List pożegnalny

36 1 0
                                    

Za dużo ran

Za dużo troski

Za dużo cierpienia

Za dużo tej złości

Za mało radości

Jestem już martwy


Uwolnić  się od żelaznego uścisku nie mogę

Starajcie się mnie zrozumieć

Nie widać na horyzoncie nadziei

Widać chęć pomocy

Męczę się z moim życiem

Krwawię dość obficie

Potrzebuję spokoju

Nikt mi go nie może zapewnić


Coraz cięższe kroki

Pulsuje niepokój

Łzy ciekną po twarzy

Zapatrzony w ciemność

Nie wie

że zaraz się przepoczwarzy 

jak zmieni się jego życie

on to lekceważy

choć można dostrzec strach na tej bladej twarzy


Dostał więc to na co zasłużył

Lekcje pokory

Lekcje od życia

Zrozumiał że nie jest już jego panem

A ono bawi się  nim

I gardzi

I dusi

I rani


Rozpieszczone dziecko

Milczące i pragnące

Czegoś, co nie jest w jego zasięgu

Zaczyna rozumieć

Że nie wszystko jest takie proste

Życie bywa bezlitosne

Dręczy go otoczenie

Dręczy go rodzina

Nic go już chyba nie trzyma

Czy aby na pewno ?


Wszędzie widzi problemy

Tylko u siebie nie zdoła

Zguba mu już pisana

Taka już jego dola

Szkoda że naprawić tego nie potrafi

Potrafi się tylko opierać

Potrafi tylko marzyć

Żadne z jego marzeń nie może się wydarzyć


Śmiechy w jego głowie

Stają się coraz silniejsze

A nie są to śmiechy przyjemne dla ucha

Chce od nich uciekać

One dręczą malucha

Bojaźliwe te dziecko

Dlatego będzie musiało cierpieć


Szuka wybaczenia

Szuka swojej ścieżki

Szuka swojej zguby

Prawda jest przecież taka

Wszystko to jego wina

I nie ma wytłumaczenia

On sam się przeklina

Walcząc z swoim cieniem

Walcząc z cieniem porażki

Może tylko tkwić w swej marności

Nie może pokonać słabości


Proszę was o wybaczenie

Nie chciałem być na wasze każde skinienie

Ominąłem swoje przeznaczenie

Wybierając jeszcze gorszą drogę

Cofnąć czasu jednak nie mogę

Czuję że marnuję swój czas na tym świecie

Więcej owoców z tego krzaku już nie zerwiecie.











Wiersze ( Zakończone)Where stories live. Discover now