26

640 34 11
                                    

Poniedziałek minął Lisie bardzo szybko.

Tak jak planowała, udała się na zakupy, a następnie na fitness razem ze współlokatorką. Wróciwszy do mieszkania, postanowiła pofarbować włosy na taki, jaki miała wcześniej, tzn. na ciemny brąz, wręcz na kasztanowe. Następnie pouczyła się historii kultury.

Skończywszy naukę, zauważyła, że promienie gorącego słońca  przedzierały się przez rolety i świeciły wprost na jej twarz.

Postanowiła udać się na spacer, by się przewietrzyć. Nie chciała jednak wybierać się sama - pragnęła poprosić Seulgi o to, by pospacerowała po okolicy Seulu razem z Lalisą. Problem był taki, że Seulgi wcześniej wyszła z mieszkania do pobliskiej kwiaciarni, ponieważ tam pracowała jej mama, z którą umówiła się na kawę.

Nie miała więc wyjścia. Zamknęła książki, dopiła herbatę z cytryną i przebrała się w różową, ciepłą bluzę i czarne dżinsy. Powędrowała do wyjścia, gdzie założyła wygodne buty i kurtkę. Nie zapomniała, oczywiście, o szaliku (w końcu był październik) i telefonie, do którego podłączyła słuchawki. Zaczęła słuchać ulubionej muzyki, po czym wyszła z mieszkania, zakluczając je i biorąc kluczyki ze sobą.

Nie przejmowała się tym, że Kang wróci wcześniej i będzie musiała na nią czekać, bowiem każda z nich miała własne kluczyki.

Opuściła blok mieszkalny, skręcając w prawą stronę. Szła chodnikiem, mijając sklepy. Rozmyślała nad jej relacją z Chae oraz o tym, że Jennie jest zazdrosna o Manoban.

Sama przed sobą przyznała, że polubiła Rose. Była bardzo miła, uprzejma i urocza. Jest wprost ideałem koleżanki, a może i nawet przyjaciółki, lecz nie znała ją jeszcze na tyle długo albo i na tyle dobrze. Może się okazać przecież, że Rose udaje taką dobrotliwą, a tak naprawdę jest kompletnym przeciwieństwem tego, jaką jest teraz.

Jednak to Jennie skradła jej serce. Pomimo, iż znały się z internetu zdążyła poczuć do niej coś... Innego. Wyjątkowego. Coś, czego nie czuła od dawna. Nie mogła jednak nazwać tego związkiem, bo jak na razie się tylko przyjaźniły, a jednak lubiła z nią pisać i bliżej ją poznawać. Nawet lubiła się z nią droczyć, jednak nienawidziła ich kłótni.

W trakcie spaceru miała włączony licznik kroków w telefonie, według którego przeszła niecałe 7000 kroków.

- A teraz pora na odpoczynek... - pomyślała Lalisa.

Zabrzmiało to tak, jakby wybrała się na spacer, by zrzucić zbędne kilogramy, a teraz mogła na spokojnie nadrobić stracone kilogramy, zjadając coś pysznego. Prawdę mówiąc, lubiła sport, lecz trochę zmęczył ją ten spacer, a dodatkowo zaczęła czuć głód, więc postanowiła wybrać się coś zjeść.

Jako, że jeszcze nigdy wcześniej tu nie była, bynajmniej nie w tej okolicy Seulu nie wiedziała, gdzie jest najbliższa restauracja. Zauważyła, jednak kawiarnię, do której postanowiła wstąpić, bowiem nie zamierzała dalej szukać restauracji, skoro ma ją przed sobą. Wystarczył jej fakt, że jest głodna i odnalazła już kawiarnię, a dodatkowo małymi krokami zaczęło zachodzić słońce.

Weszła do kawiarni, mówiąc ciche "Dobry wieczór" i rozejrzała się dookoła.

Wnętrze kawiarnii było urządzone w bardzo nowoczesnym i typowym dla kawiarni stylu. Było tu wprost przepięknie i bardzo przytulnie.
Ściany były pomalowane na biało, stoliki i krzesełka były natomiast barwy brązowej. W oknach lekko były zasunięte kawowe rolety "dzień - noc", a przy barze kręcił się kelner, który przyjmował zamówienia, przy okazji czyszcząc kieliszki.

Dziewczyna podeszła do baru, gdzie już zdążyli odejść wcześniejsi klienci.

- Dobry wieczór, co podać? - zagaił kelner, posyłając jej serdeczny, typowy dla kelnerów uśmiech.

- Dobry wieczór. A... Mogę prosić o menu? - zapytała trochę skrępowana swoją niewiedzą odnośnie podawanych potraw.

- Pewnie, proszę - podał jej kartę menu.

Lalisa usiadła na jedno z wysokich krzesełek przy barze i zapoznała się z potrawami. Postanowiła zamówić herbatę z cytryną i sernika.

Złożyła zamówienie kelnerowi, po czym zajęła miejsce przy stoliku przy jednym z okien. Wpatrywała się w ludzi, jednych idących w jedną, drugich idących w drugą stronę, mijające się pojazdy i rowerzystów jadących na ścieżce rowerowej.

- Ale tu jest piękny widok - szepnęła sama do siebie z uśmiechem zachwytu i podziwu.

Sięgnęła po telefon, by porobić kilka zdjęć, nietylko widoków za oknem, ale również i samej siebie, by móc później wstawić jedno z nich na Talkbook'a.

Następnie popisała chwilę z Seulgi, która zdążyła już wrócić do mieszkania.

- Dobry wieczór. Oto pani zamówienie - do ucha Lisy dotarły te słowa. Były one wypowiedziane pięknym, melodyjnym, damskim głosem. Dziewczyna odsunęła telefon, by zrobić trochę miejsca.

- Dziękuję ba... - urwała, w momencie gdy spojrzała się na kelnerkę, która wcześniej podała jej zamówienie.

To niemożliwe. Czy to jest...

-Jennie Kim?

Kochani, przepraszam was bardzo za długą nieobecność 😐

Prawdę mówiąc, ten rozdział miałam napisany już na początku stycznia, ale opublikowałam dopiero teraz po drobnych poprawkach.

Czy tylko mnie niepokoi to, w jakiej obecnie sytuacji znajduje się Polska (mam na myśli rozprzestrzeniającą się epidemię koronawirusa)? Cieszę się, że mamy wolne od szkoły, ale obawiam się, że to i tak nam nie pomoże. Najgorzej, gdybyśmy w wakacje mieli siedzieć w domu ze strachu przez wirusem 😟☹️

𝐘𝐨𝐮'𝐫𝐞 𝐬𝐞𝐱𝐲, 𝐬𝐭𝐫𝐚𝐧𝐠𝐞𝐫 | 𝐉𝐞𝐧𝐥𝐢𝐬𝐚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz