15. Chyba się o ciebie martwiłem

2.6K 251 143
                                    

               Genevieve zdawała sobie sprawę z tego, że to, co wydarzyło się w walentynki, nie pozostanie tajemnicą, jednak nawet ona nie mogła być w pełni przygotowana na to, co stanie się następnego dnia. Nie spodziewała się tego, że będzie czuła na sobie spojrzenie każdego pojedynczego ucznia, i że za każdym razem, kiedy wyminie rozmawiające ze sobą grupki, to swoje imię będzie słyszała między ich szeptami. Teraz nie była już postrzegana jako prefekt naczelna; teraz jej nazwisko było wymieniane tylko obok nazwiska Syriusza Blacka, a to, co się stało tamtego wieczoru w bibliotece, dla wszystkich oznaczało tylko jedno. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że w oczach starszych uczniów nagle straciła swój autorytet – w końcu ona, prefekt naczelna, raczej nie powinna wybierać sobie za towarzystwo Syriusza Blacka i chociaż do tego, że wydawali się być znajomymi, wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić, to, że go pocałowała, przelało czarę goryczy. Genevieve teraz już też znajdowała się na niekończącej się liście naiwnych dziewczyn, które dały mu się uwieść, nawet jeśli nikt nie wiedział, co tak naprawdę tam zaszło i co między nimi jest. Każdy z uczniów odbierał tę sytuację trochę inaczej: niektórzy uważali to za niezwykle zabawne, inni byli pełni niedowierzania, jeszcze inni, o ironio!, zachowywali się niemal tak samo jak ona, kiedy słyszała o nowej „dziewczynie” Syriusza – współczuli jej, że i ona dała się na to nabrać, jakby też była głupią i oczarowaną jego wyglądem nastolatką. Prawdę o tamtym wieczorze wyznała tylko swoim przyjaciółkom i nie wiedziała, czy była to dobra decyzja, czy może raczej zła; dzięki temu udało jej się uniknąć pretensji o to, że usłyszały o wszystkim z plotek, ale z drugiej strony nie mogła znieść tego, że zaczęły obchodzić się z nią jak z małym dzieckiem, które w każdej chwili może wybuchnąć płaczem.

               Najgorsze nie było jednak to, co myślała o niej cała szkoła, bo Hogwart zawsze huczał od plotek i Genevieve wiedziała, że prędzej czy później wszystko to ucichnie, a znudzeni uczniowie znajdą sobie jakiś nowy temat do rozdmuchania; najgorsze było to, że wbrew wszystkiemu, co o sobie myślała i za kogo się uważała, nie była w stanie zamienić z Blackiem ani słowa. Czuła się z tym paskudnie – najpierw wykorzystała go w chyba najbardziej idiotyczny sposób, jaki mógł przyjść jej do głowy, a teraz nie potrafiła nawet jakoś mu się wytłumaczyć albo przeprosić. Nie mogła wyzbyć się uderzającego poczucia złości i zawiedzenia samą sobą, które przez te kilka dni od czasu walentynek ciągle narastało, niemalże uniemożliwiając jej normalne funkcjonowanie. Starała się wypełniać wszystkie swoje obowiązki tak, jak należało, ale przylapywała się na tym, że czasem prosiła Jamesa o zdecydowanie zbyt dużo, kiedy jedynym, na co czuła się o siłach, było zamknięcie się w Pokoju Życzeń i przesiedzenie kilku godzin w zupełnej ciszy, na co Potter reagował z naprawdę wyjątkową wyrozumiałością, jednak dla niej oznaczało to tylko jedno: wiedział, tak jak wszyscy. Może nawet z pierwszej ręki.

               Westchnęła, w zamyśleniu zaciskając krawat odrobinę zbyt mocno. Od lekcji eliksirów dzieliły ją zaledwie minuty, ale ona nadal znajdowała się w swoim dormitorium, chcąc jak najbardziej zminimalizować czas, który będzie musiała spędzić z innymi uczniami na korytarzu i, co gorsza, z Syriuszem. Perspektywa całej lekcji, którą musiała przesiedzieć z nim w tej samej ławce, przyprawiała ją o okropne poczucie bezradności. Jak miała się zachować, co miała mu powiedzieć? Genevieve po raz pierwszy w życiu nie wiedziała, co powinna zrobić i nawet najbardziej obszerny kurs dyplomacji nie byłby w stanie jej pomóc. Ze zrezygnowaniem sięgnęła po swoją ciężką od książek torbę, godząc się z nieuniknionym. Mimo wszystkiego, co czuła i co chciała zrobić, nie mogła nie pojawić się na lekcji. Od zawsze była mistrzynią w sprawianiu pozorów i to nie zmieniło się nawet w takim momencie.

               Uczucie dyskomfortu pojawiło się razem z jej pierwszym krokiem na korytarzu pełnym uczniów. Rozmowy ucichły na dosłownie ułamek sekundy, aby później powrócić ze zdwojoną siłą i towarzyszącymi im spojrzeniami rzucanymi w jej stronę. Uniosła głowę, udając, że nie słyszy ich bezwstydnego szeptania i posłała uprzejmy uśmiech jakiemuś Gryfonowi, którego wytrąciło to na moment z równowagi. Udawało jej się przybierać maskę osoby, która zupełnie nie przejmuje się plotkami i była to chyba najlepsza strategia, jaką mogła przyjąć, mimo iż przychodziła jej z trudem. Mijała kolejnych uczniów Slytherinu i Gryffindoru, starając się nie zwracać uwagi na ich niezbyt dyskretne reakcje na jej widok. W głowie niemal huczały jej urywki ich komentarzy, które udało jej się usłyszeć, ale nie mogła zrobić nic więcej, niż tylko z udawanym spokojem stawiać kolejny krok za krokiem.

sztuka uwodzenia ♡ syriusz blackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz