ATEEZ

2.3K 68 19
                                    

[ kontynuacja poprzedniego oneshota +18 ]

__________________________

—  Nie będziesz widział, a jedynie czuł  —  wyjaśnił, zakrywając me oczy czarną jak noc bandaną.

Zagryzłem mocno dolną wargę. Czułem ekscytację, ale też strach i niepewność. Całkowicie poddałem się woli i poczynaniom Sana. Zostałem doszczętnie zdominowany. Byłem gotów... na wszystko.

—  Sani...  —  jęknąłem, gdy poczułem jego chłodną dłoń na swoim rozgrzanym brzuchu. Odchyliłem głowę, wzdychając cicho; dłoń sunęła coraz wyżej, poruszając się swobodnie po całym torsie. Palce drażniły sutki; za każdym razem wciagałem z sykiem powietrze, napinając swoje podniecone do granic możliwości ciało.
Jęknąłem po raz kolejny. Czułem usta i język Sana... na prawym sutku. Ten gorący, wilgotny dotyk wywołał u mnie kolejną falę przyjemnych dreszczy. Mój oddech diametralnie przyspieszył, stał się ciężki i urywany.

—  S-Sani...  —  wyjąkałem, unosząc dłoń, której palce wplotłem w blond włosy chłopaka. Odsunął się, przez co jęknąłem, mocno sfrustrowany. Najpierw rozpala mnie do granic możliwości, a potem zostawia samemu sobie...
I to na kilka długich sekund.

—  Choi San  —  powiedziałem ostrzegawczym tonem głosu, nie wiedząc, gdzie dokładnie znajduje się tancerz.

Czułem jego obecność.
Czułem jego wzrok na swoim nagim ciele.
Czułem... niepewność.
Nie wiedziałem, co planuje Sani. Czekałem na kolejny ruch z jego strony.

Usłyszałem kroki. Odwróciłem głowę. Sani chodził wokół mnie, jak drapieżnik przygotowujący się do skoku na swoją ofiarę.
Zadrżałem. Strach i ekscytacja mieszały się w moim umyśle, potęgując napięcie.

Wstrzymałem oddech. Sani dotknął moich ust... swoją męskością. Wysunąłem język, by polizać główkę. Cichy jęk opuścił gardło Sana. Zadrżałem na ten dźwięk. Zapragnąłem usłyszeć takich więcej. Dlatego mój język zaczął pracować. Dokładnie śliniłem całego członka, którego wkrótce wziąłem do ust. Był niesamowicie twardy. Chciałem zdjąć bandanę, by móc spojrzeć na podnieconego Sana, jednak Choi mnie powstrzymał. Poruszył biodrami, wbijając się jeszcze głębiej. Czułem, jak uderza główką w ściankę gardła, przez co znów zacząłem się dławić. Zacisnąłem dłonie w pięści, czując, jak Sani szarpie mnie za włosy. Bolało, z drugiej strony ta... agresja podobała mi się, jeszcze bardziej nakręcała.

Byłem pewien, że dojdzie w moich ustach. Jednak zanim zdążyło to nastąpić, odsunął się, zostawiając mnie z cieknącą po podbródku śliną. Oddychałem spazmatycznie. Ten demon w ludzkiej skórze prawie mnie udusił!

W pewnym momencie poczułem, jak gęsta, ciepła ślina spływa po moim przyrodzeniu. Jęknąłem, gdy chłopak zaczął dokładnie i powoli wcierać ją w członka. Domyśliłem się co zaraz nastąpi. Wręcz nie mogłem się doczekać. Drżałem na samą myśl.
Wnet poczułem na swych udach ciężar Sana. Złapał moją dłoń. Zaczął lizać palce, ssąc je i pieszcząc językiem, który stanowił istotny element we wszystkich jego choreografiach.
Skierował dłoń między swoje pośladki. Bez wahania wsunąłem palec w ciepłe wnętrze Sana. Czułem na twarzy jego gorący oddech. Wypiął się, jęcząc zmysłowo, kiedy mój palec  —  po chwili już dwa  —  szybko się w nim poruszał.

—  Woo...  —  jęknął, ruszając biodrami. Liznął moje rozchylone usta. Wysunąłem koniuszek języka, by spotkał się z tym należącym do Sana. Oba języki zaczęły się o siebie ocierać w zmysłowym tańcu. Czułem, jak zmieszane ze sobą śliny spływają po naszych podbródkach. Naprawdę nie wiem, dlaczego ten fakt tak niesamowicie mnie podniecał.

Odepchnął moją rękę. Przerwał pocałunki, a raczej bezwstydne lizanie się, po czym nabił się na mnie z cichym jękiem rozkoszy. Wsparłem się na dłoniach, wypychając biodra, by także mieć w tym swój czynny udział. Wyciągnąłem dłonie, by bezceremonialnie zmacać ciało Sana. Było gorące i wilgotne od potu. Po raz kolejny chciałem je zobaczyć, ale powstrzymałem się przed zdjęciem bandany.

Biodra Sana poszły w ruch. Poruszał się na mnie  —  powoli, ale zmysłowo, i zapewne niesamowicie seksownie przy tym wyglądając.

—  Sani, proszę cię... Chcę zobaczyć...  —  wydyszałem, skupiając się na tym, jak mocno wejście chłopaka zaciska się na moim członku.
Jednym szybkim ruchem zdarł bandanę z mych oczu. Zamrugałem, koncentrując wzrok na osobie tancerza. Uśmiechnął się do mnie, niezwykle seksownie. Jego policzki przybrały szkarłatny odcień. Rozchylone usta błyszczały od wilgoci. Wzrok miał zamglony, a blond włosy rozwichrzone.
Słowo daję, bardziej seksowna osoba, niż Choi San, nie istnieje.

Zacząłem wypychać biodra, wbijając się w chłopaka, który jednocześnie nabijał się na mnie. Salę wypełniały głośne jęki, przyspieszone oddechy oraz dźwięki ocierających się o siebie ciał.

Zerknąłem w prawo, na nasze lustrzane odbicie. Widziałem poruszającego się Sana pod każdym kątem, zaleta uprawiania seksu przed ogromnym lustrem.

—  Podoba mi się to...  —  powiedział San, rownież zerkając w lustro. Wygiął swe giętkie ciało, przyspieszając ruchy bioder, za które miałem ochotę złapać. Powstrzymałem się, nadal obserwując w lustrze naszą dwójkę.

—  Ja pierdole, San...  —  wyszeptałem, napinając swoje ciało, które kilka sekund później zadrżało od przeżywanego właśnie orgazmu.
Jęcząc głośno, Sani doszedł także, brudząc nasze brzuchy swoją gorącą spermą. Spiął seksowne ciałko, wykonując ostatnie, agresywne ruchy, po czym znieruchomiał, dysząc głośno i nierównomiernie.

Położyłem się na zimnym parkiecie. Odetchnąłem, gdy moje rozgrzane plecy zetknęły się z chłodną powierzchnią. Zacząłem drżeć, już nie z przyjemności, która powoli odchodziła w zapomnienie. Drżałem z zimna, podobnie jak Sani. Pochylił się; zawisł nade mną. Nasze usta się zetknęły, a języki splotły. Znów zacząłem twardnieć, podniecając się na nowo. Przy Sanim to nic trudnego.

Zrobiliśmy to po raz kolejny. Tym razem to ja całkowicie zdominowałem Sana, co nie było łatwe. Opierał się, jednak myślę, że jedynie na pokaz, by podkręcić atmosferę. Udało mu się to w stu procentach.

Padłem wykończony na drobne ciało tancerza. Przylgnąłem policzkiem do jego klatki piersiowej, mogłem posłuchać bicia jego serca, które gnało jak szalone. Zepchnął mnie z siebie, po czym pocałował  —  bardzo zmysłowo i delikatnie.
Żaden z nas nie miał wystarczająco dużo sił na kolejny raz. Dlatego leżeliśmy na twardej podłodze, mocno w siebie wtuleni.

______________________________

{ 898 słów }

ꪮꪀꫀડꫝꪮ𝕥ꪗ ( 𝕜ρꪮρ )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz