Ostatni raz spojrzałem na kobietę. Była smutna, przygnębiona i widziałem w jej oczach strach. Bała się o mnie, a mi to dawało nadzieję. Nadzieję na to, że mi wybaczy. Nie odwracając się za siebie wyszedłem z pokładu jachtu zastawiając tam swoją kobietę w ochronie ponad 20 moich ludzi. Każdy był dokładnie sprawdzony. Nie mogłem popełnić żadnego błędu. Wraz z Marcello i z moimi ludźmi udaliśmy się do głównej siedziby. Nowoczesna willa sprawiała wrażenie normalnego mieszkalnego domu. W nim jednak mieszkali moi ludzie, znajdował się cały sprzęt. Weszliśmy do środka przez potężne antywłamaniowe drzwi. Na środku salonu znajdował się stół, przy którym zmieści się około 20 osób, a za nim dużych rozmiarów biało-szary narożnik. Na przeciwko na ścianie wisiał 77 - calowy telewizor. Wszystko było utrzymane w szarości i bieli z dodatkiem drewna. Ściana, na której znajdował się telewizor była pokryta drewnianymi panelami.
- Słuchaj mamy problem - odwróciłem się do Marcella, który stał za mną i sprawdzał coś na telefonie.
- Co jest? - zapytałem.
- Telefon został wyłączony. Nie mamy jak się z nim połączyć i namierzyć. Nie wiemy gdzie on jest - wkurwiony szukałem swojego telefonu. Miałem zamiar zadzwonić do jednego z moich ludzi, którzy pilnowali dziewczyn.
- Odbierz do cholery - wkurwiony rzuciłem telefon o ścianę. Nie to nie mogło dziać się naprawdę. Do cholery jasnej.
- Nataniel uspokój się...
- Nie mów mi kurwa co mam robić, tam jest do cholery moja kobieta w ciąży z moim dzieckiem rozumiesz. Twoja żona tam jest - chyba nie zdawał sobie z tego sprawy, że Domenica tam jest.
- Znaleźć mi Aleksandra Siergieja. Chuj mnie obchodzi jak to zrobicie. David przyszykuj drugi jacht - powiedziałem na granicy wytrzymałości.
- Nataniel jeśli on tam jest nie możemy tak o tego zrobić?
- Nie wkurwiaj mnie, dzisiaj nie będę miał litości dla nikogo. Jedno nieodpowiednie słowo, a każdemu wpakuje pierdoloną kulkę w łeb - warknąłem. Ściągnąłem marynarkę, bo nawet to zaczynało mnie drażnić. Dzisiaj nie byłem Natanielem. W tej chwili stałem się bezwzględnym mafiozą i zabije każdego, kto stanie mi na drodze, a już na pewno Siergieja. Wziąłem wazon, który stał nieopodal mnie i rzuciłem nim o ścianę. Rozkruszył się na milion kawałków. Zabrałem drugi telefon i zadzwoniłem do Sary. Miała przecież przy sobie telefon. Nie odbierała. Brak jakiegokolwiek połączenia. Pierdolony chuj ogłuszył wszystkie telefony.
- Ogłuszył wszystkie telefony - powiedziałem.
- Nie ma żadnego kontaktu - spojrzałem na przyjaciela - Czekaj, Domenica ma bransoletkę z nadajnikiem GPS.
- Nie mogłeś wcześniej mówić? - zapytałam z kpiną. Ten tylko na mnie spojrzał i wrócił z powrotem do ekranu laptopa, na którym wyświetliła się właśnie lokalizacja jachtu. Ten chuj popłynął o wiele dalej niż kazałem.
- Płyniemy - wydałem rozkaz.
- Czekaj - zatrzymała mnie dłoń mężczyzny - Może obmyślmy plan co?
- Nie mam czasu na durne plany, każdy plan poszedł się jebać. I co? Teraz nasze kobiety i moje dziecko są w niebezpieczeństwie. Popłynę tam, nawet jeśli miałbym płynąc sam. Nie zatrzymasz mnie - powiedziałem stanowczo. W moich oczach była determinacja, która Marcello widział. Moi ludzie zapakowali sprzęt do samochodów.
- Masz - podałem mężczyźnie kamizelkę kuloodporną - Dla bezpieczeństwa -pokiwał głową i obydwoje nałożyliśmy je pod koszulę, Z tyłu włożyłem pistolet do paska. Nałożyłem marynarkę i wyszedłem z pomieszczenia. Wsiadłem do samochodu, a chwilę po mnie zjawił się chłopak. Z całą obsadą pojechaliśmy do portu. Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu. Stałem przed jachtem obserwując moich ludzi, jak pakują broń na pokład.
![](https://img.wattpad.com/cover/210087070-288-k858504.jpg)
CZYTASZ
(Nie)Znajomy, który złamał moje serce
Любовные романыKontynuacja Nieznajomego... Sara po rozstaniu z mężczyzną, który był i nadal jest miłością jej życia nie potrafi się pozbierać. Jednak pewne rzeczy sprawiają, że dziewczyna musi stanąć na nogi i zawalczyć o szczęście... swojego nienarodzonego dzieck...