Helia
Miałam dość siedzenia w budce, bardzo chciałam rozejrzeć się po placu, więc ostrożnie wstałam z łóżka. Czułam się już znacznie lepiej, mimo że nie upłynęło dużo czasu, odkąd się obudziłam. Nie wiedziałam zresztą nawet, co się ze mną stało. Wczoraj, już po tym, jak weszłam na plac, poczułam dziwny, z każdym krokiem narastający szum w uszach. Z tuzinem mroczków przed oczami, ledwo udało mi się wejść na jednego z drewnianych sągów, a gdy już to zrobiłam, straciłam równowagę, ręka ugięła się pode mną i poleciałam w dół. Na samym końcu, poczułam dziwny ścisk w klatce piersiowej i ciężko było mi oddychać. Dostrzegłam w oddali jakieś światło i usłyszałam szczekanie psa, a później ciemność pochłonęła wszystko wokół, i już nic więcej nie zapamiętałam z tej sytuacji. Obudziłam się później jakoś w nocy, a stwierdzam porę po tym, iż za oknem naprzeciw mnie było bardzo ciemno. Dostrzegłam mężczyznę siedzącego obok, przykładał do mojego czoła wilgotną szmatkę i gdy bardziej uniosłam powieki, pomachał mi przed twarzą, ale wtem znów wszystko wokół ucichło. Gdy obudziłam się po raz kolejny, na zewnątrz było już jasno, jak gdyby już nawet po południu. Obok mnie stał wysoki chłopak. Gdy lekko uniosłam wzrok, zauważyłam, że to Boka, który wykręcał chustkę z wody. Usiadł przy mnie i gdy w pełni odzyskałam ostrość wzroku, odsunęłam się w przeciwną stronę do szatyna. Zaproponował mi, czy chciałabym się napić i coś zjeść, więc skinęłam głową i odruchowo objęłam się rękami. Chwilę później, wręczył mi filiżankę z wodą i spory kawałek chleba. Wypiłam zawartość w mgnieniu oka, tak samo, jak błyskawicznie zjadłam pieczywo. Było mi źle z myślą, że przyszłam na plac chłopców bez pozwolenia. Wcześniej przywiązałam się już do myśli, że to koniec ze związkiem Czerwonych Koszul, gdyż przecież sam ich kapitan zabronił przychodzić mi na wyspę, a ja nie chciałam mieć styczności z oszustami, jakimi byli bracia Pastorowie. Przychodząc na plac, nie miałam przecież złych zamiarów, chciałam jedynie od wszystkiego odpocząć. Boka wyraźnie nie miał mi tego za złe, ale ja nadal czułam się trochę winna.
Spokojnym krokiem, wyszłam z budki. Rozejrzałam się i dostrzegłam na lewo grupę chłopców, siedzących w cieniu pod drzewem. Poczułam ścisk w gardle, trochę bałam się do nich podejść, ale naprawdę męczyło mnie ciągłe siedzenie w jednym miejscu. Do tego byłam ciekawa, kim jest większość z nich. Ruszyłam zatem w stronę grupy. Szłam między sągami z drewna i gdy w pewnym momencie zza nich wyszłam, usłyszałam, jak ostry gwizd przeszywa powietrze. Zaraz po tym, każdy z siedzących nieopodal chłopców skierował wzrok na mnie. W efekcie uderzającego we mnie momentalnie strachu zacisnęłam dłonie, ale mimo tego, podeszłam bliżej nich. W panującej wówczas ciszy słychać było jedynie zgrzytanie piasku pod moimi butami. Gdy znalazłam się obok wszystkich, usiadłam na uboczu i oparłam głowę o dłoń, palcem zaczynając rysować coś na piasku. Jak można się domyślić, każdy patrzył się w moją stronę.
- Możesz kontynuować. - Powiedziałam do Janosza siedzącego na środku. Nie miałam pojęcia, skąd zebrałam się na odwagę. - Wy swoje dyskusje również. - Dodałam ciszej, patrząc na dwójkę brunetów obok mnie. Po tej niezręcznej chwili milczenia, przywódca grupy wreszcie znów zaczął mówić.
- A zatem.. Cóż, jestem wam winny wyjaśnień. To jest..
- Helia. - Podpowiedziałam mu.
- Helia.. Będzie tutaj czasami przychodziła, zezwoliłem jej na to, więc proszę, bez zbędnych pytań. - Oznajmił i złożył ręce na piersi.
- Cóż, omówiliśmy wszystkie sprawy, jakie miały ostatnimi czasy miejsce, a zatem możemy zacząć grać w palanta.- Wstał i ruszył na wyznaczone do gry miejsce. Na mojej twarzy zagościł nieśmiały uśmiech. Doskonale znałam zasady, uwielbiałam palanta, lecz nigdy nie miałam okazji, aby z kimś w niego zagrać. Technikę gry znałam dzięki temu, że po lekcjach w Kekscemet, chodziłam pod szkołę dla chłopców i przyglądałam się ich grze. Nigdy jednak do nich nie dołączyłam, było to zresztą praktycznie niemożliwe.
CZYTASZ
Panienka z Placu Broni
Novela Juvenil(Książka przechodzi znaczne poprawy rozdziałów od połowy) Budapeszt, druga połowa XIX wieku. Chyba większość doskonale zna słynnych ,,Chłopców z Placu Broni''. Postanowiłam napisać własną historię związaną z nimi, z racji, iż są oni dużą częścią mo...