Rozdział 17

2.9K 69 10
                                    

Pov. Harry
Po długim prysznicu, wróciłem do sypialni. Zastałem tam śpiącą Molly. Moją Molly. Leżała na łóżku, skulona i okryta kołdrą aż po głowę. Nie zasłużyła sobie na takie traktowanie. Ostatnio bardzo dobrze nam się układa. Ale niestety życie nie jest aż tak piękne jak się wydaje. Mam sporo spraw na głowie, które są bardzo ważne i decydujące. Całą moją złość wyładowuje na niej.
Położyłem się obok niej. Niesforne kosmyki jej pięknych blond włosów opadły jej na twarz.
Po dłuższej chwili zasnąłem.

Pov. Molly
Obudziły mnie odgłosy rozmów. Zeszłam po cichu na dół i zobaczyłam Harryego rozmawiającego przez telefon.
- Tak...No może być......Dzisiaj o 19.00 u ciebie...Do zobaczenia- niestety tylko tyle udało mi się usłyszeć.
Gdy skończył rozmowę, podeszłam do niego.
-Harry, widzę że coś się dzieje.
-Skarbie wszystko jest dobrze.
- Przecież widzę że nie-jego zachowanie zaczyna mnie już irytować. Nawet głupi, zorientowałby się że coś jest nie tak.
-Kochanie nie przejmuj się tym-powiedział i przytulił mnie- przyjdź zaraz na śniadanie.

-Dziś muszę wyjść i załatwić kilka spraw- powiedział gdy jedliśmy śniadanie, dziś Harry przygotował naleśniki, które swoją drogą były przepyszne.
- A o której wrócisz ?- zapytałam ponieważ, miałam już pewien plan. Musiałam się dowiedzieć co się dzieje. Mam już dosyć tych wszystkich tajemnic.
- Dosyć późno, a więc nie czekaj na mnie z kolacją.
-Dobrze.
Po skończonym posiłku, wyszedł z domu. Na wszelki wypadek, poczekałam jeszcze pół godziny.
Udałam się do jego gabinetu. Nigdy nie pozwala mi tam wchodzić pod jego nieobecność. Wiem że to co robie nie jest w porządku, ale muszę się dowiedzieć o co chodzi.
Zaczęłam przeglądać rzeczy w jego biurku. Oprócz jakiś papierów o przerzutach narkotyków, nic ciekawego nie znalazłam.
Przeglądałam dokumenty już od kilku godzin, aż wreszcie znalazłam coś co szczególnie przykuło moją uwagę. A mianowicie teczkę z napisem Arthur Smith. Teoretycznie nic takiego, ale nie wierzę że ma takie samo nazwisko jak ja przypadkiem.
Data urodzenia: 24 sierpnia 1990 rok
Data zgonu: 13 marca 2010 rok
Chwila... to data śmierci mojego taty.
Rodzice: James Smith, Clara Smith
Przecież to są nazwiska moich rodziców, czyli to znaczy że ten cały Arthur jest moim bratem!
Nie mogłam w to uwierzyć. Nic nie składało się tu w jedną całość. Już miałam zacząć przeglądać kolejne papiery, gdy usłyszałam samochód. Wyjrzałam przez okno. Było już ciemno, co oznacza że Harry wrócił do domu. Szybko włożyłam dokumenty do szafki i wyszłam z gabinetu.
- O jeszcze nie śpisz?- zapytał gdy mnie zauważył.
- Nie mogę zasnąć- powiedziałam, bo nie mogłam mu wyznać prawdy.
- Chcesz coś zjeść, kochanie? -zapytał z troską. Zaczynałam mieć wyrzuty sumienia, że go okłamuje, ale nie miałam innego wyjścia.
- Nie dziękuje, pójdę już spać.
- Dobrze, dobranoc skarbie.
- Dobranoc.
Leżę tu już jakąś godzinę, Harry robił coś w swoim gabinecie.
Nie mogę przestać myśleć o tym czego się dziś dowiedziałam. Mam brata. A raczej miałam. Nic z tego nie rozumiem. Przecież moi rodzice nie mogli zataić przede mną tak ważnej informacji. Muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkiem chodzi. To nie może być przypadek.
Rozmyślałam tak jeszcze przez dłuższą chwile, aż wkącu udało mi się zasnąć.
Obudziłam się dziś dosyć późno, dlatego że w nocy nie mogłam spać.
Na szafce nocnej zobaczyłam kartkę.

Dzień dobry księżniczko. Dziś musiałem wyjść i wrócę dopiero wieczorem. Jakby coś się działo to dzwoń.
Kocham Cię H. ♡♡

Ostatnio zaczął bardzo często wychodzić co, utwierdza mnie w przekonaniu że coś się dzieje. I to nie jest drobna sprawa dotycząca narkotyków czy sprowadzenia broni.
To coś o wiele poważniejszego.
Gdy wstałam i ubrałam się, poszłam do gabinetu Harryego. Mam nadzieje że znajdę tam coś, co chociaż trochę pomoże mi zrozumieć co tu się dzieje.
Nie mogę cały czas żyć w niepewności.
Gdy doszłam już na miejsce zaczęłam szukać. W sumie to nawet nie wiem czego. Tak naprawdę to nie wiem praktycznie nic.
Przejrzałam już masę mało istotnych papierów. Aż wkacu znalazłam coś co mnie zainteresowało. Segregator z napisem Lodge. Nie mam pojęcia, co to ale moja intuicja podpowiada mi że to może mi pomóc.
Christian Lodge Sophie Lodge
Były tu różne informacje, dotyczące daty urodzenia, dawnego miejsca zamieszkania i innych mało istotnych dla mnie kwesti. Ale, moją szczególna uwagę przykuło jedno nazwisko.
Valerie Lodge.
Nie było tu o niej żadnej informacji,a to nie możliwe że Harry nic o niej nie wiedział. Siedziałam tu jeszcze kilka godzin i analizowałam te wszystkie informacje jakich się dowiedziałam. Nic z tego nie rozumiałam, a tym bardziej co on ma z tym wszystkim wspólnego. Postanowiłam że opuszczę jego gabinet na wypadek, gdyby miał wcześniej wrócić.

Musisz Być MojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz