Rozdział 10

1.5K 55 9
                                    

↑ uwielbiam ten cover ↑
↑ i uwielbiam tych chłopaków ↑

*****

Noah's POV

Często pytałem sam siebie, czy to, że moja zajebistość wykraczała poza skalę, było normalne? Byłem tak super ziomkiem, że gdybym mógł, to zaprzyjaźniłbym się sam ze sobą. Z pozoru wydawałem się niegrzecznym chłopcem przez te wszystkie tatuaże, upodobanie do kolczyków i palenie papierosów, jednak prawda była kompletnie inna. Gdy byliśmy w starszakach w liceum, to pierwszaki omijały nas szerokim łukiem właśnie ze względu na mnie. Połowa społeczności licealnej szeptała za naszymi plecami, wymyślała niestworzone historie i rąbała nam – głównie mi · dupę na lewo i prawo. I pomimo że wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że miłością mojego życia była Juliet, uważali mnie za kobieciarza, który każdego dnia sypiał z inną. Wiele osób nie potrafiło zrozumieć, jakim cudem chłopak pokroju Shawna · spokojny, poukładany, bez tatuaży, niepalący, grzeczny – mógł zaprzyjaźnić się ze mną. Otóż znaliśmy się od małego, a żadne uprzedzenia nie zniechęciły nas do siebie.

Miałem wywalone w opinię ludzi, którzy obchodzili mnie tyle, co mucha brzęcząca nad uchem. Chodziłem, gdzie chciałem, robiłem to, na co miałem ochotę i mówiłem to, co myślałem. Nie podpasowywałem się pod dyktando innych i nowoczesne trendy. Miałem swój własny, unikatowy styl, ale przywilej poznania prawdziwego mnie przypadł nielicznym. Tylko wąskie grono wiedziało o moich problemach z napadami ataków paniki. Nie wszyscy wiedzieli, że pod tuszem, kolczykami i „niegrzecznym zachowaniem” skrywał się bardzo wrażliwy nastolatek, który musiał nieźle się nagimnastykować w życiu.

Trudy dzieciństwa przełożyłem na swoje nastoletnie czasy, dlatego szanowałem każdą dziewczynę i jeśli nie byłem zainteresowany czymś na poważnie, to nie wodziłem jej za nos. Byłem szczerym, ale bardzo miłym chłopakiem. Mimo iż byłem królem imprez · organizowałem ich najwięcej – nie ćpałem, nie piłem w dużych ilościach i zawsze pilnowałem swoich przyjaciół, a w późniejszym czasie dziewczynę. Z naszej skromnej, ale wysoko postawionej, paczki miałem najlepsze podejście do rozwiązywania trudnych spraw i ze wszystkiego potrafiłem znaleźć wyjście, które pasowało każdemu. Czasami wpadałem na głupie pomysły, ale takie miałem stwarzać pozory.

Dlatego zastanawiałem się, czy szło być bardziej zajebistym ode mnie? Dla mnie liczyło się dobro mojego najlepszego przyjaciela, bo od zawsze był dla mnie, gdy go potrzebowałem, a zdarzało się to dość często. Byłem najzajebistszym człowiekiem, który kiedykolwiek stąpał po ziemiach Kanady. Drugiego, takiego jak ja, mogłeś szukać ze świeczką, mogłeś z nią nawet zawędrować na Himalaje, a i tak byś nic nie znalazł. Byłem unikatowy, jedyny w swoim rodzaju i po prostu zajebisty.

I właśnie z tego powodu jechałem samochodem, mając w głowie idealny plan na naprawienie wszystkiego, czego on nie zdążył. Uśmiechałem się do siebie, patrząc na drogę przede mną zza szkieł okularów korekcyjnych. Odkąd Evelyn mi powiedziała, że przystojnie w nich wyglądałem, nosiłem je, kiedy miałem do tego sposobność. Na sekundę spuszczając wzrok z jezdni, przeniosłem go na panel sterujący i nacisnąłem przycisk szybkiego łączenia z zapisanym numerem. Stukałem palcami odzianymi w srebrne pierścionki po kierownicy, ruszając głową w rytm tworzący się w mojej głowie.

Gdzie jesteś? — odezwał się kobiecy głos.

— W drodze — opowiedziałem wymijająco.

Śmieszny jesteś, skarbie. — Zaśmiała się krótko, ale zaraz spoważniała. — Mniejsza z tym, gdzie jesteś. Lepiej mi powiedz, czy twój pomysł jest dobry.

Tęsknię Za Tobą || S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz