Rozdział 4

8.2K 157 8
                                    

Pov. Harry
Jechałem moim samochodem, wiedziałem że Molly o tej godzinie stoi na przystanku i czeka na autobus. Chciałem ją znów zobaczyć. Początkowo miałem co do niej inne plany, ale gdy zobaczyłem ją po raz pierwszy, spodobała mi się. Gdy dojechałem nie było jej tam. Zauważyłem na chodniku ślady krwi, i natychmiast poszłem po ich śladach.

Dotarłem do ciemnej alejki, nie mogłem uwierzyć w to co tam zobaczyłem. Moja słodka Molly w rękach jakiegoś idioty. Nie zastanawiając się wyciągnąłem mój pistolet i oddałem celny strzał. Napastnik upadł a ja podbiegł do dziewczyny. Miała rozciętą brew i była nie przytomna. Obok niej zauważyłem chusteczkę nasączoną lekiem nasennym.
- Kurwa - powiedziałem sam do siebie.
Wziąłem ją na ręce i położyłem na tylnych siedzeniach samochodu i okryłem kocem. Zawiozłem ją do jej mieszkania.

Pov. Molly
Obudziłam się w moim łóżku, strasznie bolała mnie głowa. Nic nie pamiętałam z poprzedniego dnia. Gdy spojrzałam na zegarek, byłam załamana. Znowu spóźnię się do szkoły. Zauważyłam że byłam ubrana w inne ubrania.
- Co jest kurwa- powiedziałam sama do siebie.Wstałam z łóżka, ale po chwili upadłam na podłogę, miałam za mało siły. W tym momencie do mojego pokoju wszedł mężczyzna, którego znałam.
- Co się stało - zapytał z troską w głosie. I pomógł mi wstać.
- Nic, ale co ty tu robisz, kim ty wogóle jesteś ?
- Spokojnie, później wszystko ci wytłumacze. Zaraz przyniosę ci śniadanie.
Po chwili wrócił z talerzem na którym było kilka kanapek.
- A skąd mam pewność że mi tam niczego nie dodałeś ? - zapytałam.
- Nie jestem, aż taki zły.
- No wiesz , w obecnej sytuacji jakoś ci nie wierzę .
- Po prostu, zjedz te kanapki- spokój w jego głosie mnie dobijał.

Byłam strasznie głodna, a więc zjadłam.
- Czy teraz możesz odpowiedzieć mi na moje pytanie ? - zapytałam.
- No a więc tak, nazywam się Harry, i...., w sumie na chwilę obecną nie musisz wiedzieć nic więcej- odpowiedział przy czym delikatnie się uśmiechnął.
- Ale dlaczego jesteś w moim mieszkaniu, i dlaczego pobiłeś mojego przyjaciela - nie dawałam za wygraną.
- Pobiłem go bo wiedziałem jak się na ciebie patrzy, a jestem tu dlatego że wczoraj jakiś debil cię napadł i podał jakiś środek nasenny, to tak w skrócie.
- Ahaa.. No dobra, dzięki za pomocn a teraz możesz łaskawie opuścić moje mieszkanie.
On bez słowa pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Jezu jaki idiota- pomyślałam sobie, spojrzałam na zegarek, było za późno, aby iść do szkoły. Zostałam w domu i zaczełam planować moją imprezę urodzinową, która miała odbyć się w sobotę.

Musisz Być MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz