Rozdział 25

4.3K 269 134
                                    

Konstancja

Sopot. To właśnie tutaj przyjechałam dwa miesiące temu. Stałam właśnie na molo i patrzyłam na morze, które zacierało się z horyzontem. Przymknęłam oczy i wróciłam myślami do tego, co stało się dwa miesiące temu.

Zaraz po telefonie do Klary wyszłam z apartamentu i poszłam na Błonie. Usiadłam na ławce i czekałam, aż Klara do mnie przyjedzie. Nie minęło dziesięć minut, kiedy zobaczyłam ją. Na ile pozwalał jej duży brzuszek podeszła do mnie szybko i usiadła obok mnie.

Daj to Danielowi – podałam jej kopertę. Przez cały czas starałam się na nią nie patrzeć, aby nie zobaczyła moich łez.

Co to? – wzięła ją do ręki i zaczęła oglądać.

Dasz to Danielowi za dwie godziny. Nie możesz dać wcześniej.

Konstancja, co się stało i czemu nie dasz mu tego sama? – położyła swoją dłoń na mojej, a ja dopiero na nią spojrzałam.

Odchodzę od niego. Tylko ja miałam odwagę go kochać, ale on mnie nie. Najbardziej boli dopuszczenie się do zdrady. Kolejny raz się zakochałam i kolejny raz zostałam ze złamanym sercem – wstałam z ławki i zobaczyłam na jej twarzy współczucie.

Jesteś pewna tego, co robisz? – kiwnęłam tylko głową na tak. – Gdzie się zatrzymasz?

Wyjadę stąd. Nie mów nic Danielowi, tylko daj tą kopertę. Do zobaczenia, Klara – uśmiechnęłam się do niej i odwróciłam się w kierunku, z którego przyszłam.

Do zobaczenia – usłyszałam jeszcze jej głos.

Po drodze do apartamentu poszłam do bankomatu, żeby wybrać pieniądze, które miałam na koncie. Były tam moje, jak i te, które dostawałam od Daniela. Nie chciałam zostawić po sobie śladów w innym mieście, dlatego wszystko wypłaciłam tutaj. Wróciłam do apartamentu i szybko wyciągnęłam walizkę, do której wrzucałam pierwsze lepsze ciuchy. Musiałam to szybko zrobić, żeby Daniel przypadkiem nie wrócił wcześniej. Nie chciałam go przez jakiś czas widzieć, a to było najlepsze rozwiązanie. Zostawiłam kartę na toaletce i ostatni raz spojrzałam na ten pokój. Miałam ochotę znów się rozpłakać, dlatego szybko wyszłam z mieszkania. Klucz wrzuciłam do skrzynki na listy. Zamówiłam taksówkę, którą dojechałam do Dworca Głównego. Spojrzałam na plan jazdy, jaki pociąg ma najbliższy odjazd. Sopot. Poszłam do biletomatu i kupiłam na niego bilet. Po pół godziny, byłam już w pociągu, jadąc po nową przyszłość.

Przez pierwsze kilka dni mieszkałam w hotelu, ale później wynajęłam sobie małą kawalerkę. Mogłam sobie na to pozwolić przez pieniądze Daniela, które miałam na koncie. Jednak myślałam, żeby pójść do pracy, żeby mieć pieniądze na dalszy mój pobyt tutaj.

Otworzyłam oczy i wróciłam do tego, co działo się teraz. Stałam na molo, jak co wieczór i odpoczywałam psychicznie. Jednak, gdy moje myśli choć na chwile uciekły w stronę Daniela, łzy napływały mi do oczu. Pokochałam go, a on mnie zdradził. Łapałam się na tym, że myślałam, czy jest razem z Magdą, czy nie. Może chciał mnie odnaleźć, ale nie ułatwiałam mu sprawy, nie przedstawiałam się swoim dowodem. Wystarczyło pójść i powiedzieć, że go zgubiłam i wyrobiłam nowy, na nową osobę. Konstancję Winkler. Miałam nadzieję, że nie znajdzie mnie tak łatwo. Teraz w lipcu było już strasznie dużo turystów, przez co na molo było dość tłoczno. Choć Sopot był małym miastem, to bardzo dużo ludzi w nim mieszkało, czy zatrzymało się na wczasy. Rankiem, dopóki nie zrobiło się gorąco na dworze lubiłam przesiadywać na plaży. Najczęstszymi moimi punktami była plaża, molo oraz mój dom, który wynajęłam. Poznałam tutaj Łukasza, który był dwa lata starszy ode mnie i pracował na barze na plaży. Na początku byłam tutaj zagubiona i wieczorami chodziłam na plażę. Był mężczyzną, z którym mogłam o wszystkim porozmawiać i nie zadawał pytań skąd się tu wzięłam. 

Bound to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz