Rozdział 11

3.9K 99 3
                                    

Od ostatniego zdarzenia minęły już trzy dni. Nie działo się nic ciekawego.
Obudziłam się. Nie było przy mnie Harrego, bo musiał jechać do pracy. Bał się zostawić mnie samą, a wiec wynajął ochroniarzy którzy od rana stali pod bramą. Ale on mnie wnerwia.
Wstałam z łóżka, i poszłam do łazienki wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Założyłam białe spodnie i szarą bluzę. Na śniadanie zrobiłam sobie zwykłe kanapki. Zaczęłam oglądać jakiś film. I tak minęło mi pół dnia.
Usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Wiedziałam że to Harry.
- Hej, księżniczko-nie odpowiedziałam mu, bo byłam zła za tych ochroniarzy.
Gdy nie usłyszał odpowiedzi podszedł do mnie i chiał mnie pocałować, ale ja się odsunełam, dalej go ignorując.
- Oj, ktoś tu się obraził- powiedział i uśmiechnął się.
- Możesz się odsunąć, oglądam film- on na to wziął pilota i wyłączył telewizor.
- HARRY.
On usiadł obok mnie, próbował mnie przytulić, ale ja się odsunełam a on przyciągnął mnie siłą. Próbowałam się wyrywać, ale to nic nie dawało. Złapał mój podbródek, tak że patrzyłam mu prosto w oczy.
- Coś, się stało ?
- Tak, wynająłeś tych idiotów co od rana stoją pod bramą- nawrzeszczałam na niego.
- Zrobiłem to abyś czuła się bezpieczniejsza- powiedział i mnie pocałował.
Odpuściłam, bo nie chciało mi się z nim kłócić.
- Co na obiad- zapytałam.
- Może być spaghetti ?
- Okey.

- Molly ?
- Tak ?
- Nie chcę abyś zaniedbywała naukę, a więc zapisałem Cię do prywatnej szkoły- powiedział. W sumie to nie jest głupi pomysł, będe mogła wtedy uciec.
- Nie próbuj nawet uciekać, bo i tak cię znajdę- odpowiedział, tak jakby czytał mi w myślach.
- Yhyy.
Z jednej strony się cieszyłam a z drugiej bałam się, tych ludzi których tam poznam.

- Jak będziesz grzeczna, będzie mniej bolało- szepnął mi do ucha, przy czym delikatnie je przegryzł. Zaczął mnie rozbierać, ja szarpałam się na wszystkie strony co dodatkowo go podniecało. Gdy byłam już naga, on też się rozebrał. Zaczął obmacywać moje piersi, delikatnie je całując. Później zszedł niżej i bez żadnego uprzedzeni gwałtowie we mnie wszedł ja jękneła z bólu. Po kilku minutach skończył i wyszedł z pokoju.

- Skarbie, obudź się- poczułam że ktoś próbuje mnie obudzić.
- Harry...- powiedziałam i przytuliłam się do niego. Nie mogłam już powstrzymać łez. To co zrobił mi tamten facet, było okropne.
- Kochanie, co się stało ?- zapytał.
- On...on mnie.
- Księżniczko, już spokojnie, wiem że to dla ciebie trudne.
Nie wiem dlaczego, ale odpowiedziałam mu całe to wydarzenie. Ku mojemu zaskoczeniu poczułam się o wiele lepiej.
- Już, skarbie jestem tu. Chcesz jutro iść do szkoły, jeżeli chcesz możesz zostać w domu.
- Pójdę.
- Dobrze, choć już spać- powiedział.
- Dobranoc.
- Dobranoc- odpowiedziałam.

-Hej, księżniczko, pora wstawać.
Niechętnie podniosłam się z łóżka i udałam się do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Ubrałam się w czarne spodnie, biały t- shirt i kurtkę skórzaną. Zeszłam do salony, gdzie zastałam Harrego.
- Oo, pięknie dziś wyglądasz, w sumie jak zawsze- powiedział z cwaniackim uśmiechem. Z jednej strony mi się to podobało, ale z drugiej bardzo irytowało.
- Nic nadzwyczajnego- odpowiedziałam obojętnie. Naprawdę nie rozumiałam tego człowieka. Pojawił się z dnia na dzień i diametralnie zmienił moje życie. Nie mogłam dziś spać, cały czas myślałam o tej chorej sytuacji. Chciałam wrócić do normalnego życia, zobaczyć Jacka.
- Halo, pora do szkoły- Harry przerwał moje myśli.
Bez słowa poszłam za nim do garażu.
Odjechaliśmy. Cała droga minęła w milczeniu.
Gdy się zatrzymaliśmy, moim oczą ukazał się duży budynek. Typowa szkoła.
- Odbiorę Cię dziś- powiedział. Gdy już miałam wysiadać, przyciągnął mnie do siebie i pocałował.
- Powodzenia -wyszeptał mi do ucha.

Udałam się pod salę w której miałam mieć lekcje. Z tego co mówił Harry moja klasa liczyła 15 osób.
Zobaczyłam trójkę osób, stojących pod salą.
- Hej, macie tutaj teraz lekcje - podeszłam do nich i zapytałam.
- Tak, ty pewnie jesteś Molly, pani nam wczoraj o tobie opowiadała- odpowiedział mi wysoki blondyn z zielonymi oczami. Bożee, jaki on jest przystojny- ja jestem Nathan, to jest Emily- wskazał na rudą dziewczynę, która wyglądał sympatycznie- a to Natasha- wysoka dziewczyna z ciemnymi oczami. Uśmiechnęła się do mnie.
- Miło mi was poznać- odpowiedziałam.
Zadzwonił dzwonek, wszyscy weszliśmy do klasy. Pani przedstawiła mnie reszcie osób.
- Molly, możesz usiąść obok Nathana.
- Dobrze- bardzo się ucieszyłam, bo miałam zdążyłam z nim złapać dobry kontakt.
Reszta lekcji mineła mi bardzo szybko, wszyscy byli bardzo mili.

- Może, odprowadze Cię do domu- zaproponował Nathan.
- Nie, nie musisz, Harry mnie odbierze- o kurwa, co ja powiedziałam.
- Jaki Harry ?
- Emm...no, mój znajomy.
- Molly, widzę że kłamiesz- powiedział i mnie przytulił. Delikatnie go odepchnełam.
- Nathan, muszę już iść jutro ci wszystko wytłumaczę.
- No, dobrze.

Zobaczyłam że pod szkołą czeka już na mnie Harry. Wsiadłam do samochodu.
- Jak było- zapytał.
- W miarę dobrze - odpowiedziałam a on pocałował mnie w policzek.
Reszta dnia minęła, jak zwykle.

- Pora wstawać- powiedział Harry całując mnie po szyji.
Dziś zrobiłam, to o wiele szybciej niż wczoraj, bo chciałam znowu spotkać się z Nathanem. Założyłam jasne spodnie i żółtą bluzę.
Harry zawiózł mnie do szkoły.
Gdy miałam już wychodzić, on złapał mnie za ręke i wręczył mi białe pudełko.
- Co to ?
- Otwórz a zobaczysz- powiedział i uśmiechnął się. Moim oczom ukazał się telefon.
- Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.
- Dziękuje- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Do zobaczenia.

Przed szkołą czekał na mnie Nathan.
- Hej.
- Cześć.
- Słuchaj...co robisz dziś po szkole ?- zapytał.
- No, nie mam planów.
- Pomyślałem, że możemy pójść na spacer.
- No okey.
Nie mogłam doczekać się spotkania z nim. Lekcje mineły nam dosyć szybko.

Poszłam z Nathanem do pobliskiego parku. Siedzieliśmy już ponad godzinę na ławce i rozmawialiśmy. Wielokrotnie słyszałam dzwonek mojego telefonu, ale ignorowałam to.

Nagle poczułam jak ktoś łapię mnie za ramię. Odwróciłam się. Jezu, Harry.
- Harry, co ty tu robisz ?
- A co ty tu robisz- zapytał i spojrzał na Nathana - Louis, tak jak zawsze- powiedział.
Louis, wziął Nathana i zaczął prowadzić go w głąb parku.
- Proszę, zostaw go- zaczełam się szarpać, ale Harry zbyt mocno mnie trzymał.
- Z tobą porozmawiam sobie w domu.

Musisz Być MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz