Rozdział 1

2.1K 104 10
                                    

Raf powoli otworzył drzwi. Było już dobrze po dziesiątej, a on dopiero przed chwilą wrócił z bazy Autobotów. Rodziców nie było, wyjechali na kilka dni ze względu na pracę, dlatego teoretycznie nie powinien mieć problemów o późne wracanie do domu. Niestety tylko teorii, bowiem większe zagrożenie czaiło się w salonie. 

Chłopak, jak najciszej potrafił, zakluczył za sobą drzwi. Następnie zdjął buty i otworzył drzwi. Nie było nikogo. Przez chwilę w jego głowie pojawiła się nadzieja, że może jednak uda mu się uniknąć spotkania ze starszą siostrą. I choć przez te wszystkie lata nauczył się chodzić naprawdę cicho, pod jego nogami zaskrzypiały stopnie na schodach, prowadzących do jego pokoju. 

-Rafaelu Esquivelu! Masz natychmiast stawić się w salonie i przygotować dwanaście powodów, dlaczego powinnam puścić ci płazem tak późny powrót do domu. 

Chłopak jęknął. Rzadko dzieje się to w rodzeństwie, ale od zawsze się dogadywaliście. Byłaś najcudowniejszą siostrą, o jakiej mógł tylko pomarzyć. Jako jedna z niewielu, rozumiałaś jego fascynacje nauką, pomagałaś, kiedy z czymś sobie nie radził i byłaś dla niego swoistym wzorem do naśladowania (no, może pomijając delikatne lenistwo).

Po Tobie odziedziczył zawyżoną liczbę IQ. Nie rozumiał tylko, dlaczego kompletnie ignorowałaś szkołę wiedząc, że gdybyś trochę posiedziała nad książkami, z łatwością uzyskałabyś stypendium, a tak, rok za rokiem kończyłaś ze średnimi stopniami. Kiedy się o to pytał, mruczałaś tylko pod nosem, że szkoła nie jest dla Ciebie i się tam nudzisz. 

-Hej - powiedział, wchodząc do salonu. Wskazałaś ręką na fotel, na którym posłusznie usiadł, a sama rozłożyłaś się wygodnie na kanapie.

-No więc, jakie wytłumaczenie mamy tym razem?

-Zasiedziałem się u kolegi.

-Nie przejdzie. 

-Robiłem projekt naukowy?

-Pogrążasz się - mówiłaś, a chłopak odwrócił wzrok, będąc wyraźnie zakłopotany. Westchnęłaś i podeszłaś do brązowowłosego. Kucnęłaś przed nim i chwyciłaś go za ręce - Słuchaj Raf. Jesteś moim ulubionym, kochanym braciszkiem i przemawia przeze mnie tylko i wyłącznie troska o twoje bezpieczeństwo. Kontrola podstawą zaufania.

-Jestem twoim jedynym bratem.

-No, i do tego ulubionym. Masz się czym pochwalić - obydwoje zachichotaliście, ale zaraz Twój wyraz twarzy zmienił się z powrotem na poważny - No już, Raf. Jeśli to coś ważnego to obiecuję, że nikomu nie powiem.

Chłopak uchylił usta. Wiedział, iż byłaś osobą godną zaufania, a Twój błyskotliwy umysł mógłby pomóc. 

-Lepiej usiądź, (Imię). To może trochę zająć. 

***

Siedziałaś w swoim małym gabinecie i trzymałaś nad palnikiem fiolkę z dziwnym, niebieskim płynem. Musiałaś robić to około przez trzydzieści sekund, a potem szybko przelać to do metalowej formy i odstawić. Liczyłaś na to, że w końcu Ci się uda. Pistolet miałaś już na półce. Fowler dostarczył Ci go dwadzieścia godzin temu. Jacyś naukowcy, których nazwisk nie zdołałaś zapamiętać, zrobili go (prawie) zgodnie z Twoimi wytycznymi. Spodziewałaś, że do budowy lufy użyją nieco twardszych materiałów, na przykład diamentu. Niestety, wykorzystali topaz. Pewnie myśleli, że się nabierzesz. Nic z tych rzeczy. 

-No nic. Mam nadzieję, że wytrzyma. 

Po idealnie trzydziestu sekundach przelałaś Energon do foremek. Wyszło pięć naboi. Powinny być gotowe do użycia za około piętnaście minut. W tym czasie postanowiłaś popodnosić papiery zwinięte w kulki, porozrzucane po całym pomieszczeniu. Zapaliłaś więc światło i od razu zamknęłaś oczy. Dotychczas Twoim jedynym źródłem światła była mała, biurkowa lampka. Oślepiło Cię na kilka sekund. Ile tu już siedziałaś? Szczerze powiedziawszy, trochę straciłaś poczucie czasu. 

Wyciągnęłaś telefon i spojrzałaś się na telefon. Piętnasta dwanaście. Zaczęłaś pracować o dziesiątej. Tylko poprzedniego dnia. To wyjaśniałoby nieodebrane połączenia od rodziców. A mogłaś nie wyciszać telefonu. 

Wiedząc, że i tak masz przerąbane, postanowiłaś trochę tu posprzątać. Skończyło się na tym, że jedyne co zrobiłaś, to ogarnięcie podłogi. Byłaś zbyt podekscytowana swoim pierwszym, autorskim projektem bazującym na technologii Cybertroian. 

