Stałem jak wryty.

1.6K 57 29
                                    

Zobaczyłem Karola na podłodze.. stałem jak wryty. W ręce miał rozbitą szklankę. Krzyknąłem jak najgłośniej: Karol!!! ale ten się nie ocknął. Zalałem się łzami. Nagle usłyszałem że Friz mówi coś pod nosem:
-Wszyst..tko okej.
Przytuliłem go.
-Kur*a, nie zdajesz sobie sprawy jak się o Ciebie martwiłem-powiedziałem.

Karol usiadł. Było widać że mam podkrążone oczy i po moim wyrazie twarzy można było wyczytać że jestem przerażony.

-Co Ci się stało?- zapytałem.
-Ale.. ja nie wiem, chyba zemdlałem- odpowiedział chłopak.
-A co wczoraj robiłeś?
-Musiałem wyjść przemyśleć parę rzeczy, byłem nad Wisłą, u Matiego, no i tutaj, u mnie w mieszkaniu. Pamiętam że gdy rano się obudziłem trzymałem lekko mokre od mojego płaczu zdjęcie z Trombą. Potem poszedłem nalać sobie wody i... zemdlałem. Myślę że to od stresu..? Wczoraj gdy zobaczyłem to zdjęcie wszystkie moje wspomnienia z Mateuszem ożyły.
Dziękuję że teraz tu przyszedłeś.
-Ja wczoraj cały czas Cię szukałem, dzwoniłem ponad 100 razy. Bardzo się martwiłem, jak nigdy. Jesteś moim przyjacielem, jesteśmy jak rodzina...
-To prawda
Wtedy Friz mnie przytulił i powiedział szeptem: Jeszcze raz dzięk..kuje.
-Nie ma za co, nie płacz już..
-Posprzątajmy to, przy okazji porozmawiamy, tego mi trzeba.
-Okej.
-O, to jest to zdjęcie z Trombą?
-Tak- odpowiedział mi Karol.
-Wtedy nie miałeś jeszcze różowych włosów..
-To zdjęcie było robione jakieś 4 lata temu.. od tego czasu dużo się zmieniło..
Przez te kilkanaście godzin, zdałem sobie sprawę jak bardzo jesteście dla mnie ważni.. Ty i Mati.
-..., A tak wogóle, zrobić Ci coś do jedzenia? Nie chcę żebyś drugi raz zemdlał.
-No okej, możesz nam zrobić jakieś kanapki..
-Okej, mogą być z serem?
-Mhm

Gdy zrobiłem już kanapki wróciłem do pokoju dawnego Friza.

-Smacznego Karol.
-Nawzajem..
-Wiesz że gdybym do 15:00 Cię nie znalazł to.. zadzwoniłbym na policje?
-Gdy się obudziłem to miałem jechać do domu.. ale zemdlałem.
-Jak zobaczyłem jak leżysz w pokoju to myślałem że ty..
-No co?.
-że ty się chciałeś się zabić... Wiesz, ta sytuacja z Mateuszem.. mógłbyś zrobić coś głupiego, ludzie różnie reagują na takie sytuacje.

W tym momencie Karol kolejny raz się rozkleił i mnie przytulił.
Nie będę tego ukrywać, wzruszyłem się.

-Może odwiedzimy Mateusza?- zapytał Karol.
-Okej

Pov Karol

Widziałem że Łukasz bardzo się przejął moim "zaginięciem". Napewno musiał się przestraszyć gdy zobaczył mnie jak nieprzytomny leże na podłodze.. Teraz jechaliśmy odwiedzić Matiego.

15 minut później

-Jestesmy już na miejscu
-Okej, już wysiadam.
-A Ty wogóle zjadłeś tą kanapkę?- zapytałem Łukasza
-No.. w sumie to nie
-Ty pewnie nic nie jadłeś cały dzień!
-Jeśli mam być szczery to nawet dłużej, ale to nic, nie jestem głodny jakoś bardzo
-Musisz coś zjeść, chodź, idziemy do sklepu.
-No dobra, a gdzie jest?
-Na tej samej ulicy co szpital.
-Karol?
-Co tam?
-Kręci mi się w głowie, muszę usiąść..
-Czekaj.. tu jest ławka.., musimy wrócić do domu ekipy.. zadzwonię po taxi.
-Nie, poczekaj, zaraz mi przejdzie.
-Za 10 minut będzie taxówka
-No dobra.

Gdy byliśmy już w domu ekipy, Weronika niezbyt miło mnie przywitała.

-Karol co ty sobie myślisz! Będziesz sobie tak znikać kiedy Ci się chce?!
-Daj mi spokój..
-Daj mi spokój?!
-Tak. Teraz nie mam czasu na takie kłótnie.

Weronika poszła na górę i trzasnęła drzwiami.

-Chodź Łuki, przyszykuje Ci jakieś danie z mikrofali.
-dam sobie radę, idź do Werki.

Około 5 minut później..

-Już zjadłeś Łukasz?
-Tak, dużo lepiej się czuję, możemy jechać do szpitala.
-Okej, kto prowadzi?
-Może Ty
-Nie ma problemu.

Gdy jechaliśmy do Matiego..

-A napisałeś na naszej ekipowej grupie na messengerze że wszystko ze mną ok?
-Tak, tak. Wiesz, nie tylko ja się o Ciebie martwiłem.

Gdy dotarliśmy na miejsce..

-Sala numer 18.- stwierdziła pani z recepcji.
Weszliśmy do pokoju Matiego.
Zobaczyłem że nie tylko ja się o niego martwię.. Łuki też bardzo to przeżywał.

-Hej Tromba - przywitałem cicho przyjaciela.
-On nas przecież nie słyszy Karol..
-Przecież wiem.
-...
-Karol, myślisz że mi nie jest przykro że Mateusz jest w takim stanie? Mieszkałem z nim 3 lata w jednym mieszkaniu, znam go tak samo dobrze jak Ciebie.
-Wiem.
-Dobra, chodźmy do domu.. to nic nie da że będziemy tak nad nim siedzieć- oznajmił mi Łuki.
-Okej, okej.. Pa Mateusz.
Gdy wyszliśmy z sali i kierowaliśmy się w stronę wyjścia usłyszałem głos młodej kobiety:
-Doktorze, zatrzymał się!!!

EKIPA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz