Rozdział 23

4K 264 123
                                    

Konstancja

Kreśliłam wzorki na jego torsie, wsłuchując się w bicie serce. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam, że Daniel usnął. Trzymał jedną dłoń na moim biodrze, a drugą za głową. Jego mięśnie cudownie się napięły. Przestałam kreślić kółka i położyłam dłoń na jego policzku, głaszcząc go. Cicho westchnęłam i podniosłam się. Oparłam na dłoni i spojrzałam na niego, uśmiechając się. Jednak ten uśmiech miał domieszkę bólu.

– Już się w tobie zakochałam, brązowooki chłopcze. Już zdążyłam to zrobić, za co cię przepraszam.

Wstałam z łóżka i pozbierałam wszystkie swoje rzeczy. Poszłam w stronę wyjścia z pokoju. Z ręką na klamce odwróciłam się i spojrzałam na niego. Był jak zawsze niewiarygodnie przystojny. Nie widać było po nim, że jest bezwzględnym komornikiem. Chciałabym, żebyś mnie też pokochał; pomyślałam i wyszłam z pokoju. W swoim przebrałam się w inne ciuchy i wyszłam na balkon, który był po stronie salonu. Usiadłam na jednym z bujanych foteli i podkurczyłam nogi, opierając o nie brodę. Patrzyłam przed siebie na Błonie oraz dalszą panoramę Krakowa. Nie powinnam tak się do niego przywiązywać. Czy to źle, że choć raz w życiu chciałam się zakochać, tak prawdziwie? Tylko niestety wybrałam nie tą osobę, co trzeba. Już nie wierzyłam w to, że Daniel może mnie kochać. Nie po tym, co od niego usłyszałam. Musiałam ograniczyć się tylko do pociągu fizycznego między nami i nie próbować tego rozumieć. Czasami, niektórych trzeba sobie odpuścić. Nie dlatego, że mi nie zależało tylko dlatego, że to innym nie zależy. Danielowi widocznie nie zależało tak, jak mi. To ja byłam tą głupią dziewczyną, która będzie płakać po chłopaku.

– Czemu musiałam być tak głupia? Czemu w odpowiednim momencie nie wycofałam się, tylko dalej w to brnęłam? – mówiłam do siebie. Coraz bardziej chciało mi się płakać, ale nie chciałam pokazać, że jestem słaba.

Raj, w którym on się znajdował, był dla mnie piekłem. Spalałam się centymetr po centymetrze, kawałek po kawałku, w świecie, w którym należał do niego. Wszystko było idealnie, ale tylko dla niego. Dla mnie nie liczyły się pieniądze, ani luksusowe ciuchy, czy samochody. Liczyła się tylko jego miłość, której nie było.Oderwałam listek z jego drzewka ozdobnego i zaczęłam go przedzierać na kawałki. Moje serce wyglądało podobnie.

– Co tu robisz? – usłyszałam głos Daniela, zaraz za sobą. Podskoczyłam na fotelu i wypuściłam z dłoni kawałki listka. Przymknęłam oczy i wzięłam spokojny oddech, żeby uspokoić emocje.

– Nie chciałam cię budzić, dlatego przyszłam tutaj – odwróciłam twarz w jego stronę.

– Mogłaś ze mną zostać – usiadł na fotelu obok mnie.

– Następnym razem będę patrzyła, jak śpisz. Chcesz gdzieś wyjść, czy dzisiaj siedzimy w domu? – zapytałam, zmieniając temat.

– Posiedźmy. Później zrobię kolację i spędzimy miło czas – chwycił mnie za rękę, ale wzięłam ją z jego uścisku.

– Bardzo chętnie. Muszę się jakoś szykować?

– Nie. Wystarczy, że przyjdziesz – zaśmiał się.

– Dobra. Kto gotuje?

– Ja, bo ty robiłaś ciasto. Przy okazji spróbujesz, czy jestem dobrym kucharzem.

– Oczywiście. Będę bardzo obiektywna, więc nawet nie próbuj przekupić jury – zaśmiałam się i wstałam z fotela.

– Konstancja? – popatrzyłam się na niego i podniosłam brew do góry. – Dobrze, że jesteś – posłałam mu niewielki uśmiech i weszłam do mieszkania.

Bound to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz