W Pokoju Życzeń, który tym razem odgrywał rolę niewielkiej czytelni z kilkoma niewygodnymi krzesłami i długim, prostym stołem, panowała cisza przerywana tylko szelestem przewracanych kartek i charakterystycznym dźwiękiem sunącego po pergaminie zaczarowanego pióra. Nie było okien, a cienkie, wysokie świece oświetlały porozrzucane na blacie papiery – mugolskie magazyny, które Lily z jakiegoś powodu zabrała ze sobą do Hogwartu i całą masę notatek, tych mniej i bardziej starannych. Genevieve zmarszczyła brwi, przerzucając błyszczące strony jednego z miesięczników z czterema nietypowo wyglądającymi mężczyznami na okładce, którzy, jak wytłumaczyła jej Evans, byli członkami jakiegoś słynnego zespołu. Od kilku dni spotykała się z Gryfonką regularnie, próbując chociażby opracować zarys tego, jak powinien wyglądać planowany bal i zaczynała żałować, że nikt z prefektów nie wyraził sprzeciwu co do tego pomysłu. Mimo tego, że Lily starała się jak mogła, ona sama nie widziała w żadnym z zaproponowanych przez nią rozwiązań tego odpowiedniego – wszystkie za bardzo kojarzyły się z mugolskimi zwyczajami, a do tego nie mogła dopuścić. Westchnęła z frustracją, odrzucając zupełnie nieprzydatne czasopismo.
– Nic? – zapytała Lily, a w mdłym świetle Genevieve dostrzegła, że unosi brwi.
– Ten bankiet musi być idealny – wymamrotała i pstryknęła palcami, a zaczarowane pióro oparło bezwładnie na stół. – Ale jak, na Salazara, mam osiągnąć coś takiego, skoro nie mam nawet żadnego wzoru z przeszłości?
– Mamy jeszcze kilka miesięcy...
– Właśnie, kilka miesięcy. Zdecydowanie za mało – warknęła z poirytowaniem i przetarła twarz dłonią. – Wybacz, Lily. Cała sprawa byłaby o wiele prostsza, gdybym wiedziała o niej już od wakacji, ale teraz nie możemy sobie pozwolić na stanie w jednym punkcie, nawet jeśli trwa to tylko kilka dni. Ten bal to dla mnie szansa na bycie najlepszym prefektem naczelnym, jaki kiedykolwiek przekroczył próg Hogwartu.
– Rozumiem – odparła, przeciągając sylaby, jakby nadal przyjmowała do świadomości słowa Ślizgonki i wróciła do pracy.
Genevieve domyślała się, że Evans uznała jej słowa za przejaw wariactwa, ale nic nie mogła na to poradzić; miała zdecydowanie zbyt wielkie ambicje, aby zostały one zniszczone przez nieudany bal, w którego organizację dała się wrobić jak dziecko. Nie mogła uwierzyć, że zadziałały na nią przepełnione emocjami słowa dziewczyny Pottera i tak szybko została przekonana do spełnienia jej największego marzenia i chociaż znała wytłumaczenie swojego zachowania, nie chciała o nim myśleć. Sięgnęła po katalog z najnowszymi mugolskimi trendami, kręcąc powoli głową i próbując pozbyć się wszystkich myśli, które nie dotyczyły bankietu. Chociaż na chwilę musiała zapomnieć o wszystkich swoich problemach i skupić się na tym, co w tamtym momencie było dla niej najważniejsze.
Przewróciła oczami, kątem oka zauważając, że drzwi, które podczas ich korzystania z Pokoju Życzeń zniknęły, pojawiają się znowu. Lily nie omieszkała wspominać Jamesowi o swoich spotkaniach z Genevieve i jak on mógłby je odnaleźć. Chociaż za każdym razem obiecywała, że wspomniany Gryfon się na nich nie pojawi, jej słowa zawsze pozostawały bez pokrycia i obie musiały później godzić swoją pracę z wysłuchiwaniem Pottera, który nieustannie próbował się popisać i opowiadał coraz to bardziej fantastyczne historie o swoich niesamowitych wyczynach podczas treningów i meczów Quidditcha. Nie mogła się jednak spodziewać, że tym razem James będzie trzymać w dłoniach nawet uroczy bukiet stokrotek, a w dodatku będzie mu towarzyszyć Syriusz, z nonszalanckim uśmiechem na ustach i aparycji, której nie można było się oprzeć. Zacisnęła wargi, udając, że jego widok wcale jej nie zaskoczył, chociaż tak naprawdę mieszała się w niej złość na ich niezapowiedzianą wizytę i jakieś inne uczucie, które nie do końca znała, ale sprawiło, że musiała walczyć ze wściekłym rumieńcem, który znikąd pojawił się na jej twarzy.
CZYTASZ
sztuka uwodzenia ♡ syriusz black
Fiksi PenggemarStereotypów dotyczących uczniów ze Slytherinu było wiele. Wszyscy wiedzieli, że można ich rozpoznać na korytarzu po stalowym, pełnym wyższości spojrzeniu i postawie tak pełnej dumy, że aż zawstydzającej. Byli piekielnie inteligentni, niezależni, prz...