Rozdział 5

6.9K 140 6
                                    

Był sobotni poranek  bardzo się ekscytowałam, czułam że to będzie najlepsza impreza w moim życiu, bo w końcu  osiemnastę urodziny ma się raz w życiu. Wiedziałam że nie mam zbyt dużego budżetu. Impreza miała się zacząć się o 17.00 w pobliskiej pizzerii.

Gości nie miało być za wiele. Miał przyjść mój przyjaciel Jack , przyjaciółka Anna i jeszcze kilku znajomych. Czekałam na telefon od mamy. Ale nie było warto. Starałam się do niej dodzwonić zapytać jak się czuje, ale nie odbierała. Zmartwiłam się, ale byłam świadoma w jakiej jest sytuacji. Mimo tego jak mnie skrzywdziła, nadal była moją mamą na której mi zależało.

Zaczęłam się szykować na moją imprezę. Założyłam obcisłą czarną sukienkę do kolan, zrobiłam loki i nałożyłam delikatny makijaż.

Przyjechałam do pizzerii i dopiełam wszystko na ostatni guzik. Zaczęli zjeżdżać się pierwsi goście. Pierwszy przyjechał Jack i pomógł mi W przygotowaniu sali. Impreza trwała w najlepsze. Wypiłam kilka drinków, ale mimo to nadal byłam w stanie utrzymać się na własnych nogach.W pewnym momencie zauważyłam że drzwi do lokalu otworzy się. Stanął w nich wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Na początku nie poznałam go, ale gdy zobaczyłam te duże, piękne zielone oczy, odrazu wiedziałam że to Harry. Zdenerwowałam się i podeszłam do niego, przy okazji wpadając na kilku ludzi.
- Co ty tu robisz ?!- zapytałam ze złością, przy czym delikatnie podniosłam głos.
- Chciałem złożyć ci życzenia- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Wypierdalaj stąd, albo załatwimy to inaczej- krzyknęłam.
Wtedy uświadomiłam że każdy patrzy patrzy się w naszym kierunku. Starałam się aby jak najszybciej stąd wyszedł, więc zaczełam go lekko pchać w stronę drzwi, prawie potykając się o własne nogi.

Kiedy był już przy drzwiach powiedziałam do niego:
- Jeśli jeszcze jeden raz Cię zobaczę to przyrzekam że zadzwonię na policję skurwielu. Na jego twarzy widniała złość, a piękne zielone oczy przepełnione były gniewem. Wtedy uświadomiłam sobie że nie warto z nim zadzierać. Wyszedł i trzasną drzwiami. Kiedy się odwróciłam wszyscy patrzyli się w moją stronę. Ja jednak starałam się tym nie przejmować, choć było to trudne. Spojrzałam się na Jacka,jego twarz była czerwona ze złości. Szybko poszedł w inną stronę.

Chwilę później goście zapomnieli o poprzednim wydarzeniu, a impreza się rozkręciła. Wszyscy tańczyli i pili
alkohol. Zaczęłam szukać Jacka, ale nie mogłam go znaleść, więc zapytałam jego kolegi.
-Hej wiesz gdzie poszedł Jack.
-Powiedział że idzie do domu ale, nie mówił dlaczego - odpowiedział.
- Dzięki, za informację.
Zdenerwowałam się, to był mój najlepszy przyjaciel, który zostawił  mnie w trudnej sytuacji.

Impreza się skończyła o 1:00. Szłam do domu ciemnymi ulicami  w pewnym momencie zadzwonił  telefon. To był Jack. Odebrałam i usłyszałam, głos mojego przyjaciela.
- Hej chciałbym się przeprosić za to co zrobiłem na twoich urodzinach.
- Rozumiem byłeś zdenerwowany- powiedziałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Mogę jutro do ciebie przyjść ?
- Oczywiście. Do zobaczenia.
Rozłączyłam się.
Czułam że ktoś mnie obserwuje, dlatego przyspieszyłam kroku.

Kiedy byłam przy bloku nagle ktoś przyłożył chusteczke do twarzy i zemdlałam.....

Musisz Być MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz