Rozdział 3

4.8K 221 67
                                    

Konstancja

Stałam przy oknie i zastanawiałam się nad tym, co powiedział mi w klubie komornik. Nie miałam nic do stracenia, żeby tam pójść i się dowiedzieć, ale z drugiej strony wiedziałam, że to może zmienić moje i tak już nic nie warte życie. Czy byłam gotowa, żeby zderzyć się z prawdą, którą mogę usłyszeć? Chyba nie. Była już dwunasta, a ja dalej nie wiedziałam, co miałam zrobić. Patrzyłam na ruch na ulicy, żeby choć trochę się uspokoić, ale to nic nie dawało. Ciągle moje myśli krążyły wokół wysokiego bruneta, którego wzrok mógł kogoś zabić. Zegarek w zaskakująco szybkim tempie zbliżał się do godziny trzynastej. Postanowiłam jednak iść i się dowiedzieć, co ciekawego miał mi do zaproponowania. Miałam już na sobie rzeczy do wyjścia, więc nałożyłam tylko ramoneskę, ubrałam buty i wyszłam z hotelu. Wiedziałam, że ubiorem będę od niego bardzo odstawać, ale jakoś nie mnie to za bardzo nie obchodziło. Zaczęłam nie przejmować się opinią innych.

Wyszłam z hotelu i przeszłam do Restauracji Tatrzańskiej. Weszłam do środka i zaczęłam się rozglądać po jej wnętrzu. W końcu zauważyłam komornika. Siedział w rogu i coś pił. Poszłam w jego kierunku. Będąc przy stoliku odchrząknęłam, gdyż jego wzrok przez cały czas był utkwiony w telefonie.

– Wiedziałem, że przyjdziesz. Witaj – odezwał się pierwszy i wstał z krzesła. Odsunął krzesło na przeciwko i czekał, aż je zajmę. Przekręciłam oczami, ale usiadłam na miejscu.

– Więc, jaka to propozycja?

– Może napijesz się czegoś, za nim przejdziemy na ten temat?

– Podziękuje. Więc? – naciskałam na niego, gdyż ciekawość zżerała mnie od środka.

– Z tego, co się orientuje, nie masz nikogo z rodziny, żeby z nim zamieszkać. Moja propozycja będzie dotyczyła właśnie tego. Chcę ci dać dach nad głową – oparł łokcie na stoliku, a ręce ułożył w piramidkę i patrzył na mnie wyczekująco.

– Gdzie jest haczyk? Nikt nie proponuje nieznajomej osobie mieszkania, chyba, że coś chce w zamian.

– Może ja nic nie chcę w zamian? – uniósł jedną brew do góry.

– Dobrze, jeżeli nic pan nie ma więcej do powiedzenia, to wychodzę, a moja odpowiedź brzmi; nie – podnosiłam się z krzesła, ale jego dłoń szybko chwyciła moją.

– No dobrze – odchrząknął i się przybliżył do mnie. – To będzie pewien układ. Ja ci dam dach nad głową, a ty mi siebie –patrzyłam się na niego, nie za bardzo wiedząc, o co mu chodzi.

– W jakim sensie; siebie?

– Dokładniej mówiąc, swoje ciało. Proponuje ci seks układ – otworzyłam usta w szoku, ale szybko je zamknęłam.

– Jesteś jakiś nienormalny! Ile dziewczyn już się dało na to złapać?! Boże, po co ja w ogóle z tobą dalej rozmawiam – wstałam od stolika i wyszłam szybko z restauracji. Przeszłam kilka metrów, gdy poczułam na swoim ramieniu silny uścisk.

– Może porozmawiamy w bardziej ustronnym miejscu? – przybliżył się w moim kierunku.

– Nie wydaje mi się – chciałam wyszarpać rękę z jego uścisku, ale wtedy jego ręka zacisnęła się silniej.

– A mi się wydaje, że tak.

Pociągnął mnie w stronę moje hotelu. Nie wiedziałam skąd wiedział, gdzie się zatrzymałam. Może mnie śledził? Pomyślałam, idąc przez cały czas obok niego. Część mnie chciała się dowiedzieć, o co mu dokładnie chodzi z tym układem, ale z drugiej strony, najzwyczajniej się bałam. W końcu nic nie wiedziałam o człowieku, który złożył mi taką absurdalną propozycje. Gdy weszliśmy do hotelu od razu skierowaliśmy się na piętro. Przeszliśmy moje drzwi i weszliśmy do pokoju, który był na końcu korytarza. Daniel, otworzył je z klucza i puścił mnie pierwszą. Weszłam do środka i stanęłam na środku pokoju, odwracając się do niego przodem.Brunet, zamknął pokój od środka i oparł się o drzwi.

Bound to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz