[ Kim Namjoon x Kim Seokjin ]
• Kim Namjoon — "powiem mu, co czuję, zanim nadejdzie koniec"
• Kim Seokjin — "to najlepszy koniec, jaki mogłem sobie wyobrazić"
Gatunek: angst; fluff
________________________
Mówię głośniej, niż bomby
Powiem ci, zanim zrobi to świat
Moment, w którym biegłem do ciebie
Dni, w których uciekałem, już nie istnieją
Mówię głośniej od bombFragment piosenki "Louder than bombs"
— BTS
— ...przepraszam cię, przepraszam was wszystkich. Ja po prostu...Postąpił krok, nasłuchując.
— ... Jest tutaj ktoś, kogo kocham. Chcę być przy nim, do końca. Chcę wyznać mu, co czuję, zanim... — Nam zwiesił głowę. — Zanim to wszystko się skończy — dodał cicho, nie patrząc rodzicielce w oczy.
Usłyszał płacz.
Kobieta płakała, patrząc na syna z ekranu.
Zacisnął dłonie w pięści, wściekły na siebie, że rani swoją matkę, zwłaszcza teraz, gdy świat chyli się ku końcowi.Połączenie urwało się. Telefon padł, pogrążając Namjoona w absolutnej ciszy.
Stojący za drzwiami Seokjin zawahał się, zanim wszedł do salonu — największego pomieszczenia w dormie. Spojrzał na lidera, który wstał, zaskoczony widokiem najstarszego.
— Co ty tu robisz? Nie pojechałeś? — zdziwił się Nam.
— A ty?
— Ja... — Jonnie zmieszał się. — Czuję, że to tu powinienem się znajdować, gdy koniec nadejdzie.
Zapadła cisza.
Świadomość końca przytłoczyła obu mężczyzn, doprowadzając jednego z nich do płaczu.— Seokjin, nie rób mi tego... Proszę cię, nie płacz... — wyszeptał Nam.
Najpierw matka, teraz chłopak, który jest dla niego wszystkim... Sam miał ochotę rozpłakać się jak dziecko. Powstrzymał się, przytulając do siebie Seokjina, chcąc być dla niego wsparciem w tych trudnych dla ludzkości chwilach.
— Nie wiem, dlaczego wróciłeś — powiedział cicho, mocniej obejmując przyjaciela. — Ale cieszę się, że jesteś.
☆☆☆
— Jonnie? — zawołał, obudziwszy się z koszmaru.
Odpowiedziała mu cisza, której Seokjin nie znosił, zwłaszcza teraz, kiedy zbliżał się koniec.
Wstał; okrył się kocem, po czym wyszedł z pokoju. Odnalazł Namjoona, który, w przeciwieństwie do Seokjina, nie zmrużył oka nawet na chwilę. Przylgnął do pleców lidera, który, wsparty o balustradę balkonu, spoglądał w przestrzeń.— A gdyby... — zaczął cicho Jin — to teraz nastać miał koniec? Co byś zrobił?
Nam odwrócił się. Objął starszego, decydując się na wyjawienie całej prawdy. Nie mógł pozwolić, by ubiegł go zmierzający ku Ziemi meteoryt.
— Wiesz, co bym zrobił? Powiedziałbym — zawahał się, odrobinę zawstydzony — że cię kocham. A potem... — Wstrzymał oddech, przywierając ustami do pełnych ust Seokjina.
— Żałuję tylko jednego: że nie powiedziałem ci wcześniej — mówił dalej Nam. — Bezpowrotnie przepadło tyle pięknych chwil... Nigdy sobie tego nie wybaczę. Teraz, jedynym, co możemy zrobić, to czekać na koniec... Przepraszam cię, Seokjin...
Młodszy uronił łzę, jedną jedyną. Zniknęła w pełnym czułości pocałunku, zainicjowanym przez starszego, który również płakał, uśmiechając się przez zasłonę gorzkich kropli.
— To... to najlepszy koniec, jaki mogłem sobie wyobrazić, Joonie — wyszeptał, po czym wznowił pocałunki, chcąc przed końcem nacieszyć się nimi, jak i Namjoonem. Kochającym go nad życie mężczyzną.
☆☆☆
— Kocham cię, Jinnie.
— Powtarzasz się, skarbie. Wiesz o tym? — odpowiedział starszy. Uśmiechnął się, rozczulony wyznaniem lidera.
— Chcę mówić, że cię kocham, zwłaszcza przed końcem. Nie boję się śmierci, nie z tobą u boku. Jesteś... najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Mogę umierać, mając cię przy sobie, Jin...
— Nam — przerwał mu starszy. — Wiem o tym. Wiem, bo myślę i czuję tak samo. Jeśli koniec ma nadejść już teraz, niech nadchodzi. Tylko uśmiechnę się, mając świadomość, że umieram przy kimś, kogo naprawdę mocno kocham.
Joon pochylił się nad starszym, którego wkrótce pocałował.
Właśnie tak spędzali czas, jaki im pozostał. Na pocałunkach, cichych wyznaniach, szeptanych wprost do ucha. Cieszyli się sobą, nie martwiąc o jutro. Nie przejmując się końcem, który zaskoczy ich pewnego dnia, bądź pewnej nocy, gdy wtuleni w siebie, będą śnić o sobie nawzajem.
Wtem zastygli, zaskoczeni.
Ktoś wszedł do mieszkania. Głosy przyjaciół wypełniły przestrzeń, tak cichą i posępną przez ostatnie kilka dni.
Wstali z łóżka, po czym wyszli na spotkanie pozostałej piątki.Wrócili, by być razem, gdy świat, ich szczęśliwy, poukładany świat, pełen marzeń i planów zacznie chylić się ku końcowi.
Końcowi, którego wszyscy przestali się bać.
Była nas tylko siódemka
Teraz mamy was wszystkich
Po siedmiu zimach i wiosnach
trzymając się opuszkami palców
Tak, dotarliśmy do nieba.Fragment piosenki "We are Bulletproof: the Eternal
— BTS____________________________
{ 667 słów }

CZYTASZ
ꪮꪀꫀડꫝꪮ𝕥ꪗ ( 𝕜ρꪮρ )
Fiksi Penggemar𝚉𝙱𝙸Ó𝚁 𝚃𝙴𝙶𝙾, 𝙲𝙾 𝚂𝙸𝙴𝙳𝚉𝙸 𝚆 𝙼𝙾𝙹𝙴𝙹 𝙶Ł𝙾𝚆𝙸𝙴 𝙾𝙽𝙴𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈, 𝙾𝙽𝙴𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈, 𝙾𝙽𝙴𝚂𝙷𝙾𝚃𝚈 𝙵𝙰𝙱𝚄Ł𝚈 𝚃𝚁𝙰𝙺𝚃𝙾𝚆𝙰𝙽𝙴 𝙸 𝙿𝙸𝚂𝙰𝙽𝙴 𝚉 𝙿𝚁𝚉𝚈𝙼𝚁𝚄Ż𝙴𝙽𝙸𝙴𝙼 𝙾𝙺𝙰