Wróciwszy do domu, zająłem się sprzątaniem i zmywaniem. Rodziców jeszcze nie było, chciałem więc wszystko przygotować na ich powrót, aby po dniu w pracy i wieczorze w szpitalu mogli zwyczajnie odpocząć.
Jakoś koło dwudziestej drugiej, kiedy wreszcie skończyłem, poczułem, jakby wszystkie ciężary tego świata spadły na moje barki. Zmęczenie wgniatało mnie w ziemię, a pokiereszowane ciało dawało dobitnie o sobie znać. Wziąłem szybki prysznic, połknąłem tyle tabletek przeciwbólowych, że mój lekarz złapałby się za głowę i więcej mi ich nie przepisał, po czym padłem ciężko do swojego łóżka, nakrywając głowę kołdrą. Przez chwilę jeszcze wspominałem dzisiejszy dzień. Dotyk Różańskiej, przyprawiający o szybsze bicie serca. Jej czuły głos, wymawiający moje imię. Sprzeczne sygnały, które mi dawała. Pomyślałem ostatni raz, że najchętniej zasypiałbym teraz, trzymając ją w ramionach, i odpłynąłem.
Obudził mnie ból nogi, ale z zadowoleniem uświadomiłem sobie, że po raz pierwszy od dawna przespałem całą noc. Zazwyczaj budziłem się kilka razy, przewracając w łóżku i nie mogąc znaleźć dogodnej pozycji albo wyciągając z kątów swojego umysłu najmroczniejsze zakamarki wspomnień. Tym razem po prostu odpocząłem jak człowiek.
Za oknem panowała ciemność. Nic dziwnego, dochodziła dopiero piąta, a w grudniu słońce wstawało stanowczo później. Delektowałem się przez chwilę ciszą, godziną zbyt wczesną, aby pod moim oknem przejeżdżały rzesze samochodów, prowadzone przez ludzi spieszących się do pracy na szóstą lub siódmą. Przez chwilę czułem się jak jedyny człowiek na świecie, a później odrzuciłem kołdrę na bok i usiadłem, sięgając po polarowy szlafrok, by narzucić go na piżamę. Ubrany odpowiednio ciepło, pokuśtykałem do kuchni na kawę. Wypiłem filiżankę rozgrzewającego napoju i przygotowałem sobie porcję do termosu, aby ratować się nią w szkole.
— Już nie śpisz — bardziej stwierdziła niż zapytała mama, wchodząc do kuchni. Była przyzwyczajona, że zazwyczaj wstawałem przed nią, mimo że ona jechała do pracy na siódmą, a ja do szkoły na ósmą. Uśmiechnąłem się.
— To będzie dobry dzień — odpowiedziałem. Uniosła brwi, zaskoczona.
— Miło mi to słyszeć — odrzekła ostrożnie, jakby nie chcąc ciągnąć mnie za język. Spontanicznie podszedłem do niej i przytuliłem się jak w dzieciństwie. Tyle że wtedy była Wielką, Silną Mamą, a teraz dużo niższą ode mnie, kruchą kobietą przed sześćdziesiątką.
— Jest taka dziewczyna — kontynuowałem, nalewając jej kawy. — Chodzimy razem do klasy. Wczoraj zaprosiła mnie do siebie — pochwaliłem się.
— Żeby tylko nie było tak jak z Kasią — usłyszałem w odpowiedzi i skrzywiłem się, jakbym rozgryzł ziarno gorczycy. — Albo żeby nie próbowała się do ciebie zbliżyć, żeby się powyśmiewać. Dzisiejsza młodzież ma różne pomysły, a sam mówiłeś, że nikt cię w klasie nie akceptuje.
— Ona nie jest taka — żachnąłem się, nawet nie wyobrażając sobie słodkiej i opiekuńczej Różańskiej, manipulującej w ten sposób moimi uczuciami. — Dzięki, że we mnie wierzysz, mamo. Twoje wsparcie naprawdę dużo mi daje — ironizowałem.
— Ja tylko się o ciebie martwię.
— A ja tylko chciałbym być znowu szczęśliwy i stworzyć normalny związek. Przepraszam, mogłem ci o niej nie mówić. — Postanowiłem zamknąć temat, widząc, że matka się zmieszała.
— Przepraszam, Misza. Cieszę się twoim szczęściem. Po prostu wszystko, co złe, zwaliło się na naszą rodzinę kupą i czasami mam wrażenie, że już nic dobrego nie może nikogo z nas spotkać — powiedziała cicho, nawet na mnie nie patrząc. Pokiwałem głową że zrozumieniem. Znałem to uczucie, miałem dokładnie to samo.
CZYTASZ
Szron we włosach ✓
Novela Juvenil,,Lepszy otwarty wróg, niż fałszywy przyjaciel." ~Pamela Britton _____________________ W życiu wiele rzeczy nam się wydaje. Ewie na przykład wydaje się, że Michaił, który dołączył do jej klasy, jest nadęty i uważa się za lepszego od koleżanek, z...