Addison i Juniper już dawno nie były tak zaskoczone, jak w tamtym momencie i nawet nie próbowały tego ukrywać. Pierwsza z nich wyprostowała się nienaturalnie, marszcząc czoło i nie wiedząc, jaką powinna zrobić minę, bo kąciki jej ust drgały nerwowo, a druga mrugała niekontrolowanie, wbijając spojrzenie szeroko otwartych oczu w jakiś przypadkowy punkt. Genevieve obserwowała je z bezradnością wypisaną na twarzy, jednak starała się nie okazywać swojego zestresowania spowodowanego oczekiwaniem na to, co obie mogą jej powiedzieć. Spodziewała się, że od razu zaszczycą ją jakimś niezwykle błyskotliwym komentarzem dotyczącym jej sytuacji, a tymczasem już od kilku minut nie były w stanie wyrzucić z siebie żadnego słowa, co jednak nie było dla niej żadnym pocieszeniem.
– Więc... – zaczęła słabo Juniper, a Genevieve poderwała się z łóżka, na którym siedziała, nagle ożywiona. – ...chcesz nam powiedzieć, że Syriusz...
– Tak – przerwała, mając wrażenie, że jej przyjaciółka zamierza użyć zdecydowanie większych słów, niż „zaprosił cię na bal”. – Zupełnie przyjacielsko.
– Oczywiście – prychnęła wyrwana z amoku Addison. – Ostatnio tak przyjacielsko zadawał się z Dorcas Meadowes.
Genevieve wywróciła oczami, ale odetchnęła z ulgą. A więc z jej przyjaciółkami wszystko było w porządku.
– Daj spokój, ostatnio po prostu spędzamy ze sobą dużo czasu i... – urwała, czując coraz większe zażenowanie swoimi własnymi słowami. – Nie mam ochoty tego tłumaczyć – dodała, mając nadzieję, że to zakończy temat.
– Syriusz Black... zakochany...? – mruknęła tajemniczo Juniper i chociaż razem z Addison wybuchnęła śmiechem, Genevieve nie mogła zignorować dziwnego ciepła, które nagle poczuła w każdym zakątku swojego ciała.
Odkaszlnęła, pozornie ignorując głupie żarty swoich przyjaciółek.
– I co zamierzasz zrobić? – zapytała któraś z nich, kiedy w końcu przestały się śmiać.
– Nie wiem – odparła szczerze, z powrotem opadając z rezygnacją na swoje łóżko.
W tamtym momencie Genevieve toczyła wewnętrzną walkę, która tak idealnie pasowała do przysłowiowego konfliktu między sercem a rozumem. W głowie słyszała słowa wypowiedziane głosem ojca i chociaż nigdy ich od niego nie usłyszała, była pewna, że to właśnie te słowa padłyby z jego ust, gdyby tylko dowiedział się o jej sytuacji. Niemalże widziała, jak staje przed nią i mówi, że powinna myśleć o tym, co pokazanie się z Syriuszem Blackiem, wyklętym synem fanatyków Oriona i Walburgi Blacków, może oznaczać dla jej wizerunku. Jej ojca nie obchodziły emocje; dla niego Genevieve mogłaby przyjaźnić się nawet z pierwszym napotkanym opryszkiem z Nokturna, byleby tylko nie dowiedział się o tym świat. Tymczasem pokazanie się z Syriuszem na pierwszym od wielu lat oficjalnym balu w Hogwarcie było zdecydowanie bardziej jednoznaczne niż zostanie przyłapanym na jakiejś przyjacielskiej rozmowie między lekcjami. Jeszcze do niedawna nie widziałaby w takiej postawie niczego złego, ale teraz... Genevieve nie postrzegała swojej znajomości z Syriuszem jak każdej innej; nie była ona podyktowana żadnymi zasadami dobrego wychowania czy sytuacją polityczną. Nie traktowała go jako kogoś, kogo może się pozbyć po tym, jak przestanie jej być potrzebny, chociaż wtedy, we wrześniu, tak właśnie o nim myślała. Teraz, niemal siedem miesięcy później, mogła uczciwie przyznać sama przed sobą, że lubiła Syriusza Blacka. Tylko, na Merlina, dlaczego nawet to słowo, chociaż i tak w jej przypadku wielkie, wydawało jej się jakieś niewystarczające i tylko powierzchownie opisujące to, co do niego czuje...?
CZYTASZ
sztuka uwodzenia ♡ syriusz black
FanficStereotypów dotyczących uczniów ze Slytherinu było wiele. Wszyscy wiedzieli, że można ich rozpoznać na korytarzu po stalowym, pełnym wyższości spojrzeniu i postawie tak pełnej dumy, że aż zawstydzającej. Byli piekielnie inteligentni, niezależni, prz...