21. Ewa

776 88 17
                                    

   Od progu widziałam, że z Miszą działo się coś dziwnego. Niby próbował zachowywać się normalnie, nawet przy obiedzie lekko się uśmiechał, lecz biło od niego zawoalowane zdenerwowanie. Wiedziałam jednak, że wypytywaniem nic z niego nie wydobędę, pozostawało poczekać, aż sam się odezwie... Tyle, że cierpliwość nie leżała w mojej naturze.

   — W domu wszystko w porządku? — zagadałam niewinnie, popijając gorącą czekoladę. Siedziałam obok niego na kanapie w salonie, wtuliwszy się w opatulony kocem męski tors. — Mam nadzieję, że nie miałeś przeze mnie awantury.

   Kiedy się ogolił i rozluźnił, wyglądał zdecydowanie lepiej — i to pomimo sporych cieni pod oczyma. A może wydawał mi się atrakcyjniejszy, bo już dawno nie widziałam go ze starannie ułożonymi włosami oraz w schludnej, wyprasowanej koszuli. W każdym razie, prezentował się zdecydowanie porządniej niż ja.

   — Moi rodzice to w gruncie rzeczy fajni ludzie, tylko się o mnie martwią. — Przekrzywił głowę, obdarzając mnie wyjątkowo uroczym uśmiechem. — A co z twoim ojczymem? Jesteś pewna, że nie będzie zły?

   — Rozmawiałam z nim już. — Machnęłam lekceważąco ręką. W rzeczywistości, zdążyłam pogadać z Robertem przez telefon i wymusić na nim zgodę na tymczasowe zamieszkanie z Michaiłem. 

   Milczałam przez chwilę, nie chcąc go spłoszyć. Udawałam, że oglądam jakiś durny serial, lecący akurat w telewizji, a w rzeczywistości pozwoliłam myślom i uczuciom płynąć szerokim strumieniem. Starałam się omijać wspomnienie samego gwałtu, ale nie potrafiłam nie zastanawiać się, jaki był w tym udział Darii? Dlaczego wystawiła mnie na coś takiego, zrobiła to z własnej woli, a może ją zmusili, lub o niczym nie wiedziała? Nie przesadziłabym, mówiąc w tamtej chwili, że jej nienawidziłam.

   — Coś się stało? — Nie wytrzymałam wreszcie i zadałam pytanie towarzyszącemu mi chłopakowi. Widziałam, że był równie zamyślony, co i ja. 

   — Właściwie... — Zawahał się. — Chciałem cię o coś zapytać. Wiem, że nieprędko będziesz w nastroju do imprez, i w ogóle, ale w piątek mój brat wraca ze szpitala. Rodzice z tej okazji urządzają przyjęcie, nic wielkiego, ale cię zapraszają. Nie obrażą się, jeśli nie przyjedziesz...

   — Bardzo chętnie poznam twoją rodzinę — przerwałam mu, wymuszając na sobie uśmiech. Miałam nadzieję, że powrót do normalnego życia przykryje koszmarne wspomnienia, że przeszłość, nakryta dotychczasową rzeczywistością, nie będzie w stanie mnie zakrzyczeć. I chociaż wiedziałam, że to tylko ułuda, to mówiłam szczerze: rzeczywiście chciałam poznać rodziców i brata swojego chłopaka, o ile tylko w piątek starczy mi sił.

   — Jesteś pewna?

   — Tak, ale nie zagaduj mnie. Widzę, że chodzi o coś innego, coś cię dręczy. — Spróbowałam uzyskać informacje szczerością. Natychmiast tego pożałowałam, bo oczy Miszy powiedziały mi, że oto wycofał się głęboko w siebie, do swojej twardej skorupy.

   — Nie wiem, o czym mówisz — mruknął, wbijając wzrok w ekran, jak gdyby rozgrywające się tam perypetie miłosne dzieci z ostatnich klas podstawówki były najciekawszym, co miał w tej chwili do śledzenia. Była w nim jakaś zawziętość, która kazała mi milczeć.

   Ciszę przerwał dopiero dzwonek do drzwi. Podskoczyłam ze strachu mimowolnie, nim zdążyła zadziałać jakakolwiek logika, podpowiadająca, że to tylko Robert wrócił z pracy. W następnej chwili Misza powstrzymał mnie gestem i sam wstał, kuśtykając, żeby mu otworzyć.

   — Nie musisz się już bać, te bydlęta siedzą w celi — rzucił przez ramię, nie zwalniając kroku.

   Najpierw poczułam ulgę, później zmarszczyłam brwi ze zdziwieniem. Nie zdążyłam jednak zapytać, skąd chłopak mógł to wiedzieć, bo już zniknął w ciemności przedpokoju.  Witając się z Robem, zapomniałam o tym, i już nie zapytałam, przepadło.

Szron we włosach ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz