę. Cóż, było przedpołudnie i znalezienie miejsca parkingowego w centrum graniczyło z cudem; pod przychodnią nie udało mi się zaparkować, wiec musieliśmy iść dość spory kawałek od pobliskiego domu handlowego, gdzie znaleźliśmy chyba ostatnie wolne miejsce. Nic dziwnego, że Michaił był zmęczony.

   Usiadłam obok niego i chwyciłam lodowato zimną dłoń. Po chwili zdecydowałam się na ściągnięcie płaszcza; on tylko zsunął czapkę i odplątał szalik, wciąż trzęsąc się z zimna pomimo kurtki. Kiedy spojrzałam mu w oczy, dojrzałam czający się w nich lęk.

   — Wszystko będzie dobrze. To tylko lekarz — przypomniałam mu szeptem.

   — Idź pierwsza. — Uciekł wzrokiem gdzieś w bok.

   — Tylko mi stąd nie zwiej. — Zaśmiałam się. — Jak miałam dziesięć lat, to zrobiłam taki numer Robertowi — dodałam, aby go rozweselić.

   — Zwiałaś od psychiatry? — Udało się, chłopak uśmiechnął się z niedowierzaniem.

    — Od dentysty — sprecyzowałam. — Rob wszedł na chwilę do toalety, a ja ukradłam z jego torby kluczyki i czmychnęłam do samochodu. Był wściekły za to, że zostawiłam jego torbę i ktoś go mógł okraść. — Patrzyłam z ulgą, jak Michaił się śmiał. Uśmiech dodawał mu uroku, sięgając aż do oczu, rozświetlonych iskierkami wesołości. — Nie mam pojęcia, dlaczego wzięłam tylko kluczyki, a nie całą torbę. Przecież kazał mi jej pilnować.

   — Mnie swoją torbę możesz zostawić. Nigdzie się nie ruszę, a nawet jeśli, to daleko nie ucieknę.

   Przejechał dłonią po brodzie, jakby brakowało mu zarostu. Mieszkając ze mną, nie miał jednak taryfy ulgowej: codziennie goniłam go, aby się dokładnie ogolił, owłosienie na jego twarzy kojarząc z najgorszymi momentami w naszej relacji. Z chwilami, kiedy znikał mi gdzieś pod powierzchnią i nie miał siły walczyć ze swoim życiem, a co dopiero gruntownie zadbać o higienę.

Szron we włosach ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz