Przebudziłam się w nocy. Było jeszcze ciemno, jedyne światło jakie oświetlało sypialnie był to księżyc. Spojrzałam na mężczyznę, który leżał obok mnie. Na jego nagi tors idealnie padały promienie księżyca. Przykryty był jedynie do pasa. Wstałam z łóżka i ubrałam wczorajszą koszulę Nataniela. Otworzyłam drzwi balkonowe i spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę. Przewrócił się jedynie na bok, ale na szczęście nie obudził się. Wyszłam na balkon i oparłam się o barierki. Miasto świeciło milionami światełek, a widok z 50 piętra był nie do opisania nocą. Wszystko wydawało się takie małe. Zastanawiałam się co teraz będzie. Jak to wszystko się potoczy? W kilka dni Nataniel potrafił udowodnić mi, że popełnił błąd i jak bardzo nas kocha. Odkąd dowiedział się, że jestem w ciąży nie pozwalał mi robić żadnych ciężkich pracy, więc o pracy to już chyba mogę zapomnieć. Stał się nadopiekuńczy i troskliwy. Stał się innym mężczyzną, a jednocześnie był taki sam. Stanowczy, konsekwentny, pewny siebie, ale był też opiekuńczy, troskliwy. Zależało mu na nas. Pokazuje mi to w każdej chwili. Nie żałuje, że mu wybaczyłam. Żałowałabym, gdybym mu nie wybaczyła. Z każdym dniem kocham go coraz bardziej i wiem, że teraz będzie tylko lepiej, a te złe wydarzenia odejdą w niepamięć. Nie boję się, gdy jest obok mnie. Moje obawy nagle znikają, gdy czuje jego dotyk na moim ciele. Zjawił się przypadkiem i okazał się czymś więcej niż przypadkiem. Moją miłością. To na niego czekałam każdego dnia. Teraz już wiem, że moje życie bez niego nie istnieje, ponieważ zakochałam się w nim bezwarunkowo i nieodwołalnie.
- Czemu nie śpisz? - usłyszałam zachrypnięty głos za sobą i ciepłe dłonie na biodrach.
- Nie mogłam spać - odpowiedziałam zerkając na niego. Oparłam głowę o jego nagi tors. Przyszedł do mnie nago. Dobrze, że mieszkaliśmy na samej górze i nikt nie mógł nas zobaczyć - Jesteś nagi - stwierdziłam.
- Tak jestem, ty też - nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy poczułam owiewający mnie lekki chłód, gdy Nataniel ściągnął ze mnie swoje koszule.
- Co ty robisz? - zaśmiałam się, gdy przyssał się do mojej szyi.
- Wielbię Cię - odpowiedział pomiędzy pocałunkami. Przybliżył mnie do swojego ciała tak, że czułam na brzuchu jego sterczącego penisa - Oddaj mi się, cała.
- Jestem cała Twoja - odpowiedziałam nie rozumiejąc jego.
- Oddaj mi się tutaj - spojrzał w moje oczy.
- Co? - rozglądnęłam się dookoła. Czy on chciał się kochać w nocy na balkonie?
- Kochaj się ze mną tutaj - pocałował mnie namiętnie przybliżając do barierek.
- A jak ktoś nas zobaczy? - zapytałam.
- Nikt nas nie zobaczy, jesteśmy na samej górze i obok nas nikogo nie ma. Całe te piętro jest nasze aniele - powiedział po czym zaczął całować moje ciało.
-Na pewno?
- Spójrz na mnie - podniósł mój podbródek - Ufasz mi? - pokiwałam głową dając mu znak, że tak. Wpił się w usta, a rękoma błądził po moim ciele. Schodził coraz niżej. Miał ułatwione zadanie, ponieważ oboje byliśmy nadzy. Złapał moje włosy i odchylił moją głowę do tyłu, jednocześnie wkładając jeden palec do mojej rozgrzanej kobiecości. Nie kontrolowałam wychodzących z moich ust jęków. Nataniel zgrabnie poruszał palcem w środku doprowadzając mnie do ekstazy. Dołożył jeszcze jednego przyśpieszając ruchy ręką. Czułam zbliżający się orgazm.
- Nataniel... - wyszeptałam czując narastające we mnie pragnienie. Gdy miałam już dochodzić mężczyzna wyjął ze mnie palce, a zatopił w niej swoje usta - Boże! - wykrzyczałam, a Nataniel zakrył mi usta swoją dłonią. Rękoma podpierałam się barierki, bo czułam jakbym miała zaraz upaść. Mężczyzna wylizał wszystko co wylałam. Gdy dochodziłam do siebie po tak silnym orgazmie, Nataniel rozłożył koc na balkonie. Już chwilę później leżałam na nim. Mężczyzna przyssał się do piersi. Jedną ręką bawił się sutkiem, a drugą pierś pieścił swoim językiem doprowadzając mnie szału.
CZYTASZ
(Nie)Znajomy, który złamał moje serce
RomansaKontynuacja Nieznajomego... Sara po rozstaniu z mężczyzną, który był i nadal jest miłością jej życia nie potrafi się pozbierać. Jednak pewne rzeczy sprawiają, że dziewczyna musi stanąć na nogi i zawalczyć o szczęście... swojego nienarodzonego dzieck...