Obudziłam się z pewnym ciepłym uczuciem w sercu, którego nigdy wcześniej nie czułam. Nie mam również pojęcia co mogło je wywołać, lecz postanowiłam to zignorować. Może to przez tak długie przebywanie wśród kochanych przeze mnie ludzi? Kto to wie? Na pewno nie ja. Otworzyłam zaspane oczy, które zostały oślepione przez ostre promienie słońca wpadające przez duże, nieco pobrudzone od smug deszczu okno. Podniosłam się do siadu, przetarłam piąstkami zmęczone powieki i rozejrzałam się wokół. Po mojej prawej stronie siedział nadal śpiący szatyn, na którym rozłożyłam koc.
- Dzień dobry. - podskoczyłam na miejscu słysząc nagle głos przyjaciółki. Odwróciłam się i chciałam krzyknąć na nią, że nie ma mnie straszyć, lecz przypomniałam sobie o śpiącym chłopaku.
- Nie strasz mnie kobieto. Byłam pewna, że wciąż śpisz. - westchnęłam głośno.
- Wybacz, wybacz księżniczko. - rozszerzyłam oczy.
- Nie rób tego. - wycelowałam w nią palcem.
- Czego? - uśmiechnęła się niewinnie.
- Nie próbuj udawać Tendou. Szczególnie nie o tej godzinie.
- Ale o co ci chodzi?~ Tylko nazywam cię księżniczką, jaki problem? - dziewczyna powstrzymywała się od śmiechu.
- Wiesz o co mi chodzi, nie udawaj niewiniątka. - pokręciłam głową z uśmiechem - Pisałam z nim niedawno. - dziewczynie stężała mina.
- Naprawdę? O czym takim? Myślałam, że po obozie utraciliście kontakt. - spojrzała na mnie niepewnie.
- Nie piszę z nim tak często jak z Shoyo, ale wciąż piszemy od czasu do czasu. Chciał się nawet spotkać, ale miałam za dużo nauki ostatnio, by widywać się z osobami z innych miejscowości. - szatynka pokiwała ze zrozumieniem głową - Pisał, że chce mi opowiedzieć o takiej dziewczynie w której się zakochał. Wspominał mi o niej na obozie. - dodałam - Ale nie chce mi nawet zdradzić jej nazwiska. - jęknęłam głośno - A może bym ją znała? Albo to któraś z menagerek Karasuno? - Hikari złapała się za twarz i opadła na oparcie za nią.
- Nie wierzę w ciebie dziewczyno. NIE WIERZĘ. - zmarszczyłam brwi ze ze niezrozumieniem.
- Hm? O co tobie chodzi?
- Nie mam na ciebie siły... Ale spokojnie, i tak nie mam zamiaru was swatać. Do końca mych dni pozostanę wierna [imię] x Tooru. - dotknęła dramatycznie swojej piersi, a ja jęknęłam.
- Co żeś się tak uczepiła, że chcesz bym z nim była? - zmarszczyłam brwi.
- Pasujecie do siebie. Zresztą widać, że się lubicie. I TO NIE W SPOSÓB JAK PRZYJACIELE.
- Skończmy temat proszę. - przekręciłam oczami.
- Dobrze panno OIKAWA. - mordując ją wzrokiem szybko chwyciłam w dłoń poduszkę, gotów w każdej chwili zadać dziewczynie cios.
- Ani. Słowa.
- Okay, okay. - spojrzała w dół - A mogę zadać jedno pytanko? - spojrzałam na nią podejrzliwie, po czym przytaknęłam głową - Przyznaj się, co robiliście wczoraj w nocy jak zasnęłam? - poruszyła brwiami, a ja przypominając sobie wczorajszą poważną rozmowę wytrzeszczyłam szeroko oczy i zestresowana zaczęłam się jąkać.
- N-nic takiego. Tylko rozmawialiśmy! Daję słowo! - spojrzała na mnie z ukosa i oparła się o poduszki.
- No dobra, zostawcie to między sobą. Nawet największymi fanom niektórych ship'ów nie powinno się mówić wszystkiego. - poruszyła brwiami, po czym rozłożyła się na kanapie - Jesteś może głodna? Mogę przygotować jakieś śniadanie. - na dźwięk tego magicznego słowa mój brzuch zaczął wydawać głośne odgłosy.
CZYTASZ
W końcu słońce się uśmiechnie do Ciebie || Oikawa Tooru x Reader
Fanfiction[imię] po spędzeniu niemal całego życia w Londynie, wyprowadza się do rodzinnego miasta w Japonii w prefekturze Miyagi, gdzie wraz ze swoim kuzynem Hajime idzie do trzeciej klasy liceum Aoba Johsai. Spóźniona pierwszego dnia do szkoły, wpada na kory...