Piętnaście minut dłużyło Ci się niesamowicie, ale ten czas minął, chwyciłaś za niebieskawy pistolet i wyciągnęłaś z niego magazynek. Położyłaś go na blacie, a następnie chwyciłaś za szczypce. Delikatnie przełożyłaś świecące naboje do magazynku i ostrożnie załadowałaś broń. Jeszcze nic nie wybuchło; to dobry znak. 

Wyszłaś ze swojego gabinetu i ruszyłaś w kierunku głównego pomieszczenia w bazie. Trafiłaś jednak na dosyć niefortunny moment, ponieważ Arcee, Bulk, Optimus i Bee wyruszali na akcję. Czyli nici z pomocy Ratcheta. Chciałaś przetestować to jeszcze dzisiaj, a nie rozsądne byłoby robić to samemu. Teoretycznie mogłabyś również pójść z Autobotami, ale szansa była dosyć mała. Mimo wszystko, postanowiłaś spróbować. 

-Optimusie, mogłabym pójść z wami? - Spytałaś, podbiegając do samego lidera i jednocześnie zwracając na siebie uwagę. W końcu, oprócz Fowlera, nikt Cię od wczoraj nie widział - Stworzyłam coś i chciałabym sprawdzić, czy przyda się w walce. Obiecuję, że będę trzymać się z tyłu i obserwować!

Optimus wydawał się myśleć przez dłuższą chwilę. Nie byłaś Miko, nie pakowałaś się na siłę w niebezpieczeństwo. Zdążył Cię już trochę poznać i wiedział, że jesteś niesamowicie inteligentna, a i Raf bardzo Ci ufał. 

-Dobrze, ale (Imię), gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli, od razu wracaj. 

-Tak jest! - Uśmiechnęłaś się, zadowolona, a następnie wsiadłaś do żółtego Camaro. Razem z Bee przejechaliście przez portal i chwilę później znalazłaś się w samym środku walki. Opiekun Twojego brata wywiózł Cię na skałę, gdzie kazał usiąść i obserwować wszystko z daleka. Kiwnęłaś głową i pozwoliłaś, aby odszedł i dołączył do walki. 

Musiałaś przyznać, obserwowanie ich w akcji było niesamowite. Bulkhead wykorzystywał swoją siłę, by zgniatać ich jednym powolnym ale silnym ciosem. Potem Arcee, podziwiałaś jej zwinność. Skakała pomiędzy Vehiconami, które nie potrafiły za nią nadążyć. Potem Bumblebee, który nawet Ciebie zaskakiwał nieprzewidywalnością. Po reszcie spodziewałaś się, jaki będzie ich następny kontratak, albo chociaż w którą stronę odskoczą. Jego nie potrafiłaś rozgryźć. 

No i na końcu sam Optimus Prime. Lider poruszał się z gracją, której przyczyny nie potrafiłaś znaleźć. Z łatwością pokonywał kolejnych wrogów i nie mogłaś napatrzeć się, z jaką lekkością zadaje kolejne ciosy. Byłaś w niego tak wpatrzona, że minęła dłuższa chwila, zanim zauważyłaś nad sobą cień. Powoli odwróciłaś głowę w górę i Twoje ciało zesztywniało, widząc nad sobą dwa Vehicony. Uniosłaś rękę i wskazałaś palcem na niebo za nimi.

-Patrzcie! Ale ładne! Na waszym miejscu bym się odwróciła - ku Twojemu zdziwieniu, podziałało i odwróciłaś ich uwagę. W tym czasie prześlizgnęłaś się pomiędzy ich nogam i zaczęłaś uciekać z całych sił. Szybko jednak zauważyły, że prócz bezchmurnego nieba nie ma tam nic interesującego i nie były zbyt zadowolone, jak łatwo dały się wyrolować człowiekowi. 

Wiedziałaś, że nie masz szans na ucieczkę zwłaszcza, że sytuacja na polu walki Autobotów nieco się zaogniła, wraz z przybyciem posiłków wroga. Stanęłaś więc gwałtownie i odwróciłaś się na pięcie, wyciągając z przed siebie pistolet. Nie kładź palca na spustu, jeśli nie chcesz strzelić. Teraz, chętnie włożyłabyś tam dwa palce i stopę tylko po to, aby okazało się, że Twój sprzęt działa. 

Nacisnęłaś spust i początkowo nic się nie działo. 

Dopiero po kilku sekundach poczułaś jak gwałtownie się nagrzewa, a Twoją dłoń przeszły wibracje. Skondensowana, niebieska energia wystrzeliła w pistoletu, przypominając tym samym porażenie pioruna. Błysk oślepił na chwilę wszystkich wokół, a kiedy udało Ci się odzyskać wzrok, dwa Vehicony akurat przewracały się na ziemię, ich iskry zgaszone w ułamku milisekund. 

Nie liczyło się to, że broń okazała się dużo groźniejsza, niż na początku myślałaś. Kompletnie zniknęła myśl, iż było to nieodpowiedzialne i gdyby ktoś stał bliżej, również by ucierpiał. Zignorowałaś fakt, że poparzyło Ci końcówki palców. 

Liczyło się tylko to, że Ci się udało. 


Knockout x HumanReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz