Trzask zamykających się drzwi biblioteki nie wytrącił Genevieve z równowagi, kiedy ta, z wzrokiem wbitym w ręcznie ilustrowane strony „Poradnika transmutacji dla zaawansowanych", machinalnie mamrotała słowa jednego z zaklęć, próbując zapamiętać drobny szczegół w akcencie – od którego zresztą zależeć mogło całe powodzenie zaklęcia. Nie zwróciła też uwagi na ciężkie kroki, bezwiednie poruszając trzymaną w dłoni różdżką do rytmu własnych słów. Pewnie nie uniosłaby też wzroku na dźwięk kogoś siadającego na ławce na przeciwko niej, gdyby nie to, że podręcznik, któremu do tej pory poświęcała całą swoją uwagę, zamknął się ze świstem tuż przed jej nosem.
– Syriusz – mruknęła ochrypłym głosem; na Merlina, ile godzin już spędziła w bibliotece...? – Czemu zawdzięczam tę niespodziankę?
Black uśmiechnął się, odkładając na drewniany blat bibliotecznego stołu swoją różdżkę, za pomocą której tak skutecznie oderwał ją od nauki; zwróciła uwagę na to, że jest wykonana z cedru. Różdżki potrafiły zdradzić dużo informacji o swoich właścicielach.
– Chyba też mam jutro egzamin z... – Odwrócił ciężki tom w swoją stronę i uniósł brwi. – Transmutacji.
– Nie podejrzewałabym cię o taką ambicję – rzuciła, opierając głowę na splecionych dłoniach i patrząc na niego spod przymrużonych powiek. – Do rzeczy, Syriusz, do rzeczy...
Pochylił się nad stołem, znajdując się na tyle blisko niej, że w jej myślach pojawiły się obrazy z Wieży Astronomicznej. Poczuła dreszcz przechodzący po jej kręgosłupie, ale nie dała tego po sobie poznać. Chociaż wiedziała, jak bardzo było to niepraktyczne i, przede wszystkim, irracjonalne, nie mogła powstrzymać się od ciągłego roztrząsania tamtych wydarzeń. Zdawała sobie sprawę z tego, że Syriusz już dawno zapomniał o jej wygłupie, jak zwykła nazywać swoje zachowanie, ale i tak mogłaby oddać wiele, aby to od niego usłyszeć.
– Wiem, że zabrzmi to dziwnie – zaczął, a jego spojrzenie spoważniało na tyle, że Genevieve zaczęła się niepokoić. – Ale wiem, że niektóre wieczory spędzasz nad lekturą inną, niż podręczniki szkolne.
Urwał, wyczekując jej reakcji, może nawet tego, że zaprzeczy jego słowom. Nie dała po sobie jednak poznać zaskoczenia; skinęła głową i machnęła dłonią, gestem tym dając mu do zrozumienia, że ma kontynuować.
– Muszę się dostać do Działu Ksiąg Zakazanych, Dayholt, a chyba wiesz, że żaden nauczyciel nie wypisze mi na to zgody.
Zacisnęła usta, nie spuszczając z niego wzroku. Myślała, że w Hogwarcie nie było miejsca, do którego Syriuszowi i jego przyjaciołom nie udało się jeszcze zakraść, ale najwyraźniej zabezpieczenia pani Pince spełniały swoją rolę bez zarzutu.
– Nie mogę robić takich rzeczy – odparła sztywno. – Jeśli szukasz czegoś konkretnego...
– Przysługa za przysługę? – przerwał jej ze słodkim uśmiechem, który odrobinę rozładował atmosferę. – Przysięgam, że nie zamierzam tam szukać niczego, co mogłoby zadziałać na czyjąś niekorzyść.
– Nie powiedziałam nic takiego.
Westchnął ciężko, jakby spodziewał się takiej odpowiedzi.
– Wiem, że pomyślałaś, Dayholt.
Mimowolnie spuściła wzrok, nie mogąc temu zaprzeczyć. Poza tym, że Black miał w Hogwarcie określoną reputację, opartą na jego przewrotnym charakterze i zamiłowaniu do uprzykrzania innym życia, jego nazwisko też nie pozostawało bez konkretnych skojarzeń. Nawet w wyższych sferach o Blackach mówiło się z pewną dozą respektu i dystansu, które nie pozostawały nieuzasadnione. I o ile Genevieve z plotek wiedziała o tym, że Syriusz przeciwstawił się rodzinie i od roku mieszkał z Potterem, nie tak łatwo było pozbyć się uprzedzeń. Skinęła jednak głową, sama nie mogąc uwierzyć, że zamierza się na to zgodzić.
CZYTASZ
sztuka uwodzenia ♡ syriusz black
FanficStereotypów dotyczących uczniów ze Slytherinu było wiele. Wszyscy wiedzieli, że można ich rozpoznać na korytarzu po stalowym, pełnym wyższości spojrzeniu i postawie tak pełnej dumy, że aż zawstydzającej. Byli piekielnie inteligentni, niezależni, prz...