Evelyn's POV
Siedziałam ze skrzyżowanymi nogami w swoim wystrzałowym ubiorze na kanapie w salonie Shawna, trzymając w dłoniach miskę z płatkami czekoladowymi i oglądałam jakiś program dotyczący produkcji pralek. Tak naprawdę, to po prostu patrzyłam na ekran bez większego entuzjazmu, bowiem nie interesowało mnie, skąd pochodzi i jak został stworzony ten konkretny sprzęt AGD. Jedyne, co obchodziło moją osobę w tej kwestii to fakt, że prały brudne cichy. Więcej mi do szczęścia nie było potrzebne.
Chciałam zawołać Shawna, żeby obejrzał ze mną ten program, ale przypomniałam sobie, że poprzedniego dnia wyjechał z miasta, z Kanady i nie było go w mieszkaniu. Trochę zmarkotniała nabrałam kolejną porcję płatków i ze smakiem ją zjadłam, w mgnieniu oka promieniejąc. Odkąd skończyłam epizod z rodzinką Malinowskich, czułam się znakomicie. Każdego dnia budziłam się pełna sił i motywacji, by przeżyć przez następne szesnaście do osiemnastu godzin z uśmiechem na ustach, pozytywnym nastawieniem do wszystkich oraz radością.
Gdy miałam chwilę zwątpienia czy zastanowienia, przypominałam sobie słowa sędziny, które padły po przyznaniu się Daniela do winy. Miałam spokój! Typek został deportowany do Polski, gdzie miał odsiedzieć dwadzieścia pięć lat w więzieniu. To napawało mnie ogromnym optymizmem. Wreszcie pozbyłam się ze swojego życia chłopaka, który przyniósł mi tyle bólu, cierpienia i nieprzespanych nocy. Taka nagła ulga, spokój ducha oraz wolność uderzyły mi do głowy dopiero po fakcie. Dopiero, następnego dnia, będąc w mieszkaniu Mendesa, odczułam, że zamknęłam tamten rozdział na zawsze i że został mi do zakończenia epizod z matką.
I nawet nagły wyjazd Shawna nie mógł mi popsuć humoru, chociaż musiałam przyznać, że bez niego kręcącego się po apartamencie z gitarą i kartkami w dłoniach było jakoś cicho oraz ponuro. Brakowało mi jego śpiewania i nucenia melodii pod nosem, kiedy gotował, czy siedział na kanapie, pisząc coś w swoim notesiku. Tęskniłam za brzmieniem instrumentu strunowego, gdy przekraczałam próg apartamentu. I brakowało mi fortepianu, którym mogłabym zająć sobie czas, bo tak naprawdę nie miałam co robić. Mogłam spać, oglądać telewizję, patrzeć na zachody słońca – jeśli pogoda sprzyjała – gotować, sprzątać, czytać książki. Nic więcej. Nawet nie potrafiłam grać na gitarze i bałam się, że jakbym ją dotknęła, to bym ją popsuła.
Skupiając uwagę na programie, ze smakiem jadłam mój śniadanio-obiad. W końcu godzina czwarta po południu nie była idealną porą na pierwszy posiłek dnia, ale cóż mogłam poradzić na to, że obudziłam się pół godziny wcześniej i to po tym, jak wróciłam z nocnej zmiany i od razu poszłam spać. Musiałam się przystosować do funkcjonowania w troszkę innych godzinach. Praca zaczęła mnie nudzić, odkąd Camila była na miesiącu miodowym, więc z zapartym tchem oczekiwałam jej rychłego powrotu. Chciałam jej tyle powiedzieć! Ale zostałam pozostawiona samej sobie, co się stało nudne.
Mój niezmącony spokój przerwał dźwięk połączenia dochodzący od smartfona leżącego na stoliku przede mną. Przewróciłam oczami, wsadzając do ust łyżkę z płatkami, którą od razu po wyciągnięciu wrzuciłam do miseczki. Nachyliłam się do przodu, by wziąć ze szklanego blatu telefon. Liczyłam na to, że to Shawn się dobijał, ale moim dzwoniącym okazał się inny chłopak. Uśmiechnęłam się automatycznie, widząc jego imię i z entuzjazmem odebrałam.
— Hej — powiedziałam na wstępie.
— Woah, a tobie co? — odparował naprawdę zaskoczonym tonem.
Zaśmiałam się do słuchawki, kiedy odstawiałam naczynie na stolik, by wziąć do ręki pilot i ściszyć telewizor. Miałam wyśmienity humor.
— A co ma być? — zapytałam, przywierając plecami do oparcia kanapy po tym, jak ściszyłam program.
— Nigdy się ze mną tak nie witasz, a teraz nagle takie coś — rzekł podejrzliwie. — Co ci jest?
CZYTASZ
Tęsknię Za Tobą || S.M
FanfictionKontynuacja: Dlaczego to zawsze jestem ja? „Udaję, że nie jestem gotowy. Dlaczego wystawiamy się na piekło? Dlaczego nie możemy poradzić sobie sami?" Shawn jest w trasie, gra i robi to, do czego został stworzony. Evelyn została w Toronto i próbuje...