długo zeszło, ale w święta wpadłam w jakiś dziwny stan i nie mogłam się do niczego zabrać ://
następny będzie ostatni...
Lily zmrużyła oczy, rozglądając się po otaczającym ją pomieszczeniu ze skupieniem na twarzy, które sprawiło, że obserwująca ją Genevieve poczuła nieznany jej do tej pory dyskomfort. Nerwowo podążała wzrokiem za jej spojrzeniem, drżąc przed każdym najmniejszym drgnieniem mięśni jej twarzy, zupełnie tak, jakby miało oznaczać jej porażkę. Zacisnęła usta, nieświadomie wstrzymując oddech, kiedy Evans bezgłośnie oceniała każdy element Wielkiej Sali, zapewnie nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że stojąca za nią Genevieve niemal bez tchu próbuje odczytać coś z jej niemożliwie subtelnej mimiki. W końcu, po sekundach, które trwały tyle, co godziny, odwróciła się do niej z odrobinę zmęczonym uśmiechem i tym samym błyskiem w oku, który miała, kiedy dowiedziała się, że będzie mogła zorganizować bal.– Nie wiem, jak ci dziękować.
– Nie dziękuj – odparła, przeczesując palcami włosy i spuszczając wzrok, nieprzyzwyczajona do takiej szczerości w głosie. – Połowa z tego to twoje dzieło.
– Chciałabym się... – ciągnęła Lily, ale Genevieve machnęła ręką, uciszając ją.
– Przestań, bo za chwilę naprawdę będziesz musiała odpracować przysługę – mruknęła, zakładając ramiona na piersi i uśmiechając się półgębkiem. – A o tym, jak nam poszło, dopiero się przekonamy.
Gryfonka uniosła brwi, jednak wyraz czystego niedowierzania był widoczny na jej twarzy tylko przez chwilę; gwałtownie wyrzuciła ramiona w powietrze, odrobinie niezgrabnie obracając się wokół własnej osi i chaotycznie wskazując dłońmi na bliżej nieokreślone miejsca na Wielkiej Sali.
– Chyba żartujesz! – zawołała, a w jej głosie wybrzmiało oburzenie. – Jest idealnie, a jeśli ktokolwiek...
– Dobrze, rozumiem – przerwała jej Genevieve, kręcąc z rozbawieniem głową, i omiotła pomieszczenie krótkim spojrzeniem. – Może jednak coś po sobie zostawię.
Evans otworzyła usta, żeby coś odpowiedzieć, ale zanim zdążyła chociażby rozpocząć zdanie, do Wielkiej Sali wpadł Potter z wyrazem nieuzasadnionej dumy na twarzy. W dłoni ściskał listę zadań, którą wcześniej wręczyła mu Genevieve – była pełna tych najprostszych i bezużytecznych, takich jak sprawdzenie, czy skrzaty w kuchni wyrobią się na czas i czy aby na pewno mają odpowiednie zapasy napojów, ale przynajmniej zapewniła im kilka godzin spokoju od Jamesa, który bez żadnego alternatywnego zajęcia nie zamierzał odstępować swojej dziewczyny ani na krok. Teraz też objął ją ramieniem, ale nawet Lily nie mogła odwrócić jego uwagi od pracy, którą wykonały.
Wielka Sala w ogóle nie przypominała tego pomieszczenia, w którym codziennie spotykało się, jadło posiłki i odrabiało prace domowe setki uczniów. Genevieve najbardziej dumna była z zaczarowanego sufitu, który, mimo wielu przeciwwskazań, udało jej się zmodyfikować – niebo okazało się być zdecydowanie zbyt zachmurzone, niż by tego chciała, więc pozbyła się większości białych obłoków i zadbała o to, aby po zapadnięciu zmroku na pozornym nieboskłonie było znacznie więcej gwiazd niż zazwyczaj, których światło samo w sobie wystarczyłoby do rozjaśnienia ogromnej sali. Zniknęły długie, ciężkie stoły, zastąpione kilkoma okrągłymi, które wyglądały jakby lewitowały, z ozdobnymi nogami zakrytymi magiczną mgłą unoszącą się nad podłogą. Wyobrażała sobie na nich złotą zastawę, nad którą z Lily pracowały niemal cały dzień, transmutując pojedynczo każde z udostępnionych im przez Dumbledore'a naczyń. Również masywne kamienne ściany zyskały trochę więcej klasy, po części zakryte granatowo-złotą iluzją w pewnym stopniu oddającą odbicie nieba w wodzie, nadając wrażenie otwartej przestrzeni i nieustannego, spokojnego ruchu. Nie pamiętała, kiedy konkretnie postanowiły skupić się na motywie nocnego firmamentu, ale na pewno nie żałowała tej decyzji, oczarowana jego delikatnością, ale też elegancją. W miejscu, gdzie znajdował się stół nauczycieli, było teraz miejsce na zespół, z którego wyborem zaufała właśnie Potterowi i miała nadzieję, że nie był to zły wybór.
CZYTASZ
sztuka uwodzenia ♡ syriusz black
FanfictionStereotypów dotyczących uczniów ze Slytherinu było wiele. Wszyscy wiedzieli, że można ich rozpoznać na korytarzu po stalowym, pełnym wyższości spojrzeniu i postawie tak pełnej dumy, że aż zawstydzającej. Byli piekielnie inteligentni, niezależni, prz...