Rozdział VI

820 63 18
                                    

  W trakcie, gdy jadłam obiad podeszła do mnie mama. Trzymając przy uchu telefon, powiedziała osobie po drugiej stronie 'Postaram się. Poczekaj, zapytam się', po czym przyłożyła telefon do piersi. Spojrzałam na nią ze znakiem pytania wymalowanym na twarzy.

- [imię] mam do ciebie wielką prośbę. Moja koleżanka pomaga w fundacji i miała zbierać w sobotę na dom opieki dla osób starszych. Ale szef nie dał jej urlopu, a ja mam natłok pracy. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. - Dałabyś radę pójść zamiast niej?

  Zdziwiona trochę taką nagłą zmianą sobotnich planów:

- Sobota, tak? - który to jest? - 27? No dobra, niech będzie.

  I oto wyjaśnienie, jak to się stało, że stoję przy supermarkecie z puszką, w ubraniu babuszki i dwóch warkoczach.

- Dziękuje bardzo. - powiedziałam z szerokim uśmiechem, gdy jakaś kobieta wrzuciła 30 yenów*. Ja rozumiem, że liczy się każdy pieniądz, ale bez przesady.

  Od mojej przeprowadzki do Miyagi minęły już 3 tygodnie. Przez ten czas poznałam wiele wspaniałych osób i kilka gorszych - cóż, niezbyt się dogaduję z moją klasą.

  Mimo długiej nieobecności w tym kraju, myślę, że już się do niego bardzo przywiązałam i zaklimatyzowałam. W końcu- pierwszy raz od wielu lat mam przyjaciół.

  Hikari jest moją pierwszą przyjaciółką, z którą mogę o wszystkim porozmawiać i na której mogę zawsze polegać. Dodatkowo nie znam nikogo, kto opowiada lepsze żarty od niej. Jest świetna, choć bywa wredna dla innych osób.

  Hajime jest naprawdę dobrym kuzynem, choć czasem jest naprawdę za bardzo troskliwy. Raz nawet, jakiś chłopak miał do mnie problem. Ale nawet nie zdążyłam usłyszeć i zrozumieć co mówił, bo z nienacka pojawił się Iwaizumi, który zaczął 'warczeć' na tego typka. Choć nie wiem o co mu chodziło, to szkoda mi go było, bo Hajime potrafi być naprawdę groźny.

  Oikawa... Jest świetnym przyjacielem. Pomaga mi cały czas od naszego pierwszego spotkania. Zawsze jest wobec mnie bardzo miły, choć czasem bardzo przesłodzony. Rozmawiamy ze sobą praktycznie codziennie; jak nie na na żywo, to dużo piszemy. Ale przede wszystkim lubię w nim jedną rzecz- często dzieli się ze mną jedzeniem.

  Wyciągnęłam z małego, szarego plecaka butelkę wody, z której następnie wypiłam dwa łyki. Mam tu być z pięć godzin stojąc i się szczerząc. Po trzech godzinach i 500 zebranych yenach mam dość. A ledwo co minęła połowa czasu!

  Zobaczyłam małego chłopca idącego w moją stronę, ukucnęłam, aby mu ułatwić wrzucenie pieniążka do puszki. Gdy chłopcowi z trudem udało się wcisnąć banknot, powiedziałam radosne 'Dziękuję bardzo'.

- Takeru! - rozpoznając głos spojrzałam w górę - Mówiłem Ci, że nie masz się ode mnie oddalać, ani tym bardziej podchodzić do obcych. - starszy chłopak złapał młodszego za rękę, po czym spojrzał na mnie. - [imię]-chan? Co ty tu robisz? - widać było, że był zaskoczony.

- Leżę na plaży i się opalam czytając czasopismo, wiesz Oikawa? - powiedziałam z ironią. Tooru zrobił fochniętą minę.

- Hahaha. Bardzo zabawne. - założył ręce na klatce piersiowej. Wypuściłam powietrze nie wierząc w jego idiotyzm.

- Tak serio, to zbieram pieniądze na dom opieki. Ale nie idzie za dobrze.

- To dlatego, że mimo tych dwóch, uroczych warkoczyków nie masz takiej charyzmy, jak ja!

- Oczywiście księżniczko Tooru. - poczochrałam przyjaciela po starannie ułożonych wcześniej przez niego włosach.

  Chłopiec wskazał na mnie, po czym spojrzał na Oikawę:

W końcu słońce się uśmiechnie do Ciebie || Oikawa Tooru x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz