Rozdział 7

5 1 0
                                    

Biegła na oślep nie zważając na nic. Cierpiała z powodu Dżepetta, jej oczy były całe we łzach, ale miała to gdzieś.
Wtem wbiegła na ulicę i przewróciła się, wtem zobaczyła pędzącą ciężarówkę z dowozem chleba razowego prosto pod twój dom! Chciała wstać, ale nie mogła... I wtedy zemdlała...

Obudziła się dwie minuty później w czyiś ramionach na chodniku obok tej samej ulicy  na której zemdlała. Czyje to były objęcia? I gdzie jest dostawa chleba razowego?? Spojrzała na swoje nogi i ręce czy nie ucierpiały, ale na szczęście było tylko małe zadrapanie na lewym kolanie.
-Jesteś cała Julciu?- usłyszała głos znad swojej głowy to pewnie ktoś kto ją uratował- martwilem się o Ciebie
-Mogę stanąć na własnych nogach?- spytał Menelek
I po chwili już stała. Obróciła się i zobaczyła WUEFISTĘ tego samego co jeszcze przed chwilą puszczał jakieś dziwne piosenki!
-  Czy... Czy.. Pan mnie uratował?-ledwo wydusiła te słowa...
Wuefusta poprawił berecik i uśmiechnął się szeroko. Jego uśmiech był szerszy niż... Co jest szerokie? No bardziej szeroki niż to co ci przyszło właśnie na myśl.
-Tak, ocalułem Cię moja piękna
Julka otworzyła paszczę... Tego to się nie spodziewała! Bardziej by uwierzyła w to, że będzie chociaż jeden rok, w którym ani razu nie pójdzie na wagary,niż w to że nauczyciel nazwie ją PIĘKNĄ!!! Jej świat zawirował i widziała już tylko tira z chlebem razowym! Miała pomysł co zrobi...
-Chleb!- krzyknęła- Chce chleba!!! mówiąc to poleciała do prestiżowej fury z chlebiczkiem. To był najlepszy plan, który mogła wymyśleć...

~Żabcia <3

Menelek x Wuefista Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz