Rozdział 20

4K 256 126
                                    

Konstancja

Po śniadaniu pomogłam posprzątać służbie, gdyż nie lubiłam, kiedy ktoś robić coś za mnie i to takiego błahego. Do kuchni przybiegła Natalia i stanęła przy wejściu. Widziałam po jej buzi, że chce coś powiedzieć, ale się boi. Podeszłam do niej i nachyliłam się w jej stronę. Miała zrobione dwa kucyki, w których wyglądała przesłodko.

– Co się stało, Natalia?

– Ciociu, bo... – przycięła się i spojrzała na gosposię, która stała za mną. Dziwnie było słychać na siebie określenie ciocia, wiedząc, że już nie długo mogę nią nie być.

– Co, kochanie? – dotknęłam jej pyzatej buzi.

– Pójdziesz ze mną pobawić się na ogródek? – patrząc w jej duże oczy, nie umiałam odmówić. Moje serce miękło przy niej.

– Oczywiście, że tak – wzięłam ją za rękę i poszłyśmy przez salon na wyjście na ogród.

– Widzę, że siostrę zmieniłaś na ciocię – powiedziała nieco głośniej, Klara.

– Ty nie możesz biegać, a ciocia tak – wymądrzyła się i pociągnęła mnie szybciej na ogród. Zaśmiałam się cicho pod nosem i przyśpieszyłam kroku.

Na końcu ogrodu miała plastikowy domek, do którego mnie zaprowadziła. Przez to, że nie założyłam butów, czułam pod stopami miękką trawę. Długo już tak nie chodziłam i zapomniałam, jak to jest. Natalia, wyciągnęła piłkę do nogi i rzuciła ją w moją stronę. Chwilę biegałyśmy za nią i podawałyśmy sobie. Gdy zrobiło mi się gorąco zdjęłam sweterek i położyłam go na dachu domku. Nie pomyślałabym, że dziewczynka może tak lubić nogę.

– Kto nauczył cię grać? – zapytałam, kładąc ręce na kolanach i oddychając głęboko. Długo już nie biegałam i moja kondycja legła w gruzach.

– Brat! – pisnęła ucieszona.

– Jakżeby inaczej – powiedziałam cicho do siebie.

– Daniel! Chodź do nas – odwróciłam się w stronę domu, z którego wychodził, Daniel. W ręce niósł szklankę wody, za co mu w duchu podziękowałam.

– Idź do siostry, a ja odpocznę – powiedziałam do niego, biorąc szklankę.

– Dała ci w kość? – zaśmiał się.

– Tak, jak jej brat – popchnęłam go w stronę Natalii i jednym haustem wypiłam wodę.

– Podaj, księżniczko – zaczęli kopać piłkę, a ja odeszłam na bok i usiadłam na trawie.

Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu. Słyszałam w oddali ich przekomarzanie się i odgłos piłki uderzającej o ziemię. Przydała mi się chwila takie odpoczynku od problemów jakie miałam w życiu. Zastanawiało mnie, co się stało z moim długiem. Daniel, powiedział mi, że mam się niczym nie martwić, ale i tak nie dawało mi to spokoju. Od kiedy zamieszkałam z nim, zaczęłam nowe życie. Nie chciałam pamiętać tego, co złe, ale wszystko to, co dobre. Dostałam szansę, żeby zacząć wszystko od nowa, choć wiązało się to z naszym dziwnym układem oraz później złamanym sercem. Musiałam nauczyć się żyć chwilą i tym, że nic nie trwa wiecznie. Musiałam nauczyć się być nową Konstancją. Miłość boli i ja właśnie tego doświadczałam. Umiałam przed nim grać, że wszystko jest dobrze, ale tak nie było. Coraz częściej łapałam się na tym, że myślałam, co będzie bez niego. Daniel, zaczął być całym moim światem, który na końcu tej bajki runie. Chwilami myślałam, że on do mnie coś zaczynał czuć, ale jego zachowanie, czy słowa potrafiły rozwiać tę nadzieję. Miał rację z tym porównaniem mnie do brzydkiego kaczątka i łabędzia. Taka była prawda, przy nim zmieniłam się nie do poznania. Wystarczyło mieć pieniądze, a wszystko było na wyciągnięcie ręki.

Bound to youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz