Epilog

5.5K 317 139
                                    

Konstancja

Trzy miesiące później

Siedzieliśmy razem z Danielem i jego rodziną w ogrodzie w domu Klary. Jego rodzice bardzo ucieszyli się na wieść, że zostaną dziadkami jeszcze raz. Mój brzuszek był już duży i zaczynałam odczuwać bóle pleców. Mieliśmy mieć dzisiaj badanie USG, na którym poznamy płeć, gdyż ostatnio dziecko było odwrócone tyłem. Daniel,nie zostawiał mnie w domu samej chyba, że musiał jechać do kancelarii. Bardzo lubił leżeć koło mnie i mówić do brzucha. Wszystko było, jak w bajce. Miałam kochającą rodzinę, o której już dawno zapomniałam. Wiedziałam, że nie popełnię błędów moich rodziców. Odkąd Daniel wyznał mi miłość, nasze więzy jeszcze bardziej się zacieśniły. Byliśmy już prawdziwą parą. Nie bałam się już, że Daniel mnie nie kocha. Pokazywał mi teraz na każdym kroku, że jestem dla niego ważna. Miesiąc temu przeniosłam się do jego sypialni, czyniąc ją naszą, a w stary pokój zaczęliśmy przerabiać na pokój dla dziecka. Nie wiedzieliśmy jakiej będzie płci, dlatego miał kolory szaro-turkusowe, aby pasował do dziewczynki i chłopczyka. Kiedy weszliśmy do sklepu z zabawkami i meblami dla dzieci, Danielowi zaświeciły się oczy, jakby był w salonie samochodowym. Ja chodziłam za potrzebnymi rzeczami, a on wpadł w szał zakupów. Nie wiedziałam, czy, aż tyle rzeczy nam się przyda, ale nie chciałam psuć mu humoru. Lecz, kiedy przyszedł wózek za ponad dziesięć tysięcy, zrobiłam o to nie małą kłótnię. Przecież dziecko wcześniej, czy później przestanie w nim jeździć, ale Daniel uparł się, że jego dziecko będzie jeździło Mercedesem wśród wózków. Pokręciłam tylko głową na jego wytłumaczenie i zostawiłam temat w spokoju.

- Konstancja, jedziemy już, bo się spóźnimy - odezwał się Daniel, biorąc mnie za rękę. Spojrzałam na zegarek, na którym była czternasta, a na czternastą trzydzieści mieliśmy wizytę.

- Masz rację - podniosłam się pomału z fotela i pożegnałam się ze wszystkimi. - Co jest z Piotrkiem? - zapytałam, kiedy siedzieliśmy już w samochodzie.

- Sam nie wiem. Odkąd zaczął latać za tą małolatą, mało z nim rozmawiam. Teraz o ile się nie mylę jest w Warszawie na jakimś evencie dla bankowców.

- Może się w niej zakochał - powiedziałam zamyślona.

- Nie sądzę. On nie jest taki szybki, żeby się w kimś zakochać - prychnął.

- Podobno ty też nie byłeś, a teraz masz dziewczynę w ciąży, chciałabym ci przypomnieć.

- Tu mnie masz - wziął mnie za rękę i zaplótł nasze palce razem. - Zobaczymy, jak dalej to się rozwinie. Na razie to jedźmy i poznajmy, co kryje się w twoim brzuszku.

- Też jestem ciekawa. Mam przeczucie, że to będzie dziewczynka - powiedziałam z pewnością w głosie.

- Czyli Laura? Jeszcze zobaczymy, co wyjdzie na badaniu.

Po pół godziny byliśmy już na miejscu i leżałam na łóżku. Miałam podniesioną bluzkę do góry, a lekarka jeździła głowicą po moim brzuchu.

- To, co są państwo gotowi, żeby poznać płeć? - popatrzyła się najpierw na mnie, a później na Daniela.

- Tak - odpowiedzieliśmy razem.

- Gratuluje, będą mieć państwo dziewczynkę. Jest zdrowa i silna - odwróciła w naszą stronę ekran. Jej paluszki poruszyły się, jakby do nas machała. - Widzą państwo? Nawet się z wami przywitała.

- Będziemy mieć córkę - powiedział Daniel, zdławionym głosem.

- Będziemy mieć córkę - powtórzyłam po nim.

- Dziękuję ci, Konstancja. Tak bardzo cię kocham - pocałował mnie w czoło. Pani doktor wyszła, a ja wytarłam żel i poprawiłam ciuchy.

Po dziesięciu minutach miałam zdjęcie Laury w rękach i wychodziliśmy z kliniki. Daniel, pomógł mi wsiąść do samochodu. Oglądając zdjęcia nie zwróciłam uwagi, że jedziemy całkiem, gdzie indziej, niż do domu. Dopiero, gdy samochód się zatrzymał podniosłam wzrok i zobaczyłam, że nie jesteśmy koło apartamentowca.

- Co tutaj robimy? - zapytałam się i odpięłam pas. Daniel, wyszedł z samochodu, więc uczyniłam to samo.

- Pamiętasz, zabrałem cię tutaj kilka miesięcy temu.

- Pamiętam - wróciłam myślami, gdy Daniel zabrał mnie tutaj po raz pierwszy. Zalew Zakrzówek. Jego ulubione miejsce.

- Już wtedy ciebie kochałem - odwrócił się w moją stronę i klęknął na jedno kolano. Przyłożyłam dłonie do twarzy. - Konstancja wiem, że nie jestem idealny, wiem, że nie jestem księciem z bajki, ale kocham ciebie i naszą córeczkę, Laurę najbardziej na świecie. Chciałbym, abyś towarzyszyła mi już do końca życia w mojej wędrówce. Chcę, abyś była moją towarzyszką życia. Konstancjo Więckowska, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie?

- Tak - zdołałam tylko odpowiedzieć i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Daniel, wstał z kolana i wyjął z czerwonego pudełeczka, piękny pierścionek, który miał na środku duży diament. Wyglądał na bardzo drogi. Założył mi go na palca i złączył nasze usta, przybliżając mnie do siebie, na ile pozwolił mu brzuszek.

- Kocham was - powiedział, między pocałunkami.

- My ciebie też - przytuliłam się do niego i spojrzałam na pierścionek. Byłam na prawdę szczęśliwa. Miałam rodzinę i mężczyznę, którego kochałam całym sercem.

Nie możemy ingerować w bieg wydarzeń. Czas płynie, płynie jak woda, a woda zawsze znajdzie drogę, czy tego chcesz, czy nie, dlatego trzeba żyć chwilą i pozwolić dziać się zdarzeniom. Życie płynie, pozwól mu się unieść, ciesz się nim, bo nigdy nie wiadomo, czy wychodząc ze sklepu, wrócimy do domu. Każdy z nas rodzi się z pustą książką, którą sam wypełnia, dlatego nie bójmy się gonić za marzeniami, bo marzenia są częścią naszego życia.

Koniec

Bound to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz