- Która godzina,Tikki? - zapytała Marinette otwierając jedno,zaspane nadal,oko aby spojrzeć na swoje Kwami.- Jest za pięć dziesiąta. - odparła i usiadła na poduszce obok głowy młodej kobiety. Westchnęła cicho po czym odważyła się na lekki uśmiech. - Możemy porozmawiać?
Marinette ziewneła przeciągle i zaspanymi oczami spojrzała na swoją przyjaciółkę. Przytaknęła jedynie głową.
- Rozmawiałam wczoraj z Plaggiem. - wyznała odrazu. Granatowłosa ponownie przytaknęła. - Chcemy usunąć wam czipy. Mówiąc "wam" mam na myśli Ciebie i Czarnego Kota.
- Jesteście w stanie to zrobić?! - jej oczy zabłysły.
- Oczywiście! - Tikki uśmiechnęła się szerzej. - Poczekaj tu,idę powiedzieć Plaggowi,że się zgodziłaś!
Krzyknęła wylatując z pokoju dziewczyny przez okno.
Marinette nie mogła ukryć swojego zadowolenia i szczęścia. W jej oczach nawet pojawiały się łzy.
Momentalnie jej wzrok zjechał na biurko,na którym znajdował się wapń a w nim czerwona róża od Czarnego Kota,którą dostała po walce z Mrożownikiem.
Uśmiechnęła się do siebie,po czym opadła plecami na swoje łóżko. Uniosła swoją lewą dłoń do góry i dokładne przyjżała się zielonej kropce,która już nie długo zniknie na zawsze.
- Już jestem! - oznajmiła Tikki. - Macie z Czarnym Kotem spotkać się w tym miejscu. - kwami podało kartkę niebieskookiej.
Marinette z wielką przyjemnością przyjęła od niej kartkę z adresatem po czym zaczęła czytać napisane tam słowa.
- Przecież to stare mieszkanie Mistrza Fu. - mruknęła unosząc wzrok z nad kartki i patrząc na swoje kwami z grymasem wymalowanym na twarzy.
Tikki w odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami.
Młoda kobieta pokręciła tylko głową i przeciągając się wstała na równe nogi.
Wolnym krokiem ruszyła do swojej łazienki a kiedy niej wyszła i była nieco ogarnięta,postanowiła się jakoś stosowanie ubrać.
Nie zauważyła nawet,że na jej łóżku siedzi słynny niegdyś bohater Paryża.
- Gdzie jest ta cholerna bluzka. - syknęła,mocniej przyciskając ręcznik do swojej piersi i szukając w szafce czarnej bluzki ma ramiączkach,która bezwładnie leżała na obrotowym krześle. - Tikki! Nie widziałaś moje- JEZUS MARIA!
Odskoczyła gwałtownie do tyłu,odwracając się wreszcie w stronę łóżka.
Czarny Kot zachichotał pod nosem.
- Nie jestem tym kogo wołasz,jednak twoja bluzka jest tutaj. - wskazał palcem wskazującym na krzesło.
Cheng zarumieniła się mocno po czym szybkim ruchem sięgnęła po ubranie i ponownie zniknęła za drzwiami łazienki.
Dobrze,że chociaż bieliznę ubrała wcześniej.
Ubrana w wcześniej wspomnianą bluzkę i szare dresy wyszła z pomieszczenia. Założyła ręce na pięści i zmroziła swojego gościa wzrokiem.
- Co tu robisz? - mruknęła niechętnie,opierając się o blat swojego biurka.
- Przechodziłem właśnie obok twojego domu i zauważyłem,że okno jest otwarte. Pomyślałem,że odwiedzę starą znajomą. - uśmiechnął się i wlepił w nią swój wzrok przez co Marinette stało się niezręcznie.
Kątem okna szukała swojej kwami,jednak nigdzie jej nie było.
- Kłamiesz. Nie otwierałam okna.
- To nie zmienia faktu,że i tak chciałem Cię zobaczyć. - powiedział przez co niebiesookiej zrobiło się dziwnie na sercu.
Przełknęła ślinę i dopiero teraz odważyła spojrzeć mu w oczy,w których odrazu się zatopiła.
- W-wybacz,ale j-ja zaraz wychodzę.. - zkłamała jąkając się przy tym.
Z ust chłopaka wydobył się śliczny śmiech,przez który Marinette ponowie poczuła ciepło w na sercu.
- W takim razie baw się dobrze. - wstał z jej miękkiego łóżka i podeszdł do niej łapiąc ją za prawą dłoń i lekko muskając jej wierzch. Ukłonił się jeszcze przy tym po czym dodał: - Jednak ostrzegam,mogę Ci złożyć niespodziewaną wizytę..
Wyprostował się i jeszcze raz spojrzał w jej fiołkowe oczy. Nagle jego wzrok zjechał w bok natrafiając nim na czerowną różę,która była dla niego znajoma.
Uśmiechnął się tajemniczo po czym skierował się w stronę klapy prowadzącej na zewnątrz. Otworzył ją po czym odwrócił trochę głowę w bok patrząc na zarumienioną kobietę.
- I przy okazji,bardzo ładna róża.
Po tych słowach wyskoczył przez okno,zostawiając ją całą speszoną i z przeraźliwą myślą,która obijała się w jej głowie:
Czy on się domyśla?