Wkurwiłem się, gdy Sara to powiedziała. Żaden z moich pracowników nie miał prawa na nią spojrzeć. Podważyła mój autorytet wśród moich ludzi. Byłem zły. Nie na nią. Na siebie, bo to przeze mnie tak się zachowuje. Odtrąca mnie i doprowadza do szału. Jest moją kobietą czy to się jej podoba czy nie. Jest nietykalna. Jest moją kobietą, każdy doskonale o tym wie, a moi ludzie poszli by w ogień by ją ratować. Wydałem rozkaz chronienia jej, a nikt kto mnie zna nie ma odwagi mi się sprzeciwiać i podważać moje zdanie oprócz tej małej istotki. Niektórzy mnie nie poznają, jak się zmieniłem przy dziewczynie. Dałem jej wolną rękę. Kiedy Aleksander Siergiej zniknie z tego świata, kiedy będę miał pewność, że jest bezpieczna będzie miała wybór. Albo ze mną zostanie, albo wróci do dawnego świata. Boję się, że wybierze tą drugą opcję, a tego nie zniosę. I mimo, że jej obiecałem, nie dam rady dać jej odejść. Nie potrafię i nie chcę dzielić życia bez niej.
Siedziała na przeciwko mnie wpatrzona w krajobraz za oknem. Zauważyłem, że jej ciało się zmieniło. Nabrała krągłości, a jej piersi nieznacznie urosły. Nie miałem temu nic przeciwko, nawet się cieszyłem, ale zastanawiałem się dlaczego w tak krótkim czasie jej ciało się zmieniło.
- Czemu się na mnie patrzysz? - spojrzałem na twarz dziewczyny. Nawet nie zorientowałem się kiedy na mnie spojrzała.
- Zmieniłaś się - odparłem.
- W jakim sensie?
- Ciało ci się zaokrągliło i urosły Ci trochę piersi - na moje słowa dziewczyna lekko się spięła. O co jej chodzi?
- Zdaję ci się - odwróciła ode mnie wzrok. Nie ciągnąłem dalej tematu, bo wiedziałem, że nie chce o tym gadać.
Napisałem SMS do Marcello, że telefon mam i za kilka godzin można zacząć działać. Miałem tylko nadzieję, że się to uda. Spojrzałem na dziewczynę, która oddychała miarowo. Zasnęła. Przez resztę lotu sprawdzałem dokumenty na laptopie i wysłałem parę wiadomości. Prócz bycia szefem mafii, miałem przecież jeszcze firmę, którą musiałem zarządzać, a ostatnio sporadycznie tam zaglądam, ale wiem, że wszystko idzie zgodnie z planem. Po tym wszystkim, jeśli Sara mi wybaczy, wróci do mnie zostawię posadę, będę zarządzał tylko legalną firmą, która przynosi również ogromne zyski, oświadczę się jej, dam jej wszystko i każdego dnia będę przepraszał ją na kolanach. Będę wielbił ją do końca życia. Nie będzie miała drogi ucieczki ode mnie. Nie ucieknie mi, a ja jej nie puszczę, nie zostawię, nie popełnię kolejny raz tego błędu.
***
Wraz z lądowaniem Sara się obudziła. Pomogłem jej wyjść z samolotu i od razu podeszliśmy do samochodu i pojechaliśmy do rezydencji mojego przyjaciela. Zerknąłem na dziewczyna, po której widać, że jest zmęczona. Przecież jest jeszcze dzień.
- Dobrze się czujesz Saro? - zapytałem łapiąc ją za rękę.
- Trochę mi niedobrze, za ile będziemy na miejscu?
- Za chwilę będziemy - martwiłem się jej stanem. Leciała już samolotem, więc to nie mogło być spowodowane pierwszym lotem. Może po prostu coś zjadła nieświeżego? Później ją o to wypytam. Teraz nie było czasu. Właśnie podjechałem pod rezydencję i jak najszybciej musiałem dostarczyć telefon Marcellowi. Wysiadłem pośpiesznie z samochodu, widząc osłabioną dziewczynę. Otworzyłem z jej strony drzwi i podałem jej rękę. Dziewczyna lekko się zachwiała. Na szczęście w porę ją złapałem w swoje ramiona. Trzymałem ją w swoich ramionach. Kobieta spojrzała do góry swoimi pięknymi oczami.
- Może cię zaniosę,nie czujesz się chyba najlepiej - powiedziałem widząc jej bladą twarz.
- Dam radę - odepchnęła mnie lekko i chwiejnym krokiem poszła w kierunku drzwi. Byłem za nią w razie czego, gdyby miała upaść. Weszliśmy do środka. W salonie siedzieli i widocznie czekali na nas Marcello wraz z Domenica. Kobieta podbiegła do mojej kobiety porywając ją w ramiona.
CZYTASZ
(Nie)Znajomy, który złamał moje serce
RomansaKontynuacja Nieznajomego... Sara po rozstaniu z mężczyzną, który był i nadal jest miłością jej życia nie potrafi się pozbierać. Jednak pewne rzeczy sprawiają, że dziewczyna musi stanąć na nogi i zawalczyć o szczęście... swojego nienarodzonego dzieck...