36.

599 45 8
                                    

   Białowłosy powoli zbliżał się w ich kierunku. Jego białe włosy zawiązane w krótką kitę przysłaniały nieco jego lewe oko. Chłopak, ponieważ wyglądał na nie więcej jak szesnaście lat, poszedł do nich. Jego twarz był całkowicie pusta, bez emocji. Oczy natomiast matowe tak, jakby nie posiadał duszy. Te przerażające oczy skierowały się najpierw na bruneta, by później przenieść się na czarnowłosą, która patrzyła na niego z szokiem wymalowanym na twarzy.

- Ty... - syknęła po chwili zaciskając dłonie w pięści. - Najpierw Izuri a teraz ty. Czy on się nigdy nie podda?! - wrzasnęła w kierunku białowłosego, który jednak nawet nie drgnął na jej ton głosu.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. Mój brat wykonał już swoje zadanie i wrócił do domu. Ja jestem tu w innym celu - oznajmił niewzruszony.

- Niby co masz zamiar robić!? Ten śmieć już mnie zabił a to co teraz widzisz jest marną imitacją mojego ciała! I tak ledwo jestem w stanie je utrzymać! - wrzasnęła nie mogąc powstrzymać swojej nienawiści. Dlaczego to zawsze ona musiała obrywać?! Została stworzona sztucznie a gdy okazała się "zepsuta" postanowili, że się jej pozbędą. Gdy udało jej się uciec trafiła na tego przeklętego boga i znacznie osłabła. Później musiała uciekać przed tym niezrównoważonym katem, by w końcu zostać zapieczętowana przez jakiś podrzędnych ludzi. Ale nawet wtedy nie miała spokoju, bo zaraz po uwolnieniu okazało się, że ten szaleniec nadal ją ścigał i wręcz warował pod jej więzieniem.

   Brunet przyglądał się tej rozmowie przez chwilę, jednak uznał, że nie musi przy niej być. Przecież i tak będzie wiedzieć o czym rozmawiali. Dlatego też dość dyskretnie zniknął. Białowłosy zauważył to z łatwością, jednak jego rozmówczyni była zbyt zajęta użalaniem się nad sobą. Chłopak wiedział jednak, że taki stan nie może trwać w nieskończoność. Dlatego też postanowił przerwać tę ciężką ciszę.

- Powiedz mi, czy zauważyłeś jak nazwał cię Kalmi? - czarnowłosa drgnęła słysząc jego nagłe pytanie. Jednak jeśli się nad tym zastanowić to nie nazwał jej Pandorą, tylko jakoś inaczej. Ale jak? Nie zwróciła na to uwagi.

- Niby jak? - warknęła podnosząc się z ziemi i stając na chwiejnych nogach.

- Imieniem, które nadał ci ojciec. Wymyślił je niedługo po tym jak Izuri ponownie wyruszył na twoje poszukiwania. Mniej więcej w okresie, gdy próbowałaś przełamać pieczęć. Dlatego mój brat nadal zwracał się do ciebie po staremu. - Czarnowłosa rozszerzyła powieki a na jej twarzy po raz kolejny zagościło totalne zaskoczenie. Ona miała... imię? Więc Pandora to nie było jej imię? Ale... Dlaczego ten hipokryta nadał imię osobie, której chciał się pozbyć.

- Dlaczego... dlaczego to zrobił? - spytała słabo. Białowłosy nie wydawał się poruszony, czy nawet zaskoczony jej reakcją. Jego twarz od początku nie zmieniła wyrazu zupełnie jakby był jaką lalką.

- Można powiedzieć, że Izuri zinterpretował swoje zadanie w zbyt... dosłowny sposób. Ojciec nigdy nie chciał się ciebie pozbyć. Przed twoją ucieczką obawiał się, że twoja dusza się rozpadnie i czy nie lepiej było ukrócić twoje cierpienie. Wtedy doszło do wybuchu i twojej ucieczki. Ojciec próbował cię zatrzymać, jednak przez twoją moc jego ulubiona katana poszła do piachu - rzekł i teatralnie westchnął. Teatralnie, ponieważ jego twarz nadal była pozbawiona emocji i taka... pusta. Po chwili ponownie spojrzał na stojącą przed nim kobietę. - Pozbieranie mnie i Izuri'ego zajęło trochę czasu, podczas którego ty starłaś się w wiadomo kim. Gdy obaj ponownie mogliśmy "normalnie" egzystować ojciec poprosił Izuri'ego, by ten sprowadził się do domu i tu cytuję: "Za wszelką cenę". Najwyraźniej brat wziął to zbyt dosłownie i próbował sprowadzić cię siłą. Ojciec nie sądził, że uszkodzenie duszy aż tak wpłynie na jego postrzeganie rzeczywistości...

Kwestia Wyboru | Naruto -Zakończona-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz