epilog

2.8K 152 138
                                    


Paryż wrócił do żywych. Tak jak każde miasto,państwo na ziemi.

Ludzie wracali do stolicy,aby znaleźć swoje pociechy. Wiedzieli jednak,że nie wszystkie przeżyły,więc nie robili sobie jakiejś wielkiej nadziei.

Marinette razem ze swoim partnerem oczekiwali na swoich rodziców,jednak  żadne z nich się nie zjawiło. Ani państwo Dupain-Cheng ani sam Gabriel Agreste.

Marinette tamtego dnia siedziała w domu razem ze swoim chłopakiem. Bacznie czychała przy drzwiach,mając kupkę nadziei,że jednak jej rodzice się pojawią.

I nagle w całym domu,rozbrzmiał dźwięk dzwonka.

- Ja otworzę! - krzyknęła Marinette biegnąc do drzwi.

Adrien tylko pokręcił głową z uśmiechem i wyjął z kieszeni czarne pudełeczko,w którym znajdował się pierścionek.

Plagg wychylił się lekko z jego koszuli.

- Jesteś pewnien,że chcesz to zrobić dziś? - zapytał Plagg a Adrien jedynie kiwnął głową i powiedział pewnie:

- Tak.

Marinette w tym czasie dopadła własne klamkę od drzwi i z wielkim uśmiechem na twarzy szeroko je otworzyła.

Jednak kogo tam zobaczyła,nie był ani jej ojcem ani matką. Osobami,które stały za jej drzwiami to..

- Luka..Chloé? - patrzyła raz na blondynkę o krótkich,jasnych włosach i raz na muzyka,który uśmiechał się do niej życzliwie.

Niebieskooka blondynka jednak była nieco..zdenerwowana. Można to było wywnioskować z tego,że z nerwów bawiła się palcami. Marinette też nie raz rak robiła.

- Hej Mari. Możemy wejść? - zapytał a kobieta uśmiechnęła się tylko,przepuszczając ich w progu.

Para weszła do środka odrazu kierując się do salonu. Blondyn nadal siedział na sofie ale gdy usłyszał głos swojej dawnej przyjaciółki,zląkł się.

- Chloé? - mężczyzna wstał na równe nogi i chowając pudełeczko niezauwazalnie do kieszeni,przejechał wzrokiem po jej całym ciele.

- Cześć Adrien. - odpowiedziała mu nieśmiało i scisnęła rękę muzyka.

Marinette stanęła obok wysokiego blondyna,który był równy wzroście Luce.

- Nie chce wam marnować czasu. - zaczął niebiesooki,z uśmiechem patrząc na parę. - Chcielibyśmy zaprosić Was na nasz ślub.

Granatowłosa pomrugała parę razy oczami po czym podeszła do Chloé zamykając ją w szczelnym  uścisku. Blondynka była bardzo zaskoczona trudnym posunięciem Dupain-Cheng,jednak odwzajemniła jej gest czując,że w oczach zbierają się łzy.

- Cieszę się,waszym szczęściem. - szepnęła Marinette,odsuwając się trochę od dawnej rywalki. - Gratuluję!

Tym razem podeszła do Luki i mocno go przytuliła. Chłopak z chęcią oddał uścisk a Adrien patrzył na to z wymalowanym grymasem na twarzy.

Potem to on podeszdł do Chloé i złożył gratulacje a młodemu muzykowi podał rękę.

- Więc przyjedziecie? - zapytał Luka,siadając na sofie a zaraz obok niego Chloé. Marinette w tym czasie robiła herbatę.

- Jasne,że tak. - powiedział Adrien,siadając na przeciwko pary. - Na kiedy macie termin?

- Ślub odbędzie się za 4 miesiące,21 czerwca. - odparła Chloé z lekkim uśmiechem. - Wiecie,nie lubimy zimny,a jesieni tym bardziej. Padło na lato.

Eclipse|Miraculous✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz