Rozdział 1

7.3K 129 3
                                    


Dziś jest upalny dzień więc postanawiam założyć na siebie przewiewną sukienkę i sandały. Swoje długie blond włosy zaplatam w luźny kok. Taka fryzura najbardziej nadaje się na uczelnię i na gorące czerwcowe dni. Gdy jestem ubrana pakuję torbę i z chodzę na dół gdzie znajduje się kuchnia.

-Cześć mamo. Cześć tato. Mówię całując obojga w policzki.

-Witaj skarbie . Odpowiadają. A ja biorę się za śniadanie po czym ojciec mówi

-Jakie masz plany na dziś ?

-Dziś zajęcia mam do 16.00 a potem idę do Mariny i pewnie wrócę o 22.00. Mowie po czym uśmiecham się sztucznie, Wiem że jest im na rękę jak nie ma mnie cały dzień w domu mi zresztą też Odpowiada mi to przyzwyczaiłam się do takiego życia że jestem sama . Mam przez to więcej luzu rodzice tak mnie nie kontrolują .

-Emma pamiętasz że w następną sobotę idziemy razem na bankiet. Mówi ojciec

-Tak tato pamiętam. Odpowiadam krótko

-A masz już kupioną sukienkę ? .Pyta mama

-Jeszcze nie ale jutro jest sobota więc z Mariną i Gabrielą pojedziemy na zakupy. Mówię po czym słyszę

-Dobrze skarbie. Wiem że nie lubisz tych bankietów ale ten jest wyjątkowo ważny dla ojca

-Wiem mamo nie przyniosę wam wstydu. Mówię po czym dodaję

-Muszę już iść bo spóźnię się na zajęcia . Kocham was . PA

Zbieram swoje rzeczy pakuję śniadanie i ruszam do auta gdzie czeka na mnie Stefan mój szofer.

Stefan jest wysokim mężczyzną z blond czupryną i ślicznymi błękitnymi oczami. Pracuje dla mojego ojca jakieś 15 lat i od tego czasu bardzo go polubiłam. Jest sympatyczny ma urocze poczucie humoru . A przede wszystkim jest wyrozumiały i mogę mu się zwierzyć z moich problemów. Po drodze mijam dwóch ochroniarzy Johna i Willa . Oni zaś pracują dla ojca od jakiś trzech lat od kiedy mój ojciec zaczął robić większe interesy biznesowe i twierdzi że nie każdemu podoba się burzenie starych budynków a w miejsce ich stawianie tam sieci hoteli , które należą do naszej rodziny . Dla tego od tego czasu mamy ochronę. Jak na razie nic złego i niebezpiecznego się nie zdarzyło i wątpię że by w ogóle coś się stało. Ale ojciec jest przewrażliwiony na tym punkcie i nie da się mu tego wytłumaczyć. Wsiadam do auta po czym witam się z Stefanem i ruszamy pod uczelnie gdzie jestem na ostatnim roku zarządzania.

Gdy wysiadam z auta czekają na mnie moje przyjaciółki Marina i Gabriela . Z Gabrielą znamy się od dziecka chodziliśmy 13 lat do tej samej klasy razem znaleźliśmy wspólną więź i tak pozostało do teraz. Natomiast Marina dołączyła do naszej paczki w szkole średniej i tak teraz trzymamy się razem.

Gdy wysiadam z auta ściskam swoje przyjaciółki i ruszamy na zajęcia akurat pierwsze trzy godziny mam razem z zarządzania natomiast Gabriela ma potem szkicowanie gdyż jej pasją jest także malowanie i łączy jakoś te pasje z nauką. Korytarze dziś są strasznie zatłoczone a gdy zbliżamy się do naszej Sali widać sporą grupkę dziewczyn blokujących przejście do Sali. Próbujemy się przedostać ale na marne więc postanawiam się odezwać

-Przepraszam ale ktoś chce dostać się na zajęcia więc przesuńcie swoje dupska.

Krzyczę po czym z samego środka zebranej grupki przedostaje się jakiś mężczyzna o matko gdy dostrzegam kto to już rozumie całe te zamieszanie pod salą. Mężczyzna jest wysoki ma czarne włosy postawione do góry jest wysportowany i umięśniony jest nie ziemsko przystojny. Nagle uważnie przygląda się mi a ja staję jak wryta nie wiedząc czemu mi się tak przygląda po czym mówię

-Na co się gapisz ludzi nie widziałeś. Po czym widzę jak kącik jego ust unosi się w delikatnym uśmiechu i mówi....

-Jak się nazywasz? Że co . Po co mu wiedzieć moje imię zerkam na przyjaciółki które wlepiają w niego maślane oczy . Super na pomoc nie mam co liczyć po czym dodaję

-Nie twoja sprawa. I próbuję się przecisnąć do drzwi . Nagle czuję jak ktoś łapie mnie za łokieć i ciągnie w swoją stronę co jest do cholery gdy się odwracam widzę że to nie kto Inny jak czarnooki mężczyzna przez którego jest to całe zamieszanie patrzy na mnie intensywnym spojrzeniem a jego szczęka się zaciska po czym mówi

-Zadałem ci pytanie więc może łaskawie mi odpowiesz na nie. Mówi a jego arogancja doprowadza mnie do wrzenia krwi i dodaję

-Nie jestem głucha w przeciwieństwie do ciebie nie słyszałeś mojej odpowiedzi to ci powtórzę nie twoja sprawa i na przyszłość umyj uszy wtedy zrozumiesz za pierwszą razom i zabieraj swoje łapska o de mnie. Mówię po czym wyrywam się mu i otwieram drzwi za sobą słyszę głośne piski dziewczyn i głos mężczyzny mówiący do mnie

-Do zobaczenia skarbie. A ja mimo wściekłości się uśmiecham i mówię w twoich snach i siadam na swoje miejsce w Sali a tuż obok mnie siada Gabriela i Marina wlepiając we mnie spojrzenie po czym mówię

-No co się tak patrzycie ?

-Jaja sobie robisz wiesz kim był ten facet? Mówi Marina

-Ta obiekt westchnień wszystkich lasek z tej uczelni i zapewne nie tylko . Odpowiadam

-Emma to Matteo Russo jego rodzina rządzi całym Seattle . Burczy a ja nie mam pojęcia o czym ona mówi

-Co to znaczy rządzi ? Pytam nie wiedząc o co im chodzi

-To znaczy że są niebezpieczni i każdy się ich boi nie zadzieraj z nim on stoi na samy czele tej władzy . Mówi Gabriela po czym odpowiadam

-Ach to on jest tą chodzącą plotką całego naszego miasta

-Dokładnie . Dodaje Marina

-Jak nie będzie wchodził mi w drogę to nie będzie tak źle . Mówię po czym się uśmiecham a do Sali wchodzi wykładowca i zaczynamy zajęcia

Gdy kończymy zajęcia razem z dziewczynami ruszamy do auta Gabrieli zamierzamy iść do baru w którym po zajęciach sobie dorabiam ale dziś mam wolne więc pójdziemy coś zjeść . Na moje nie szczęście po drodze spotykamy czarnookiego który intensywnie wlepia na mnie swój wzrok a ja tylko przewracam oczami po czym mówi wprost do mnie

-Do zobaczenia skarbie.

A ja nie odpowiadam mu tylko pokazuję mu środkowy palec na co jego znajomi wybuchają śmiechem . Kątem oka dostrzegam jak mężczyzna kipi ze złości nie odwracając się wsiadamy do auta i odjeżdżamy .


Kompromis MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz