- Jak tam,Mari? - zapytała Tikki z troską,która była słyszalna w jej słodkim głosie.
Kobieta posłała jej krzywy uśmiech i przetarła zaspane powieki,mówiąc:
- Strasznie mnie boli głowa..jeśli mam być z Tobą szczera. - powiedziała i z niechęcią zwlekła się z miękkiego łóżka.
Gdy jej nogi spotkały się z zimną podłogą,momentalnie jej ciało przeszedł dreszcz a głowa zaczęła boleśnie pulsować. Jęknęła i złapała się za bolące miejsce.
- Mari? - kwami podleciało do niej i usiadło na jej ramieniu,dokładnie się jej przyglądając.
- To nic Tikki. - wyprostowała się i posłała jej krzywy uśmiech,który przeszywał ból. - Kac po dobrym piciu musi zawsze być. - dodała i zniknęła za drzwiami łazienki.
Tikki widziąc to,pokręciła swoją główką na boki.
Miała straszny mętlik w głowie. Obiecała młodej kobiecie,że będzie jej mówiła wszystko ale z drugiej strony..
W momencie jej wzrok zjechał na biurko dziewczyny,na którym leżała biała kartka papieru,którą zeszłej nocy zostawił Czarny Kot.
Tikki podleciała do niej i z góry,zaczęła jeszcze raz czytać list.
Kropeczko,wybacz,że zostawiam Cię akurat tutaj i nie czekam do rana z Tobą. Jednak muszę wracać. Mam nadzieję,że nie obrazisz się na mnie za to,że zostawiam Cię na tym balkonie..kiedyś mieszkała tutaj moja znajoma..mniejsza..Jak się obudzisz to proszę,wróć bezpiecznie do domu.
Bardzo Cię kocham i nie mogę się doczekać naszego następnego spotkania.- Podpisano,twój Czarny Kot.. - kwami przeczytało na głos i chwyciło kartkę w swoje małe łapki.
Tikki podleciała do kosza na śmieci i rozrywając list na małe kawałeczki bezwahania wyrzuciła je do niego. Z wielkim żalem,przyglądała się im,jednak nie mogła postąpić inaczej.
Bo czasami,kłamstwo jest najlepszym rozwiązaniem.
- Tikki! Jesteś głodna?! - krzyknęła Marinette,zza drzwi łazienki.
Kwami szybko się otrząsnęło i posłusznie siadając na łóżku granatowłosej,odpowiedziało:
- Jak wilk!
●●●
- Jak tam młody,noc dobrze minęła? - zapytał Plagg,witając przy tym swojego przyjaciela.
Z pszyczka kwami ani na chwilę nie schodził solidny uśmiech,który bardzo dobrze sugerował,co zrobił blondyn wraz z pewną granatowłosą dziewczyną.
- Daj spokój,Plagg. - mruknął i schował swoją twarz w białą poduszkę.
- Spoko młody! Ja wszystko rozumiem! - zaśmiał się. - Możesz skreślić z listy życzeń,już dwie rzeczy,które chciałabyś z nią zrobić.
Usiadł obok jego głowy i uśmiechnął się cwaniacko. Blondyn za to,zdjął ze swojej twarzy poduszkę i pytającym wzrokiem spojrzał w jego zielone oczy. Plagg westchnął i bezsilny oraz załamany myśleniem swojego kompana opadł plecami na miękką poduszkę.
- Pocałowała Cię. To jest jedno a drugie to,że ją przeleciałeś. - mruknął zamykając swoje powieki i czekając,aż niebiosa porwą go do krainy snów.
Przez to nie mógł zobaczyć twarzy Adriena,która zdążyła zrobić się jak czerwony pomidor. Szczęśliwy odpadł głową na poduszkę i wzdychnął przypominając sobie o zeszłej nocy.
Obawiał się jednak,że jego ukochana może zajść w ciążę.
On by to przyjął doskonale i całym sercem pokochałby to dziecko,jednak jeśli chodzi o nią..
Była tak szczerze pijana i nieświadoma. I nawet nie wie czy może to pamiętać.
Cholera.
- Przestań o tym myśleć. - z jego rozmyślań,wyrwał go głos Plagga. - Mówią,że osoba pijana mówi prawdę.Więc wtedy gdy Ci wszystko mówiła, mówiła to,czego nie odważyłaby powiedzieć na trzeźwo.
Zamyślił się na chwilę.
Słowa Plagga mają sens.
Jego kąciki ust uniosły się,zdając sobie sprawę z tego,że dziewczyna pod maską może rzeczywiście coś do niego czuć.
●●●
Usiadła na swojej ulubionej ławce w parku i obserwowała jak ptaki latają w powietrzu.
Przypominała sobie również czasy,w których właśnie w tym parku dzieci razem z rodzicami puszczały latawce albo grały w piłkę.
A teraz w tym samym miejscu czai się samotność,która łączy się z nieprzyjemną ciszą. Ciszą,którą Marinette uwielbia a zarazem nienawidzi.
Wtem,jej myśli uciekły do Alyi,która nie odzywała się dobre kilka dni.
Westchnęła i ze swojej torebki wyciągnęła swój telefon,odrazu wycierając numer mulatki.
Jeden...drugi..i trzeci sygnał. Nic.
Marinette ponowie naciska zieloną słuchawkę,czując,że w jej ciele pojawia się niepokój.
Jeden..drugi..i trzeci sygnał. Znaku nic.
Marinette jak oparzona wstała z ławki i biegiem ruszyła do mieszkania swojej przyjaciółki.
Martwiła się. Bardzo się martwiła..bo w końcu..
Alya zawsze odbiera od niej telefon.
Jak myślicie,co się stanie z Alyą?