6. Michaił

1K 123 28
                                    

   Kiedyś lubiłem chodzić do szkoły. Nie, żebym był wybitnym uczniem, ale rozgrywała się tam duża część życia towarzyskiego. Kumplowałem się zarówno z chłopakami, jak i dziewczynami z klasy, miałem raczej dobre oceny i nieźle dogadywałem się z nauczycielkami. 

   W szpitalu, kiedy już opuściłem OIOM, znajomi z klasy odwiedzili mnie z wychowawcą dwa czy trzy razy — a potem kontakt się urwał. Mieli swoje problemy, nie byłem już częścią ich świata, a do tego nie potrafili ze mną rozmawiać, jakbym ich przerażał. Nie miałem o to żalu, chociaż rozstanie z moją dziewczyną z tamtego okresu przeżyłem dość ciężko. Po prostu, idąc na studia, nie chciała wiązać sobie kuli u nogi w postaci inwalidy. Wcale się jej nie dziwiłem, otwierała sobie nowe możliwości, dlaczego miałaby pozostawiać jakieś zamknięte drzwi? A kiedy wróciłem do liceum po niemal roku nieobecności, już nic nie było takie samo.

   W ten weekend jednak po raz pierwszy nie mogłem doczekać się poniedziałkowego poranka, który oznaczał rozpoczęcie lekcji. Tak bardzo chciałem zobaczyć Różańską, że najchętniej pojechałbym do jej domu jeszcze w sobotę rano, ale nie byliśmy przecież ze sobą na tyle blisko, bym składał jej niezapowiedziane wizyty w dzień wolny. Dużo lepszym pomysłem wydawało się siedzenie razem w ławce, by wykorzystać to jako pretekst do rozmowy.

   Weszła akurat kiedy chowałem kurtkę do szafki w szatni. Nie zauważyła mnie; podeszła do przebierającej się właśnie Darii.

   — Wystawiłaś mnie, kurwa, i nie odzywałaś się cały weekend — usłyszałem nieprzyjemny ton. Miałem ochotę zareagować, stanąć w obronie Różańskiej, ale czułem, że nie powinienem się wtrącać.

   — Źle się poczułam — mówiła tak cicho, że ledwo ją słyszałem. — Przecież napisałam ci SMS-a.

   — No i chuj. — Daria utwierdzała mnie tylko w tym, że była wulgarną, pustą panienką, traktując tak niby swoją przyjaciółkę. — Ty wiesz, na kogo ja wyszłam przed Arturem i jego bratem? Liczył na coś więcej za te drinki, które ci stawiał, a ty urwałaś się jak gdyby nigdy nic.

   — Wcale nie miałam ochoty iść z tobą — odparła zdenerwowana już Różańska. — I nie zamierzam się puszczać za alkohol z jakimś lalusiem tylko dlatego, że jest bratem twojego chłopaka. Nie jestem taka łatwa...

   — ...jak ja? — dokończyła za nią jej rozmówczyni podniesionym głosem. Ewa milczała, a druga dziewczyna trzasnęła drzwiami od szafki, minęła mnie szybkim krokiem i poszła korytarzem do damskiej toalety. Postanowiłem się ujawnić. 

   Zbliżyłem się do Różańskiej, która wyglądała jak kupka nieszczęścia. W jej oczach pojawiły się zalążki łez, stała bez ruchu z kurtką w ręku, ubrana wciąż w czapkę i szalik.

   — Wszystko słyszałeś? — Domyśliła się. Pokiwałem głową.

   — Przepraszam, nie chciałem ci narobić kłopotu. — Rzeczywiście, czułem wyrzuty sumienia, że przez moją interwencję dziewczyna weszła w konflikt z ważną dla siebie osobą. Choć musiałem przyznać, że Daria nijak mi do niej nie pasowała i cieszyłbym się z zerwania ich kontaktu.

   — To nie twoja wina. Po prostu chyba nigdy nie byłyśmy tak dobrymi przyjaciółkami, jak sądziłam. — Dyskretnie otarła wilgoć z policzka.

  Nie zdołałem się powstrzymać, przytuliłem ją. Była ciepła i pachniała lekko jakimiś owocowymi perfumami. Początkowo zesztywniała w moich ramionach, zaskoczona, ale później rozluźniła się i wtuliła twarzą w moją szyję, kompletnie nie przejmując się tym, że kula upadła na ziemię. Zaczęła oddychać spokojnie, miarowo, czułem przez jej sweter i swoją koszulę, jak jej klatka piersiowa unosiła się i opadała.

Szron we włosach ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz