Rozdział 11 - Nataniel

9.1K 265 11
                                    

Mój wzrok utknął w odjeżdżającej karetce. W moich żyłach płynął strach i chęć zemsty. Spojrzałem na mężczyznę obok mnie. Klęczał i płakał. Niewiele myśląc wstałem i poszedłem w kierunku jachtu, na którym znajdowali się nasi ludzi i On.

- Nataniel, gdzie Ty idziesz? - usłyszałem wołanie przyjaciela. Nie odpowiedziałem. Zgarnąłem broń z ziemi i wszedłem do pomieszczenia, gdzie moi ludzie pilnowali Siergieja. Stanąłem przed nim i wycelowałem w niego broń. Patrzył na mnie przerażonymi oczami. Mój wzrok był agresywny, wypełniony złością i zemstą. Zaczął kręcić głową, a ja nacisnąłem spust i kula trafiła prosto w serce Aleksandra Siergieja.

- Nataniel? - poczułem dłoń na moim ramieniu.

- Jedziemy do dziewczyn, musimy przy nich być - powiedziałem - Sprzątnijcie ten bałagan - zwróciłem się do ludzi i wyszedłem.

- Czekaj do cholery? - usłyszałem krzyk przyjaciela. Odwróciłem się wściekły w jego stronę.

- Czego? - warknąłem.

- Chyba nie pojedziesz do szpitala tak ubrany? - wskazał na mnie.

Pognieciona koszula i krew. Faktycznie nie mogę tak jechać. Jeszcze się mnie przestraszą. Poszedłem do willi i przebrałem się w czysty garnitur i umyłem ręce. Marcello zrobił to samo. W tym samym czasie wyszliśmy z posiadłości. Wsiedliśmy do samochodu i wyszyliśmy w kierunku szpitala. Jechałem łamiąc przepisy. Nie obchodziło mnie nic oprócz Sary i mojego dziecka. Wiem, że Marcello czuje to samo, co ja, ponieważ jest w takiej samej sytuacji co ja. Kurwa. Walnąłem pięścią kierownicę. Poczułem spojrzenie mężczyzny na sobie, ale nic się nie odzywałem. W szpitalu byliśmy kilka minut później. Niemal wbiegliśmy do środka zasypując pytaniami.

- Proszę się uspokoić, albo wezwę ochronę - powiedziała recepcjonistka.

- Proszę mi do cholery tylko powiedzieć, gdzie leży Sara Nowakowska i Domenica Caticco.

- Panowie z rodziny? - zapytała. Niewiele myśląc odpowiedziałem...

- Sara to moja narzeczona, a Domenica to jego żona - wskazałem na Marcella - Gdzie one są?

- Pani Caticco znajduje się na sali numer 206, natomiast Pani Nowakowska jest operowana - patrzyłem na nią nie wiedząc co powiedzieć. Serce niemal mi się zatrzymało słysząc te słowa.

- Nataniel chodź - poczułem szarpnięcie. Poszedłem za mężczyzną. Przy sali operacyjnej znalazłem się chwilę później, w momencie, gdy wyszedł z niej lekarz.

- Co z Sarą? -zapytałem, nawet nie wiedząc, czy to on ją operował czy co.

- A pan to? - spojrzał na mnie.

- Narzeczony Sary Nowakowskiej - odpowiedziałem. Wiedziałem, że nie mogłem pozwolić sobie na wybuch złości w szpitalu.

- Cóż, Pańska narzeczona trafiła do nas wraz z inną kobietą, która została zatruta tym samym, jednak w przypadku Pani Sary było gorzej. Czy ostatnio działo się coś w życiu Pani Nowakowskiej? Była podatna na duży stres? - cholera. Na pewno tak - Dobrze wnioskuje, że tak. W trakcie przewożenia pańskiej narzeczonej do szpitala zatrzymało się jej serce...

- Co? - krzyknąłem nie zwracając na nic uwagi. Nie, nie, nie....

- Udało nam się przywrócić bicie serca, w swoim ciele miała dużą dawkę narkotyków, które mogły zagrażać życiu dziecka. Na szczęście udało się nam oczyszczyć organizm w ostatniej chwili tak samo jak w przypadku drugiej kobiety.

- Czy już nic jej nie zagraża i mojemu dziecku?

- Nie, może być Pan spokojny - powiedział i odszedł. Usiadłem na szpitalnym krześle przed salą, w której znajdowała się moja kobieta. Załapałem się za głowę. To moja wina. Wszystko co ją spotkało to moja wina. Gwałtownie podniosłem się z krzesła, gdy z sali wyszli lekarza, którzy prowadzili łóżko, na którym leżała Sara.

(Nie)Znajomy, który złamał moje serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz